search
REKLAMA
Recenzje

RZEKA TAJEMNIC. Znakomite dzieło Clinta Eastwooda

Przemysław Brudzyński

20 listopada 2017

REKLAMA

Boston, lata siedemdziesiąte. Sam środek słonecznego, ciepłego, leniwego dnia. Trzech nastolatków, Jimmy Markum, Sean Devine i Dave Boyle, pisze na świeżym asfalcie swoje imiona. Kiedy przychodzi kolej na ostatniego z nich, w tle da się usłyszeć stłumiony odgłos nadjeżdżającego samochodu i otwieranych drzwi. „Chciałbym was o coś spytać” – rozlega się dojrzały, dobitny męski głos. – „Czy wolno wam niszczyć publiczną własność?”. Chłopcy odwracają się i posłusznie, choć niechętnie, podchodzą do nieznajomego; Dave przerywa i pozostawia swoje imię napisane jedynie do połowy. „Gdzie mieszkacie?” – pada kolejne pytanie i jedynie on podaje nieco odleglejszą lokalizację. Po chwili jest już w aucie z drugim z mężczyzn, spoglądając zza szyb na swych kolegów przerażonymi oczami. Nieznajomi wyraźnie się spieszą. Samochód rusza i oddala się. Ostatnim, co pozostaje z nami, jest widok owych trzech imion zapisanych na chodniku, ostatnie z nich na zawsze nieukończone.

Ten subtelnie metaforyczny obraz, pojawiający się na samym początku dzieła, obecny jest w świadomości widza przez cały czas trwania seansu i na długo po nim. Opisana powyżej scena, w której się on pojawia, pełna jest podskórnego napięcia i niewypowiedzianego niepokoju, uzyskanego przy minimalnej liczbie twórczych środków. Clint Eastwood, reżyser Rzeki tajemnic, doskonale wie, jak ze – zdawałoby się – kameralnych i niepozornych scen wyzwolić głęboki, przygniatający wręcz ładunek emocjonalny.

Wkrótce okazuje się, że tajemniczy mężczyźni to pedofile, którzy zamknęli Dave’a w piwnicy i molestowali  go przez wiele dni, nim zdołał uciec i powrócić do domu. Dwadzieścia pięć lat później spotykamy wszystkich trzech ponownie, wciąż mieszkających w tej samej okolicy. Jimmy (Sean Penn), po burzliwych latach młodzieńczych i dwóch latach spędzonych w więzieniu, ustatkował się i założył rodzinę (ma żonę Annabeth i trzy córki). Sean (Kevin Bacon), który pracuje w wydziale zabójstw, przeżywa kryzys małżeński. Dave ożenił się z Celeste (Marcia Gay Harden), kuzynką wspomnianej Annabeth (Laura Linney) i na co dzień zarabia jako pracownik fizyczny. Pewnego, zdawałoby się, zupełnie zwyczajnego poranka, do prowadzonego przez Jimmy’ego sklepu nie przychodzi jego najstarsza córka Katie (Emmy Rossum), która, jak się wkrótce okazuje, została zamordowana. Tragedia rodziny Markumów staje się punktem zwrotnym w fabule dzieła.

Wymieniam kolejne elementy scenariusza, zdając sobie w pełni sprawę z tego, że dla sukcesu filmu nie one same są kluczowe, lecz konflikty i dramaty, jakie się poprzez nie uwalniają. Zdawać by się mogło, przynajmniej na początku, że kolejne fragmenty akcji filmu idealnie pasują do naszego wyobrażenia o standardowym policyjnym thrillerze lub kryminale; Rzece tajemnic jednak, jak się wkrótce okazuje, pod względem duchowym znacznie bliżej do antycznych tragedii, dramatów Szekspira czy utworów Fiodora Dostojewskiego.

Weźmy choćby pod uwagę sekwencję scen, w wyniku której Jimmy dowiaduje się o śmierci swojej córki. Fakt jej zabójstwa zostaje przed widzem zdemaskowany stosunkowo szybko, jednocześnie przez dłuższy czas pozostaje on ukryty przed ojcem dziewczyny; tym, co angażuje nas emocjonalnie, nie jest więc tak naprawdę to, co się stało, lecz reakcja bohatera na to wydarzenie. Feralny dzień zaczynamy razem z Jimmym; dowiadujemy się o tym, jak silne więzi uczuciowe łączą go z Katie, jak pojawienie się jej odmieniło jego życie, obserwujemy, jak poszukuje jej w kolejnych miejscach, lecz nadaremnie. Moment, w którym mężczyzna dowiaduje się o tragedii, jest swoistym emocjonalnym epicentrum filmu; interpretacja aktorska Seana Penna zaś w pełni pozwala nam poczuć jego cierpienie. To nie smutek, przygnębienie czy nawet rozpacz – oczy bohatera są tak przepełnione rozrywającym go od wewnątrz bólem, że aż zdają się przybierać wyraz ogarniającego go szaleństwa.

Zgodnie ze sławną Hitchcockowską maksymą o trzęsieniu ziemi i rosnącym po nim napięciu fabuła filmu koncentruje się teraz na ponownym zacieśnieniu się relacji i spleceniu losów trójki przyjaciół z dzieciństwa. Sean wraz z partnerem Powersem (Laurence Fishburne) prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Katie, równolegle Jimmy wraz z oddanymi mu lokalnymi zbirami prowadzi własne nielegalne dochodzenie, wypytując znajomych Katie i bacznie obserwując poczynania policji (jego uwagę zwraca jej chłopak Brendan, którego rola w fabule okazuje się większa, niż mogłoby się z początku wydawać). Dave, który owego feralnego wieczoru widział ofiarę w pobliżu miejsca zbrodni, z pozycji świadka jej ostatnich chwil ewoluuje do roli głównego podejrzanego o jej zabójstwo.

To właśnie jego postać staje się katalizatorem emocjonalnego napięcia i dylematów moralnych towarzyszących bohaterom w drugiej części dzieła. Motyw traumatycznej przeszłości, niedającej spokoju i powracającej niespodziewanie w pozornie ustatkowanym dojrzałym życiu, zdaje się dziś stary i wyeksploatowany w setkach nieudolnie próbujących swych sił w domorosłej psychoanalizie filmów; Rzeka tajemnic okazuje się pod tym względem niezwykle odświeżającym doświadczeniem. Dawne przeżycia i tragiczne doświadczenia wczesnej młodości powracają do Dave’a ze zdwojoną siłą; czujemy niejako, że przez cały ten czas żył w emocjonalnym ukryciu, pełen dystansu i skrywanego żalu do innych ludzi – nawet tych sobie najbliższych. Jego rozbudowany dialog z żoną, będący kolejnym wyrazistym punktem precyzyjnie napisanego scenariusza, ujawnia uderzającą ambiwalencję jego uczuć w stosunku do niej: z jednej strony rozpaczliwe próby nawiązania z nią bliższego kontaktu, z drugiej – niechęć czy wręcz wrogość. Przyglądając się postawie Celeste, w dużej mierze rozumiemy niejednoznaczność uczuć mężczyzny w stosunku do niej – kobieta próbuje zrozumieć swojego męża, lecz równocześnie obawia się odkryć tego, co realnie skrywa wnętrze jego duszy. Rozmowa ta nie pozostawia wątpliwości, jak wyglądało ich dotychczasowe wspólne życie – z pozoru spokojne i harmonijne, tak naprawdę zaś pełne niedomówień i wzrastającego, choć najczęściej niewyrażanego braku zaufania.

Avatar

Przemysław Brudzyński

REKLAMA