search
REKLAMA
Artykuł

10 bram piekieł. 10 EUROPEJSKICH HORRORÓW

Mariusz Czernic

25 października 2016

REKLAMA

4. Długa noc grozy (Włochy 1964), reż. Antonio Margheriti

aka Danza Macabra / Castle of Blood

553_danza-macabra

Wiktoriańskie ghost story zrobione przez Włochów. Między realizacją filmów peplum a spaghetti westernów Sergio Corbucci napisał scenariusz do gotyckiego filmu grozy inspirując się twórczością Edgara Allana Poego. Zaczął także reżyserować, ale na skutek konfliktu z producentem zastąpił go Antonio Margheriti, który miał już na koncie barwny gothic horrorDziewica Norymberska (1963, nawiasem mówiąc – znakomite dzieło). Margheriti zdobył wkrótce opinię mistrza gatunku, a omawiany obraz bardzo się do tego przyczynił.

W londyńskiej tawernie dochodzi do spotkania trzech mężczyzn: pisarza Edgara Allana Poego, lorda Blackwooda i sceptycznego dziennikarza Alana Fostera. Na skutek zakładu reporter ma spędzić noc w nawiedzonym zamku, należącym do lorda Blackwooda. To będzie wyjątkowo długa i nieprzespana noc. Noc pełna dziwnych zjawisk, których trzeźwy umysł nie jest w stanie pojąć. Bohater trafia w pułapkę, w jakiś koszmar senny, z którego nie może się obudzić. To, w co wierzy, przestaje się liczyć, gdy okazuje się, że fikcja literacka jest równie prawdopodobna co dziennikarskie reportaże.

W takich filmach liczy się przede wszystkim atmosfera, a nie aktorstwo, jednak nie można przemilczeć faktu, że w filmie tym wystąpiła królowa gotyku – Barbara Steele (Maska szatana, Studnia i wahadło, potem także kolejny film Margheritiego The Long Hair of Death). Rola Elisabeth Blackwood w Castle of Blood należy do jej najlepszych ról. Nie sposób też zapomnieć posągowej, tajemniczej blondynki – Margrete Robsahm. W głównej roli wystąpił Francuz Georges Rivière, znakomicie odgrywając przerażenie. Postać, którą zagrał, Alan Foster, walczy z własnymi lękami i słabościami, nie wierząc własnym oczom, licząc, że ten dance macabre okaże się mistyfikacją.

Skrypt, który Corbucci napisał wspólnie z Giovannim Grimaldim, dawał duże pole do popisu zarówno dla reżysera, jak i dla operatora. Jeśli dobrze policzyłem, Riccardo Pallottini pracował z Margheritim aż siedemnaście razy. Castle of Blood jest ich trzecim wspólnym filmem. Głębokie kontrasty czerni i bieli robią piorunujące wrażenie. Nie ma tu Hammerowskiego barwnika, tzw. Kensington gore, ale i tak jest nadzwyczaj upiornie. Efekt niepewności i grozy wzmacniają odpowiednie dźwięki. Nie tylko muzyka Riza Ortolaniego, ale też dziwne odgłosy i szumy, a nawet cisza – piekielnie złowieszcza, działająca na wyobraźnię. Takie filmy, które rozgrywają się w dawno minionych czasach, bardziej fascynują, bo przeszłość jest nieodgadniona i frapująca.

5. Palacz zwłok (Czechosłowacja 1969), reż. Juraj Herz

aka Spalovac Mrtvol / The Cremator

the-cremator

Wyrażenie czeski horror brzmi równie zabawnie co czeski film wojenny, ale filmowcy potrafią zaskakiwać. Czeski film wojenny powstał (choćby Ciemnoniebieski świat), czeski film grozy również. Trzeba jednak przyznać, że Palacz zwłok to horror transgresyjny, czyli wykraczający daleko poza gatunek. Z początku może się wydawać czarną komedią, z czasem okazuje się, że nie ma się z czego śmiać. Juraj Herz w dzieciństwie przebywał w obozie koncentracyjnym i tamtejszą traumę przeniósł do tej filmowej opowieści, której bohaterem jest zafascynowany śmiercią pracownik krematorium.

W przeciwieństwie do powyżej omówionych filmów Palacz zwłok kreuje atmosferę za pomocą dialogów, a właściwie monologów. Film jest więc przegadany i przez to czasem tak irytujący, że ma się ochotę walnąć w pysk trajkoczącego pajaca odgrywanego przez Rudolfa Hrusínskiego – aktora, który kiedyś bawił jako Dobry wojak Szwejk (wersja z 1957). Jest w tym jednak metoda – gadanie osłabia czujność i sprawia, że łatwiej widza zaskoczyć. Plusem jest także to, że dialog prowadzony jest z sensem, pomysłem i wyczuciem, czego wynikiem jest film trzymający w napięciu. Świat, który bohater nazywa świątynią śmierci, naprawdę wciąga, intryguje, pobudza do zastanowienia nad sprawami ostatecznymi.

Palacz zwłok to kolejny film z serii Nikt nic nie wie, ale ten cały absurd służy dobitnie przedstawieniu bezsensu wojny i związanych z nią problemów: faszyzmu, ksenofobii, antysemityzmu, okrucieństwa i śmierci. Wszyscy jesteśmy ofiarami systemu, wszyscy nie potrafimy wykorzystać życia tak jak należy. Nieważne jak umrzemy, i tak będzie to bezsensowna śmierć. Ogień nie oczyści naszych dusz. Ogień strawi tylko resztki nadziei. Zresztą nadzieja na nic się nie zda przeciwko naturze ludzkiej, która nie zmieniła się od zarania dziejów. W tę naturę wpisana jest zdolność do przemocy i czynienia zła. Pokojowe rozwiązywanie konfliktów jest oznaką słabości. A śmierć nie jest przecież niczym złym, skoro i tak wszyscy umrzemy.

6. Rezydencja (Hiszpania 1969), reż. Narciso Ibáñez Serrador

aka La Residencia / The House That Screamed

the-house-that-screamed

Telewizyjny twórca Chico Serrador stworzył dwa filmy kinowe należące do gatunku horroru. Bardziej znany jest drugi – Czy zabiłbyś dziecko? (1976) na podstawie powieści Juana José Plansa. Jednakże debiutancka Rezydencja jest warta zapamiętania z kilku powodów. Jeden z nich to źródło inspiracji dla Dario Argento, który pożyczył z niego fabułę do swojej Suspirii (1977). Inny powód jest taki, że w przeciwieństwie do Suspirii mamy tu gotycki klimat zamiast bogatej (niemalże barokowej) kompozycji kadrów. Nie bez znaczenia jest także kontekst polityczny. Akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Francji, ale widoczne jest drugie dno – dyrektorka placówki wraz ze swoją imperatywnością przypomina rządzącego wtedy Hiszpanią generała Franco.

Osiemnastoletnia dziewczyna imieniem Teresa przybywa z Awinionu do szkoły z internatem prowadzonej przez madame Fourneau. W szkole panuje napięta atmosfera, dyrektorka dba o dyscyplinę, ale sporo niepokoju w relacje między dziewczynami wprowadza także bezwzględna Irene, znajdująca przyjemność w poniżaniu dziewcząt. Film wiele zyskał dzięki celnym wyborom obsadowym. Wyróżniają się trzy aktorki: Lilli Palmer, Mary Maude i Cristina Galbó, które nie miały łatwego zadania, ale wywiązały się doskonale.

Napięte relacje między bohaterkami to jednak temat dobry dla psychologicznych dramatów. U Serradora ten motyw służy tak jakby odwróceniu uwagi widza od prawdziwego horroru, który rozgrywa się na terenie placówki. Otóż, tak jak w Suspirii i licznych filmach giallo, grasuje w okolicy morderca, który ostrym narzędziem zabija uczennice. Atmosfera, jaka panuje w szkole, wywołuje klaustrofobię i sprawia, że jest gorąco nawet przy chłodnej, jesiennej pogodzie. Nic dziwnego, że dziewczyny próbują uciec. Podczas ucieczki dopada ich jednak morderca. W finale poznamy nie tylko jego tożsamość, ale i szokujące motywy postępowania.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA