20 filmów, które mają SZANSĘ NA OSCARA w 2020 ROKU
Pieczołowicie kreowana przez kilkadziesiąt lat iluzja Oscara jako „najważniejszej nagrody w świecie filmowym” wydaje się słabnąć z każdym rokiem. Chociaż splendor towarzyszący imprezie przekłada się na zysk ekonomiczny nagrodzonych statuetką filmów, w oczach widzów i krytyków nie zawsze są to najlepsze wybory. Co zupełnie nie przeszkadza w tym, aby każdego roku ekscytować się nadchodzącą ceremonią, z zawziętością robić zakłady i zarwać noc, aby obejrzeć to kilkugodzinne widowisko telewizyjne.
Ceremonia wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej odbędzie się dopiero za pięć miesięcy, 9 lutego 2020 roku (trzy tygodnie wcześniej niż zazwyczaj), jednak oscarowy wyścig rozpoczął się już kilka miesięcy temu, wraz z otwarciem festiwalu w Cannes, i cały czas trwa. Kluczowy dla przewidywań oscarowych jest trwający i nadchodzący letnio-jesienny sezon festiwalowy – ledwo co zakończone Festiwal Filmowy w Telluride (30 sierpnia–2 września) i Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji (28 sierpnia–7 września; sensacyjne zwycięstwo Jokera, który też zapewne będzie liczyć się w wyścigu!), a także trwające oraz nadchodzące Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Toronto (5 września–15 września) i Festiwal Filmowy w Nowym Jorku (27 września–13 października). Aby mieć szansę na błyszczącą statuetkę rycerza stojącego na szpuli taśmy filmowej, trzeba się upewnić, że jak najwięcej członków Amerykańskiej Akademii Filmowej zobaczy twój film. W przypadku kategorii „Najlepszy film” głosować mogą bowiem wszyscy jej członkowie, a nie, tak jak w przypadku reszty kategorii, tylko ci twórcy wykonujący daną sztukę filmową (i tak aktorzy głosują na aktorów, montażyści na montażystów i tak dalej). Każdy z nich przedstawia swoją listę filmów kandydujących do nominacji w kategorii „Najlepszy film”, obejmującą od pięciu do dziesięciu pozycji. Widać więc wyraźnie, że wszystko sprowadza się do pozakulisowych negocjacji i świetnego marketingu. Kto ma największe szanse przekonać w przyszłym roku członków Akademii?
Pewnego razu… w Hollywood (Once Upon a Time… in Hollywood), reż. Quentin Tarantino
Nie jest to chyba dla nikogo zaskoczeniem i nie ma się tu za bardzo nad czym rozwodzić. Film jednego z najważniejszych współczesnych reżyserów, kontrowersyjnego co prawda, ale przecież za to go wszyscy kochamy, z pewnością ma ogromne szanse, aby trafić na listę dziesięciu najlepszych filmów nominowanych do Oscara. Film ma duże szanse na nominację za reżyserię, scenariusz oryginalny i najlepszego aktora pierwszoplanowego (Leonardo DiCaprio). W dodatku Pewnego razu… w Hollywood jest filmem autotematycznym – Tarantino cofa się w czasie, aby opowiedzieć o pięknej erze fabryki snów lat 60., a Hollywood przecież niczego nie kocha tak bardzo, jak filmów o samym sobie.
Gorący temat (Bombshell), reż. Jay Roach
Film opowiada o pracownicach Fox News, wielkiej amerykańskiej stacji telewizyjnej, które w 2016 roku doprowadziły do rezygnacji z dyrektorskiego stanowiska założyciela stacji, nieżyjącego już Rogera Ailesa, z powodu molestowania seksualnego i mobbingu, jakiego dopuszczał się w miejscu pracy. Temat ten podejmował niedawno także serial Na cały głos z Russellem Crowe’em w roli Ailesa. W filmie Roacha zagra go John Lithgow.
Bombshell ma jednak przede wszystkim absolutnie kapitalną obsadę kobiecą – w roli kobiet, które postawiły się Ailesowi, zobaczymy Margot Robbie, Nicole Kidman i Charlize Theron. Bombshell jest silnym kandydatem w oscarowym wyścigu nie tylko z powodu obsady aktorskiej, ale przede wszystkim tematyki, która na fali ruchu #MeToo idealnie wpasowuje się w obecny klimat społeczno-polityczny.
Historia małżeńska (Marriage Story), reż. Noah Baumbach
Ta netfliksowa produkcja jako jedna z niewielu obskoczy wszystkie cztery letnio-jesienne festiwale – Wenecję, Telluride, TIFF i NYFF, co w zeszłym roku udało się to tylko Romie Cuaróna, a z dotychczasowych reakcji widzów widać, że Historia małżeńska to kawał świetnego kina, z dużą szansą na nominację za najlepszy scenariusz oryginalny i reżyserię. Rozgrywający się w zaciszu czterech ścian dramat opowiada o trudnych emocjach, z którymi każde małżeństwo, a w tym przypadku Scarlett Johansson (która ma spore szanse na Oscara za tę rolę) i Adam Driver, musi się mierzyć. W Historii małżeńskiej echem odbijają się własne przeżycia Baumbacha z czasów jego małżeństwa z Jennifer Jason Leigh. Obecnie reżyser jest szczęśliwie związany z Gretą Gerwig, której tegoroczny film również jest mocnym kandydatem w walce o Oscara. Wśród twórców kina niezależnego ciężko o większą power couple niż Baumbach i Gerwig.
Małe kobietki (Little Women), reż. Greta Gerwig
O wilku mowa. To trzeci film Grety Gerwig w roli reżyserki, podwójnie nominowanej do Oscara za Lady Bird, poruszającą opowieść o dojrzewaniu. Małe kobietki to kolejna adaptacja (piąta filmowa i siódma ekranizacja, jeśli weźmiemy pod uwagę filmy telewizyjne i miniseriale) słynnej powieści Louisy May Alcott wydanej w 1868 roku. Skompletowana przez reżyserkę obsada to plejada najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia. W obsadzie znalazły się znane nazwiska, takie jak Saoirse Ronan, która zagrała główną rolę w poprzednim filmie Gerwig, Emma Watson, znana przede wszystkim z roli Hermiony, i aktor-cherubinek, szturmujący Hollywood od czasu roli w Tamte dni, tamte noce – Timothée Chalamet. Na ekranie dołączą do nich także Florence Pugh, znana ze świetnych ról w kostiumowym dramacie Lady M. i horrorze Ariego Astera Midsommar. W biały dzień, oraz Eliza Scanlen – młodziutka aktorka, która zagrała młodszą siostrę Amy Adams w kryminalnym serialu HBO Ostre przedmioty.
Patrząc na to, jak Hollywood lubi nowe wersje świetnie znanych historii (zeszłoroczny sukces Narodzin gwiazdy), Małe kobietki mają szansę na oscarową nominację za najlepszy scenariusz adaptowany i najlepszą aktorkę pierwszoplanową (Saoirse Ronan).