search
REKLAMA
Nowe Horyzonty 2024

WSZYSTKIE ODCIENIE ŚWIATŁA. Miasto złudzeń [RECENZJA]

Kapadii udało się stworzyć powabny film na ważkie tematy, będący równocześnie intrygującą miejską symfonią i intymną opowieścią o kobiecej przyjaźni.

Łukasz Homziuk

30 lipca 2024

Prabha i Anu, bohaterki Wszystkich odcieni światła
REKLAMA

W Mumbaju, mieście marzeń, codziennie krzyżują się losy ponad siedemnastu milionów ludzi. Spora część z nich przybyła do metropolii z odległych zakątków Indii, wierząc, że właśnie tu raz na zawsze pożegna biedę i znajdzie w zamian dobrobyt i miłość. Nie trzeba być przesadnie przezornym, aby się domyślić, że nie wszyscy zdołają osiągnąć cel. Payal Kapadia poświęca swój film właśnie tym niespełnionym marzycielom, którzy muszą na co dzień przełykać gorycz życia na pół gwizdka. Wnikliwe, dokumentalne oko reżyserki spogląda na miasto i jego mieszkańców z empatią, lecz bez nadmiernej emfazy. Dzięki temu powstaje zwiewna i dowcipna opowieść o bardzo cienkiej granicy dzielącej marzenia od złudzeń, a także o odnajdywaniu promyczków nadziei pomimo piętrzących się przeciwności losu.

Głównymi bohaterkami tej historii są pielęgniarki Prabha (Kani Kusruti) i Anu (Divya Prabha), dobrane w parę na zasadzie dopełniających się przeciwieństw. Prabha jest perfekcyjnie skrupulatna i wyważona, żyje w ciągłym strachu przed społecznymi normami. Jej mąż wyjechał do Niemiec i słuch po nim zaginął, ale Prabha nie odważa się na otwarte okazanie uczuć wobec bliskiego jej lekarza. Anu z kolei nie potrafi powściągnąć buzujących w niej emocji i sporo ryzykuje, kontynuując zakazaną relację z muzułmańskim chłopakiem. Fakt, że co miesiąc brakuje jej do czynszu, to jedyna regularność, na jaką ją stać. Mimo głębokich różnic charakterów współlokatorki świetnie rozumieją swoje wzajemne położenia, bo w gruncie rzeczy obie znajdują się w podobnym klinczu: kochają i są kochane, ale drogę ku ich potencjalnym związkom zagradza tor przeszkód złożony z tradycji i konwenansów. Najpewniejsza – i do tego niewinna – jest ich wspólna, niemal siostrzana relacja. To ona pomaga dziewczynom przetrwać w zgiełku wielkiego miasta.

Niuanse przyjaźni i uroki codziennego życia interesują Kapadię bardziej niż fabularny rozwój. Dużą uwagę reżyserka przykłada więc do detali składających się na rzeczywistość bohaterek: zatrzymuje kamerę na dłużej na posiłkach czy ubraniach, filmuje zarówno niegroźne sprzeczki, jak i wymiany życzliwych uczynków. Szczególnie ożywcze są liczne fragmenty przepełnione subtelnym humorem, a jednocześnie zawierające w sobie społeczny podtekst – jak scena, w której Anu i jej chłopak bezlitośnie komentują zdjęcia kandydatów na męża wysłane dziewczynie przez jej rodziców; albo inny moment antysystemowego buntu, kiedy to Prabha i jej przyjaciółka Parvati (Chhaya Kadam) obrzucają kamieniami baner ekspansywnego dewelopera, który eksmituje Parvati z domu.

Prabha i Anu towarzyszą Parvati w jej powrotnej podróży z miasta na wieś, co staje się dla nich nieoczekiwaną okazją na spokojną autorefleksję w zaciszu przyrody i z dala od wścibskich spojrzeń. Kapadia buduje tu spory kontrast między nieustannym pędem i hałasem metropolii a harmonią nadmorskiego odludzia. Podróży towarzyszy też narracyjne rozluźnienie (które niekoniecznie wychodzi na dobre) i delikatna zmiana konwencji: przezroczysty realizm zyskuje w tej części odrobinę magii, tak bardzo potrzebnej w prozaicznym życiu bohaterek.

Nagrodzone Grand Prix festiwalu w Cannes Wszystkie odcienie światła ujmują delikatnością i humorem. Kapadii udało się stworzyć powabny film na ważkie tematy, będący równocześnie intrygującą miejską symfonią i intymną opowieścią o kobiecej przyjaźni, która wlewa choć odrobinę otuchy w serca dziewczyn objętych silnym węzłem patriarchatu. Mimo społecznego zaangażowania Kapadia ani na moment nie staje się moralizatorką próbującą przekonać do swojej tezy, a pozostaje czułą obserwatorką, wypatrującą okruszków poezji w koleinach niepozornej, codziennej bieganiny. I trzeba przyznać, że znajduje ich całkiem sporo.

Łukasz Homziuk

Łukasz Homziuk

Student wrocławskiego kulturoznawstwa, laureat konkursu krytycznofilmowego Krytyk Pisze (2022). Da radę obejrzeć wszystko, choć zwykle woli arthouse od Marvela.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA