search
REKLAMA
Artykuł

10 bram piekieł. 10 EUROPEJSKICH HORRORÓW

Mariusz Czernic

25 października 2016

REKLAMA

7. Znak diabła (Austria/RFN 1970), reż. Michael Armstrong

aka Hexen bis aufs Blut Gequält / Mark of the Devil

vlcsnap-2014-10-13-20h30m32s68

Polowania na czarownice to dobry temat na horror, jednak wiele filmów zamiast ukazywać prawdziwe wiedźmy (jak w mrocznej baśni braci Grimm), skupia się na pokazaniu ludzkiej ignorancji panującej w dawnych czasach. Takie filmy jak Witchfinder General, Znak diabła i Krwawy sędzia zaliczane są do dramatów historycznych. Myliłby się jednak ten, kto twierdzi, że to temat przestarzały i nieaktualny. Trudno w to uwierzyć, ale w XXI wieku setki osób zostały zabite za czary, i to w równie okrutny sposób co dawniej. Do takich okrucieństw dochodzi głównie w Afryce Środkowej i Indiach, ale nie tylko. W Papui-Nowej Gwinei w roku 2013 spalono żywcem na stosie opon dwudziestoletnią kobietę (to była głośna sprawa, nagranie z egzekucji trafiło do internetu). Ludzie niczego nie nauczyli się z historii, głupota i ignorancja wciąż są groźne i regularnie dają znać o swoim istnieniu.

W czasach inkwizycji najwięcej „czarownic” zgładzono w krajach niemieckojęzycznych. Z Niemiec pochodzi słynny podręcznik dla witchfinderów Młot na czarownice. Ciesząca się złą sławą hiszpańska inkwizycja tępiła głównie heretyków, zaś w Niemczech i Austrii imadłem i pochodnią walczono ze sługusami diabła. W centrum historii (umiejscowionej w osiemnastowiecznej Austrii) jest trzech łowców, dwaj łączą się w relację mistrz-uczeń, dwaj są jak szefowie konkurencyjnych firm. Herbert Lom, Udo Kier i Reggie Nalder świetnie odnajdują się w mrocznych czasach ognia i krwi. Szczególnie ostatni z wymienionych tworzy kapitalną kreację, jedną z najlepszych w swojej karierze. Jego twarz jest zresztą tak poharatana, że pasował idealnie do ról czarnych charakterów. Niestety ten potencjał nie został wykorzystany, mało kto dziś kojarzy Reggiego Naldera.

Gdybym powiedział, że film został zakazany w trzydziestu jeden krajach, to chyba nie musiałbym dodawać nic więcej – to by wystarczyło, aby zachęcić do oglądania. Na niektórych plakatach można zobaczyć moment wyrywania języka młodej kobiecie. Ten plakat nie kłamie – najważniejszą atrakcją filmu są sceny tortur. Naprawdę ohydne! Ale niesprawiedliwe jest jednak postrzeganie tego filmu wyłącznie jako próbę zaszokowania widza. Znak diabła to kino dogłębnie przejmujące, które dosadnie i bez upiększeń pokazuje pewien wycinek z historii, by przestrzec przed rozprzestrzeniającą się w czasie i przestrzeni ignorancją, fanatyzmem i nieuzasadnioną nienawiścią. Diabeł dobrze maskuje się w ludziach, nie można go tak łatwo zidentyfikować. W całym tym okrutnym świecie znajdzie się coś pięknego. Cudowna jest muzyka Michaela Holma, piękne są kobiety (na przekór ogólnemu przekonaniu, że Niemki są brzydkie). Jako reżyser wpisany jest w czołówce tylko Michael Armstrong, ale duży wpływ na kształt filmu miał Adrian Hoven – producent, współscenarzysta i aktor – który kilka lat później wyreżyserował sequel Czarownic dręczonych aż do śmierci (tak brzmi oryginalny tytuł).

8. Dzieci nocy (Belgia 1971), reż. Harry Kümel

aka Les Lèvres Rouges / Daughters of Darkness

tumblr_np8uacgedv1qa409eo1_1280

W przeciwieństwie do Draculi Brama Stokera niewiele powstało klasycznych adaptacji Carmilli Sheridana Le Fanu, ale za to sporo było filmów inspirowanych tym opowiadaniem. W tym temacie najchętniej celowali Brytyjczycy i Hiszpanie. Belg Harry Kümel (Malpertuis z Orsonem Wellesem) zrealizował na początku lat siedemdziesiątych silnie oddziałujący na widza wampiryczny dramat o próbach zaspokajania swojego pragnienia i dzikiej namiętności prowadzącej do śmierci. Jest ogień, który w finale eksploduje.

Film wiele zyskuje dzięki temu, że w kluczowej roli hrabiny Bathory wystąpiła wybitna francuska aktorka teatralna i filmowa – Delphine Seyrig. Znana z ról u najwybitniejszych reżyserów-autorów (Resnais, Truffaut, Buñuel) zawsze przywiązywała wagę do wysokiej jakości artystycznej. U Harry’ego Kümela znalazła rolę dla siebie, dobrze wyczuwając intencje reżysera, którego celem była realizacja horroru salonowego i kusicielskiego. Na ekranie aktorka roztacza czar. Trudno oderwać od niej wzrok, bo oprócz naturalnego wdzięku i galanterii ma w sobie tajemniczość. Jest doskonałym medium, potrafiącym manipulować, uwodzić, wzbudzać pożądanie.

Córy ciemności fascynują od pierwszych do ostatnich minut. Cechują się bogatą oprawą wizualną. To kino zmysłowe, trochę krwawe i nieco perwersyjne, lecz eleganckie i gustowne jak drogi markowy garnitur. Nie każdemu będzie pasował, ale jakość materiału i wykonanie docenić trzeba. Francuski kompozytor François de Roubaix (niezwykle płodny, przedwcześnie zmarły artysta) sformułował niesamowicie hipnotyzującą ścieżkę dźwiękową, która swobodnie wkomponowuje się w intrygę, idealnie współgra z obrazem. Harry Kümel przefiltrował miłosną historię przez mroczne zwierciadło – mimo ładnej, dość krzykliwej kolorystyki zasugerował fatum czekające na dogodny moment do ataku. Czerwone usta (les lèvres rouges – tytuł oryginalny) symbolizują niebezpieczeństwo jak znaki ostrzegawcze przy drodze. Miłość jest egoistyczna i okrutna, ale mimo wszystko podniecająca.

9. Miasto żywej śmierci (Włochy 1980), reż. Lucio Fulci

aka Paura nella Città dei Morti Viventi / City of the Living Dead / The Gates of Hell

gates5

W latach 1979–82 Lucio Fulci zrealizował aż osiem filmów, w tym siedem horrorów. Moim zdaniem wszystkie te produkcje wybijają się ponad przeciętność. Ale na tę chwilę ulubionym dziełem Fulciego z jego najpłodniejszego etapu kariery jest Miasto żywej śmierci, rozpoczynające tzw. Trylogię Gates of Hell, w skład której wchodzą także Hotel siedmiu bram i Dom przy cmentarzu. Gwiazdą tych filmów była brytyjska aktorka Catriona MacColl, której reżyser nie oszczędzał, a ona dawała z siebie wszystko (w Mieście żywej śmierci zamknięta jest w trumnie na nowojorskim cmentarzu, a także m.in. oblepiona robalami).

Gdy ogląda się filmy Fulciego, nie opuszcza widza nieodparte wrażenie, że ów reżyser delektował się strachem. Nie kręcił horrorów dla celów komercyjnych, uwielbiał to robić, miał z tego perwersyjną przyjemność. Nie miał litości ani dla współpracowników ani widzów, dzięki czemu efekt na ekranie jest powalający. To kino zrobione z pasją i dbałością o realizm. Realizm polegał na tym, że jeśli w scenariuszu postać miała być zamknięta w trumnie na cmentarzu, to Fulci postanowił to nakręcić na prawdziwym cmentarzu, gdzie wykopano specjalny grób. Ale najgorsze i tak było co innego – w trumnę miał uderzyć potężny kilof! Dla aktorki traumatyczne przeżycie. Dla widza – jedna z najwspanialszych scen, jakie kiedykolwiek nakręcono.

W scenariuszu Sacchettiego i Fulciego jest tyle przeróżnych patentów, że wystarczyłoby na wiele filmów. Co tutaj mamy? Jest najobrzydliwsza scena w dziejach kina (Daniela Doria wymiotująca trzewiami), jest przedwczesny pogrzeb jak u Poego, jest Dunwich jak u Lovecrafta, jest wielkie wiertło, które przedziurawi męską facjatę. Są larwy, szczury i trupy – martwe i żywe. Wiele osób (przeważnie fanów Zombi: Pożeraczy mięsa) zarzuca twórcom, że za mało jest tu scen z żywymi trupami. Należy więc podkreślić, że to nie jest kolejny film o zombie – one są tylko jedną z wielu atrakcji. Pasjonaci pikantnej kuchni włoskiej powinni docenić tę produkcję, bo wielu fachowców zadbało o jej niepowtarzalny charakter i wysoką jakość. Nawet najwybitniejszy reżyser nie osiągnąłby wiele bez takich znakomitości jak operator Sergio Salvati, kompozytor Fabio Frizzi i twórca efektów specjalnych Gino De Rossi.

10. Wilczyca (Polska 1982), reż. Marek Piestrak

wilczyca

Na palcach jednej ręki można policzyć dobre polskie horrory. Za najwybitniejszy uważany jest film Jacka Koprowicza Medium (1985). Ja wybrałem Wilczycę, bo jest to horror czysty gatunkowo, bez nachalnej psychologii, która zabiła takie filmy z potencjałem jak Lokis. Rękopis profesora Wittembacha (1971) Majewskiego i Diabeł (1972) Żuławskiego. Medium też miesza różne gatunki, ale tutaj doskonale jednak zapanowano nad materiałem i powstał film oryginalny, nurtujący i precyzyjny. Wilczyca to również film szczególny – mniej więcej tyle samo osób uznaje go za kultowy i niepowtarzalny, co tandetny i nieprofesjonalny.

Film realizowano w Polsce w 1982, kiedy obowiązywał stan wojenny. Reżyser musiał walczyć z licznymi problemami, by ten film ukończyć. Często brakowało czasu na kręcenie dubli. Wpłynęło to negatywnie na kilka scen i kreacji aktorskich. Ale wbrew temu co mówią fani „bezbłędnych, do bólu poprawnych” dzieł Mistrzów nie jest wcale tragicznie. Powiem więcej – jest bardzo dobrze. Jest klimat, jest chłód, jest księżyc w nowiu i jest wilkołak, którego wygląd i przeraźliwy skowyt będą się śnić po nocach. Jest nawet tło historyczne (główny bohater walczył w powstaniu styczniowym).

W warstwie fabularnej można dostrzec inspiracje starymi legendami (np. japońską Opowieścią o duchach z Yotsui), w których więź między mężem a żoną była tak silna, że nawet śmierć jednego z małżonków nie mogła jej przerwać. Tutaj żona, która dla męża nie była niczym więcej niż suką, powraca po śmierci jako wilczyca. Nieboszczka za życia praktykowała czarną magię. I oto efekt! Efekt na ekranie nie jest powalający, ale mnie satysfakcjonuje. Film trzyma w napięciu, opowiedziany jest sprawnie, ze sprytem i fantazją. Dzięki odpowiednim miejscówkom i zimowej aurze udało się wykreować klimat izolacji, osaczenia i niepokoju. Dobrze działa tu także muzyka Jerzego Matuli – jest dopasowana i nastrojowa. Na chłodne wieczory przy pełni księżyca – seans w sam raz.

korekta: Kornelia Farynowska

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA