search
REKLAMA
Recenzje

UKRYTA SIEĆ. Niewiedza jest błogosławieństwem? [RECENZJA]

Reżyserowi Piotrowi Adamskiemu udało się w „Ukrytej sieci” wytworzyć wrażenie ciągłej opresyjności, poczucia zagrożenia i niepewności.

Maciej Niedźwiedzki

3 września 2023

REKLAMA

Zamożny i wpływowy w artystyczno-medialnych kręgach ojciec, Henryk Wójcicki (Andrzej Seweryn), ma wysokie wymagania wobec swojej młodszej córki. Około trzydziestoletnia Julita (Magdalena Koleśnik) jednak bardzo dobrze czuje się w redakcji brukowego, clickbaitowego portalu „MegaNews.pl”. Krótkie wpisy o celebrytach, skandale z prowincji, uroki życia w wielkomiejskiej Warszawie. Gdy dochodzi do śmiertelnego samochodowego wypadku Gustawa Millera (Mariusz Czajka) – słynnego telewizyjnego prezentera – Julia przechodzi w tryb dziennikarki śledczej. Dowody nie spinają się ze sobą, bliscy zmarłego unikają jakichkolwiek komentarzy, a cała sprawa jest zaskakująco wyciszana. Nie daje to dziewczynie spokoju, a niechęć i podejrzane milczenie otoczenia (nawet ze strony ojca, będącego znajomym Millera) motywuje Julitę do drążenia tematu i zadawania niewygodnych pytań.

Rezolutna, zdeterminowana i silna Julita jest niestety sama, a z każdym kolejnym krokiem orientuje się, że przeciwnikiem na pewno nie jest byle kto. Sprawa może sięgać gdzieś bardzo wysoko w hierarchii władzy. Julita chciałaby być drapieżnikiem, ale szybko może stać się ofiarą. Reżyserowi Piotrowi Adamskiemu udało się w Ukrytej sieci wytworzyć wrażenie ciągłej opresyjności, poczucia zagrożenia i niepewności. Skutecznie pracuje na to ponura, zatopiona w mrokach i półcieniach strona wizualna (wyraźnie inspirowana fincherowską estetyką, w szczególności Dziewczyną z tatuażem). W ujęciu Tomasza Woźniczka polska stolica, nieważne czy to nowoczesne dzielnice, obskurne bloki, czy zamożne przedmieścia z jednorodzinnymi domkami, zawsze odstrasza i zachęca, by skręcając w jakąkolwiek uliczkę zawsze obejrzeć się za siebie.

Do depresyjnych miejskich warunków oczywiście dostosowują się ludzie. Wszystkie głębiej i powierzchowniej zarysowane relacje w Ukrytej sieci opierają się na jakimś niedopowiedzeniu, przemilczeniu, skrywanej tajemnicy czy, wręcz domyślnym, ograniczonym zaufaniu. Rodzina Wójcickich naznaczona jest traumą po samobójczej śmierci żony Henryka, nad zdrową komunikacją między Julitą i jej siostrą Magdą (Wiktoria Gorodeckaja) ciąży z milion nieprzegadanych spraw, nikt nie ma już odwagi ani ochoty, by wykrzyczeć swój gniew, rozczarowanie i frustracje. Każdy przyzwyczaił się do udawania, że wszystko jest okej. Powykrzywiane i toksyczne rodzinne związki to jedno. Gdy Julita wkracza w świat służb, agentów i internetowych hakerów, to może wierzyć tylko swojej intuicji. Bezinteresowna pomoc idzie w parze ze zdradą, a półprawdy i półkłamstwa są jedyną walutą przy wymianie informacji.

Ukryta sieć jest przy tym ekspresyjnym obrazem naszej codzienności. Przez ulice Warszawy gęsto przetaczają się kolejne protesty i manifestacje, media bez wahania kapitalizują te wydarzenia i rozgrzewają konflikt do czerwoności, rozsiewają plotki. Rzetelna i chłodna informacja nie ma szans z nabuzowanym emocjami „newsem z ostatniej chwili”. Tytułowa sieć nie nawiązuje jedynie do warszawskiej szarej eminencji i jej przestępczej operacji, ale również do informatycznej przestrzeni, będącej obok Julity główną bohaterką filmu. Nikt raczej nie ma wątpliwości, że to terytorium nieustannej inwigilacji, sprzedaży danych osobowych, podglądania, szpiegostwa i okienko do intymności każdego obywatela. Adamski, korzystając z ujęć miejskiego monitoringu, prywatnych kamer w samochodach i laptopach, portretuje przeszywający miejski pejzaż. Wielki Brat ciągle czuwa. To niestety pętla, którą sami nałożyliśmy sobie na szyję.

Warto zabłądzić w Ukrytej sieci razem ze znakomitą Magdalena Koleśnik na pierwszym planie. Przestraszona i urokliwie uparta. Zmęczona i zapędzona w ślepą uliczkę. Nie poddająca się jednak i niebojąca się ryzykować. Konsekwentnie uciszana, ale nie tracąca swojego głosu. Julita to bystra i zadziorna dziewczyna. Dziennikarski idealizm nie pozwala jej ani razu się zatrzymać i zaakceptować, że niewiedza jest błogosławieństwem. Choć może do czasu. Czasami prawda waży zbyt dużo.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA