search
REKLAMA
Cannes2017

THE SQUARE. Laureat Złotej Palmy w Cannes

Jan Dąbrowski

24 maja 2017

REKLAMA

Christian (Claes Bang) jest kuratorem w galerii sztuki współczesnej w Sztokholmie. W wywiadzie na początku filmu przyznaje, że robi to dla pieniędzy, choć natychmiast wspomina też o tym, jak ważne jest inwestowanie w sztukę, promowanie jej i dotowanie. Jest elokwentny, przystojny, nienagannie ubrany i opanowany. Robi doskonałe wrażenie i wydaje się zadowolony z siebie i swojej pozycji. Kiedy na ulicy zostaje okradziony, za namową kolegi z pracy postanawia – po części dla żartu – odszukać złodzieja i odzyskać swoją własność. Namierza sygnał GPS swojego telefonu w budynku, gdzie prawdopodobnie mieszka złodziej, a potem roznosi anonimowe listy z pogróżkami. Z jednej strony jest zestresowany sytuacją, z drugiej bawi go własna brawura. Konsekwencje okażą się nie tylko zaskakujące, ale też zmienią Christiana na zawsze.

The Square to jednak dużo więcej niż historyjka o szukaniu złodzieja. Ruben Östlund w swoim filmie błyskotliwie kpi z nowoczesnych galerii sztuki i instalacji – jak na przykład ze sterty popiołu opatrzonej napisem “NIE MASZ NIC” czy trzeszczącej wieży z krzeseł biurowych. Zresztą tytułowy kwadrat to po prostu zamontowana w podłodze świecąca figura geometryczna o wymiarach 4x4m. Dodano do niej komentarz:

Kwadrat to sanktuarium ufności i troski. Mamy w nim równe prawa i obowiązki.

Eksponaty mają skłonić do przemyśleń na temat przepaści między bogatymi i biednymi, znieczulicy społecznej i egoizmu. Poza tym wystawa prowokuje dyskusję na temat jakości współczesnej sztuki, która coraz częściej popada w formalizm, czyli formę bez treści. Podobnie wyglądają niektóre rozmowy z artystami, którzy potoczystym bełkotem próbują uzasadnić bytność swoich dzieł. Sam Christian w pierwszych minutach filmu udziela wywiadu, w którym nie potrafi wyjaśnić znaczenia własnej wypowiedzi przytaczanej przez dziennikarkę.

Dowód na to, że sztuka potrafi także oddziaływać na odbiorców i budzić prawdziwe emocje, Östlund przedstawia dopiero pod koniec filmu. Zebrani w sali bankietowej goście i pracownicy galerii mają wziąć udział w prowokacyjnym performansie Olega Rogozina (Terry Notary), który wcielił się w małpę z poświęceniem godnym metody Stanisławskiego. Scena jest na tyle długa, by dyskomfort poczuli też widzowie na sali kinowej. Oglądanie przekraczającego kolejne granice aktora i nerwowych reakcji publiczności z czasem jest coraz mniej przyjemne i coraz bardziej zastanawia – bo jak daleko możne posunąć się artysta w swojej sztuce? A jeśli powinny być granice wolności twórczej, to gdzie je umieścić? Reżyser w The Square stawia mądre i zasadne pytania, choć nie daje na nie odpowiedzi.

Dodatkowym atutem są zdjęcia. Nie tylko dlatego, że są bardzo eleganckie i przemyślane, lecz także ze względu na powiązanie formy filmu z jego treścią. Dużo ujęć zrealizowano tak, by Christian był w kadrze umieszczony wewnątrz kwadratów, np. jego twarz w lustrze widać przez framugę drzwi. Miejsce pracy i mieszkanie bohatera przedstawiono w podobny sposób – klatka schodowa sfilmowana pionowo od góry, kwadratowa kostka brukowa, meble, etc. Taka zabawa z formą odwołuje się nieustannie do opisu tytułowej instalacji, gdzie jest mowa o równych prawach i obowiązkach. A także odpowiedzialności, którą Christian nie zawsze na siebie brał. Do czasu.

Zabrakło jednak satysfakcjonującego domknięcia historii Christiana. Jego wątek jest spójny i intrygujący i zasłużył na mocne podsumowanie. Zamiast tego The Square kończy się wyciszonym epilogiem, który pozostawia niedosyt po intensywnej i błyskotliwej całości. Satyra na artystów w połączeniu z prywatnym śledztwem i humorem sytuacyjnym złożyła się na bardzo inteligentny i przezabawny film.

korekta: Kornelia Farynowska

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA