TEST PILOTA PIRXA (1978). Kiedy słabość staje się siłą
Czym jest człowieczeństwo? Czy można je obliczyć, wykalkulować albo założyć z góry jego wartość? Czy jest ono sumą naszych zdolności kochania, wybaczania, lojalności lub ciekawości, słowem, umiejętności trafnego dokonywania wyborów moralnie trudnych, brzemiennych w skutki i odpowiedzialnych za losy nasze i bliskich nam ludzi? Czy w tym tkwi siła, dzięki której czujemy się ludźmi? Z pewnością wiele osób podpisałoby się pod tą deklaracją. Ale czy istnieje sytuacja, w której afirmacja człowieczeństwa objawiałaby się czynnikami zgoła odmiennymi? Realizację takiej idei przedstawił jeden z największych twórców literatury science fiction, Stanisław Lem, w opowiadaniu Rozprawa ze zbioru Opowieści o pilocie Pirxie z roku 1968.
Dzieła Lema, m.in. ze względu na rozbudowaną problematykę moralną, zawsze stawały ością w gardle filmowcom, kuszonym praktyczną realizacją walorów widowiskowych i fabularnych jego książek. Dlatego też rezultat przenoszonych na ekran powieści i opowiadań genialnego pisarza, oględnie mówiąc, nie zadowalał krakowskiego twórcy. Już w 1960 roku, w koprodukcji polsko-enerdowskiej (był kiedyś taki kraj…) powstała Milcząca gwiazda Kurta Maetziga, według Lemowych Astronautów. W 1963 roku nasi południowi sąsiedzi zrealizowali Ikarię XB 1, opowieść o kosmicznej wyprawie pozaukładowej. Reżyser Jindrich Polak nawet nie ukrywał, że film po części był zakamuflowaną adaptacją Obłoku Magellana Lema. Dwa lata później Marek Nowicki i Jerzy Stawicki zrealizowali dwa półgodzinne filmy telewizyjne, Przyjaciel (według opowiadania pod tym samym tytułem) i Profesor Zazul (według opowiadania III z cyklu Ze wspomnień Ijona Tichego, wchodzących z kolei w zbiór Dzienników gwiazdowych).
W 1969 roku niespodziewanie Andrzej Wajda, chcąc odpocząć po trudach związanych z nakręceniem filmu Wszystko na sprzedaż, wyreżyserował dla telewizji Przekładańca (według opowiadania Czy pan istnieje, Mr Jones?). Lem osobiście napisał scenariusz tej komedii z Bogumiłem Kobielą w głównej roli kierowcy rajdowego, który w wyniku powypadkowego przeszczepiania kolejnych części ciała coraz bardziej traci własną tożsamość. W latach 70. przyszła kolej na najwybitniejsze dzieło Stanisława Lema. Solaris zekranizowano dwukrotnie w Związku Radzieckim. W 1970 roku Nikołaj Nirenburg nakręcił dwuczęściowy film TV, natomiast dwa lata później wielki Andriej Tarkowski zaprezentował światu swoją wersję zmagań Krisa Kelvina z fantomami, generowanymi przez myślący ocean. Wreszcie w 1974 roku Marek Piestrak dokonał telewizyjnej adaptacji kryminalnej powieści Lema, Śledztwo. Kilka lat później ten sam reżyser porwał się na zekranizowanie najlepszego opowiadania z cyklu Opowieści o pilocie Pirxie. Tak oto literacka Rozprawa stała się w 1979 roku filmowym Testem pilota Pirxa.
W laboratorium Cybertronics naukowcy konstruują sztucznego człowieka (w decydującym momencie widać nawet wyładowania elektryczne, jak w filmowym Frankensteinie…). Na tajnym posiedzeniu komisji UNSECO zapada decyzja o powierzeniu komandorowi Pirxowi niezwykle ważnego zadania. Pirx przyjmuje obowiązek pokierowania załogą statku kosmicznego, która, wysłana w kierunku pierścieni Saturna, ma umieścić sondę obserwacyjną w tzw. Szczelinie Cassiniego, czyli wąskim pasie przestrzeni pomiędzy pierścieniami. Cel misji jest wyłącznie pretekstowy. Zleceniodawcom chodzi tylko o wszechstronne przetestowanie załogi, wśród której znajdzie się również egzemplarz robota, tzw. nieliniowca skończonego. Problem w tym, że Pirx nie może wiedzieć, kto oraz ilu z jego podwładnych nie jest ludźmi. Rozpoczyna się lot…
UWAGA – SPOILERY !!!
Już po kilku dobach podróży drugi pilot Harry Brown wyznaje dowódcy, że… jest człowiekiem, jednocześnie rzucając podejrzenie co do robociego pochodzenia w stronę elektronika Jana Otisa. Dla zaskoczonego Pirxa to dopiero początek dociekań, podejrzeń i rewidowania domysłów podwładnych. Neurolog i cybernetyk Tom Novak posuwa się jeszcze dalej – mówi Pirxowi, że jest robotem, jednocześnie wyjaśniając, co pchnęło go do tego zabronionego umową wyznania. Kolejnym szczerym załogantem Goliata jest inżynier nukleonik Kurt Weber, który co prawda nie mówi kim jest, ale rzuca podejrzenie w stronę… Browna. Skołowany Pirx, nie mając już podstaw, by ufać komukolwiek, zaczyna wierzyć, że wszyscy członkowie załogi mogą być nieliniowcami, co wyzwala w nim nieukrywaną niechęć do podwładnych. Tylko pierwszy pilot John Calder, poproszony osobiście do kajuty Pirxa, wykazuje czysto zawodowe podejście, bez jakichkolwiek osobistych wycieczek w stronę kolegów. A równolegle do Pirxowego śledztwa ktoś manipuluje przy pokładowej wyrzutni sond, ktoś pyta komputer o realizację zabronionego manewru orbitalnego, ktoś sabotuje urządzenia pokładowe, wreszcie ktoś podrzuca Pirxowi kasetę video z robocim ostrzeżeniem…
Wreszcie nadchodzi moment umieszczenia sond w Szczelinie Cassiniego. Sabotowana wyrzutnia nie działa. Pirx milczy. Calder, planując “zgubienie” sondy u celu, postanawia skierować Goliata na samobójczą trajektorię w kierunku Szczeliny. Pirx milczy. Przyspieszenie rośnie. Ludzie, wbici przeciążeniem w fotele, nie mogą zrobić już nic. Statek wchodzi w Szczelinę Cassiniego. Pirx milczy. A Calder… wstaje, by zerwać bezpieczniki przeciążeniowe. Pirx wydaje rozkaz przyspieszenia. Calder resztkami sił chwyta się pulpitu sterującego bezpiecznikami, ale przeciążenie odrywa go od niego, pozostawiając na miejscu wyłącznie dłonie, spośród skóry których wyziera poszarpana stal i kable… Lecz Pirx jest w błędzie, sądząc, że jedynym nieliniowcem wśród załogi Goliata był John Calder. Kilka tygodni później na Ziemi, podczas spotkania z rzekomym robotem Novakiem, Pirx zauważa na jego ręce bliznę, która była częścią robociej opowieści Novaka na pokładzie statku…
KONIEC SPOILERÓW