SILKWOOD. Erin Brockovich bez happy endu
Prawdziwą gwiazdą Silkwood jest jednak – dość nieoczekiwanie – Cher, która rolą Dolly Pelliker udowodniła, że jest nie tylko dobrą piosenkarką o unikalnym głosie. Mimo, że na ekranie jest jej zauważalnie mniej niż samej Streep, Cher kradnie każdą niemal scenę, w której się pojawia. Dolly jest nie tylko współlokatorką Karen – w pewnym momencie, już bez subtelnych niedomówień, okazuje się, że jest homoseksualna. Jej spojrzenia, rzucane na Karen, jej niektóre zachowania czy słowa, nabierają nagle zupełnie nowego znaczenia. Karen wydaje się akceptować ewidentne uczucie ze strony Dolly, choć go nie odwzajemnia, i ich dziwaczny związek nie doznaje uszczerbku nawet wówczas, gdy w domu pojawia się Drew. Dolly usuwa się na stanowisko życzliwego obserwatora, ale widz podskórnie wie, że na tym się nie skończy.
Podobne wpisy
Choć akcja Silkwood nie galopuje, czuje się narastające napięcie. Filmowa Karen działa nerwowo, niemal w panice wypatruje symptomów skażenia plutonem, nasłuchuje krążących po zakładzie plotek, zbiera materiały. Wie, że na szali leży jej zdrowie i życie, że czas ucieka. Przekonana, że droga oficjalna niewiele da, świadoma, że pluton oddziałuje na nią każdego dnia, postanawia iść ze sprawą do mediów. Na spotkanie z reporterem New York Timesa nigdy nie udaje jej się dotrzeć.
Nichols swoje dzieło utrzymał w sterylnej, jasnej jak uniformy pracowników fabryki estetyce. Historię Karen prowadzi liniowo, bazując na prostych, autentycznych postaciach stworzonych przez Ephron. Siłą filmu jest nie tylko historia sama w sobie – tragiczna i tajemnicza, ale i osnute na niej wątki związków międzyludzkich – partnerów życiowych, kolegów w pracy, towarzyszy w nieszczęściu. Ludzie w Silkwood w obliczu potencjalnych zagrożeń – tak groźnych jak pluton i tak niebezpiecznych jak mężczyzna – zmieniają się, podejmują nieoczekiwane decyzje, wpływają na siebie nawzajem.
Silkwood to dramat w najlepszym stylu. Widzom oszczędzono hollywoodzkiego happy endu, co tylko wychodzi na dobre tej produkcji. Silkwood to nie Brockovich, nie skończy z szerokim uśmiechem na pięknej twarzy, za drogim biurkiem w eleganckiej kancelarii. Nawet jednak znając zakończenie, mając świadomości tragicznych losów Karen, z zainteresowaniem śledzi się jej skazaną na niepowodzenie walkę.