SPECIAL OPS: LIONESS 2. Nie wierzcie bliźniaczkom [RECENZJA]

W drugim sezonie popularnego serialu Taylora Sheridana do nowej ryzykownej akcji zostaje zwerbowana kolejna żołnierka – bezwzględna i twarda pilotka śmigłowca Josephina Carillo (Genesis Rodriguez), która ma pecha być bratanicą szefa narkotykowego kartelu. Nad odpowiednim nastawieniem do misji świeżego narybku czuwać ma sprawdzona już w boju Cruz (Laysla De Oliveira).
Kto nie z nami, ten przeciwko nam
Tym razem akcję otwiera porwanie kongresmenki, co przez zespół Kaitlyn (Nicole Kidman) i Bryona (Michael Kelly) zostaje nie bez racji uznane za prowokację. Kongresmenka zostaje odbita porywaczom, ale sytuacja na pograniczu meksykańskim mocno się komplikuje, a zwierzchnictwo Joe (tegoroczna laureatka Oskara za rolę w Emilii Pérez Zoe Saldaña) organizuje w odwecie akcję przeciwko szefowi jednego z karteli. Mimo żywiołowych protestów Joe kandydatka na lwicę zostaje zespołowi narzucona, okazuje się bowiem, że właśnie przypadkiem przechodziła tędy z tragarzami Josephina, nieświadoma pochodzenia majątku tatusia i drogi zawodowej jego brata, która kocha swój kraj i jest gotowa poświęcić nawet karierę w wojsku i życie bliżej nieznanego wujaszka, żeby mu służyć. Trudno nie skorzystać z tak miłego zbiegu okoliczności, trzeba tylko dopilnować, żeby się w ładnej główce zwerbowanej pilotki nie zrodziły niepotrzebne, a dyktowane rodzinnym sentymentem wątpliwości.
Toczka w toczkę śliczne panienki
Akcja, nawet jak na Sheridana, grubymi nićmi szyta, ale kto by się tym przejmował, skoro sprawa jest niezwykle poważna, bo tym razem USA zagrażają jednocześnie Meksyk, Chiny i Iran, a kłopotu można się pozbyć z pomocą zgrabnej dziewczyny. A w zasadzie dwóch, w porywach do czterech. O tym, jak schematycznie zbudowane są kobiece postacie w serialach Sheridana, pisałam już przy okazji sezonu pierwszego i nie będę się powtarzać, może tylko pozwolę sobie na drobną uwagę, że idąc wielkimi krokami w stronę emocji rodem z telenoweli, Sheridan postanowił ograniczyć widzowi chłodne i rzadkie stosunki Kaitlyn i jej męża na rzecz łzawych i dramatycznych perypetii Joe i Neila. Szkoda. Plusem jest to, że te wątki próbuje równoważyć postać Kyle’a (Thad Luckinbill), który jest w swojej roli chyba najbardziej wiarygodny i najlepiej osadzony w kontekście. W sezonie drugim dostał trochę więcej czasu, a sceny pomiędzy nim a Gutierrezem (Kirk Acevedo) za każdym razem przykuwają uwagę widza.
Na planie pierwszym jednak mimo wszystko mamy dubel, czyli dwie twarde, chodzące jak terminatory (logika tego typu produkcji podpowiada, że kobieta, jak tylko oprze się o jakąkolwiek broń, natychmiast zaczyna chodzić, kiwając się z boku na bok jak marynarz na przepustce, żeby dodać sobie animuszu), ale niezmiennie dyskretnie podmalowane i z ułożonymi w fotelach fryzjerskich włosami bojowniczki o wolność i demokrację. Dobrze, że w tym sezonie Cruz skróciła włosy, bo byłyby nie do odróżnienia.
Tajna misja tajną misją pogania
Sheridan nie zna umiaru i Special Ops: Lioness 2 jest tego kolejnym przykładem. Przyznaję, że ogląda się to bardzo dobrze, jeśli za bardzo nie wnika się w logikę. To tego typu produkcja, że wystarczy nakręcić kilka scen w ciemnych salach bez okien, gdzie super tajni agenci planują akcje tak ryzykowne pod każdym względem, że nawet oni sami się do nich nie przyznają, i skontrastować to z oddziałem operacyjnym, który – klnąc, pierdząc i marudząc – zwiera poślady (w niektórych przypadkach bardzo zgrabne i odpowiednio w związku z tym eksponowane) i rusza do beznadziejnych, acz koniecznych do przeprowadzenia akcji. Strzelają, latają, sprzeciwiają się rozkazom, narażają życie swoje i cudze i wszystko to topią w typowo amerykańskim patosie, tylko łopoczącej flagi brakuje – ale mimika Saldañy, której toporny scenariusz każde przynajmniej raz na odcinek wyznawać mężowi, jak bardzo go kocha i jak bardzo się poświęca dla kraju, też robi robotę. A że Sheridan potrafi zgrabnie wiązać wątki i przerzucać widza z akcji do akcji, nie dając mu chwili na oddech i pomyślunek (w tym szaleństwie jest metoda), Special Ops: Lioness po raz kolejny zabiera nas na jazdę bez trzymanki. I pomimo że gdzieś pod skórą tkwi strach przed utratą zębów, nie ma się ochoty wysiadać z tego wagonika.
Co dalej?
Zoe Saldaña w wywiadzie dla „Vanity Fair” w listopadzie zeszłego roku potwierdziła, że jej kontrakt obejmuje przynajmniej trzy sezony serialu. Sheridan co prawda nie narzeka na brak zajęć, ale Special Ops: Lioness zbiera bardzo dobre recenzje oraz nagrody (zeszłoroczna Critics Choice Super Awards dla Saldañy jako najlepszej aktorki w serialu, serialu limitowanym lub filmie telewizyjnym akcji) i jest oparty na obsadzie prawdziwie gwiazdorskiej, choć moim zdaniem nie do końca wykorzystanej. Nie ma więc powodu, dla którego król seriali miałby porzucić ten projekt. Pytanie, w jakim kierunku pójdzie, czy wymieni jedną z lwic na świeżą krew, czy stworzy niewielkie stadko zgodnie z zasadą im więcej, tym weselej? Co do akcji jako takiej to nie ma dla jego wyobraźni rzeczy niemożliwych, wygląda na to, że potrafi wyprowadzić konflikt ogólnoświatowy z nieoddanej w terminie do biblioteki książki. Możemy więc być spokojni, że pomysłów wystarczy mu jeszcze na niejeden sezon.