URZECZONA. Kiedy Alfred Hitchcock spotyka Salvadora Dalego
Pomijając ten przestarzały i nieaktualny obraz kobiecości, Urzeczona to przede wszystkim urokliwe, hollywoodzkie love story w klimacie filmu noir. Zagadka, którą trzeba rozwiązać, staje się tak naprawdę pretekstem do ukazania historii miłosnej. Romantycznych scen i dialogów pomiędzy Bergman i Peckiem (którzy w trakcie kręcenia zdjęć mieli podobno romans) nie brakuje. Szczególnie zapada w pamięć jedna z nich. Pod pretekstem omówienia książki doktora Edwardesa Constance przychodzi do jego pokoju – obydwoje doskonale zdają sobie sprawę, co tak naprawdę nią kierowało. Pomysł na scenę, w której dzielą pierwszy pocałunek, to kwintesencja stylu Alfreda Hitchcocka. Mamy zbliżenie na Constance, która zamyka oczy, a następnie serię obrazów z otwierającymi się drzwiami. W tle leci romantyczna ścieżka dźwiękowa Miklósa Rózsy, za którą dostał statuetkę Oscara. Scenę tę można interpretować dwojako. Wraz z pocałunkiem doktor Petersen po prostu otwiera się na miłość. Jednak biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z filmem o freudowskiej psychoanalizie, otwierające się drzwi mogą także oznaczać seksualne przebudzenie bohaterki i sugerować akt seksualny. Koniec końców, pokazanie seksu na ekranie nie było w tym czasie możliwe.
https://www.youtube.com/watch?v=JEZVgftBxEY
Constance kocha i z zapałem walczy o ukochanego, a jej pomocnikiem w leczeniu pacjenta (a zarazem studzącym jej zapał) jest jej dawny mentor. „Mówimy o schizofreniku, nie o walentynce!” – uświadamia jej podczas rozmowy. Jednak tylko psychoanaliza w połączeniu z miłością jest w stanie zdziałać cuda.
Jedną z metod psychoanalitycznych jest analiza snów jako głębokich wyrazów podświadomości. Takiej sekwencji nie mogło zabraknąć też w Urzeczonej, jednak Hitchcock miał na nią swój własny, zupełnie nowatorski, pomysł. Całkowicie zerwał z dotychczasowym sposobem obrazowania snu w filmach. Do tej pory był on sugerowany poprzez zamglenie, brak ostrości kamery czy trzęsący się obraz. Hitchcock chciał zatrudnić mistrza surrealizmu Salvadora Dalego. Jak sam się zarzeka w wywiadzie z Truffautem, wcale nie po to, by zrobić filmowi dobry PR (kto by tam mu wierzył…). Urzeczona (1945) to jeden z trzech filmów Hitchcocka, które zrobił w ramach kontraktu z wytwórnią słynnego, hollywoodzkiego producenta Davida O. Selznicka. Pozostałymi była Rebeka z 1940 roku (za której produkcję Selznick dostał Oscara) i Akt oskarżenia z 1947. Współpraca między słynnym reżyserem a producentem w ogóle się nie układała – niezależny i bezkompromisowy Hitchcock nie zgadzał się na wiele pomysłów i propozycji Selznicka, który próbował forsować swoje rozwiązania. Efektem konfliktu jest właśnie skrócona, słynna sekwencja snu zrealizowana przez Salvadora Dalego. Selznick nie chciał zgodzić się na wiele wydatków, które za niezbędne uważał Hitchcock, aby nakręcić scenę w sposób, jaki chciał – nie udało mu się chociażby zrealizować sceny w plenerze, w pełnym świetle. Kiedy jednak oglądamy tę sekwencję dzisiaj, wciąż robi ogromne wrażenie, a dla mnie – jest genialna.
https://www.youtube.com/watch?v=gnqyCM42fOU
Podobne wpisy
Urzeczona rzadko plasuje się w rankingach najlepszych dzieł Alfreda Hitchcocka i jest ku temu powód – to dzieło szalenie nierówne. Nie brakuje w nim fantastycznych scen, jak sen Dalego czy pierwszy pocałunek, dużo jednak w samym filmie niejasności, a zakończenie trochę rozczarowuje. Mimo to, choć dzieło z pewnością nie jest najlepszym z dokonań Alfreda Hitchcocka, warto zobaczyć je chociażby ze względu na dźwigającą ten film na swoich barkach, świetną jak zawsze, Ingrid Bergman oraz kilka oryginalnych scen. Także scenę jazdy na nartach, która nieco już się zestarzała…
______
1. Hitchcock/Truffaut, oprac. Helen Scott, François Truffaut, tłum. T. Lubelski, Izabelin 2005, s. 150.