PUŁAPKA. Jeden z ulubionych filmów science fiction Quentina Tarantino
Na plakacie Pułapki widnieje postać z makijażem à la Eric Draven z Kruka, której jednak próżno szukać w samym filmie. To znamienne w przypadku produkcji usiłującej udawać coś, czym nie jest.
Film otwierają plansze z informacjami o wydarzeniach z lat 1988–1990: zamieszki w Australii i RPA skutkują setkami tysięcy zabitych, wybuch jądrowy na pacyficznym atolu zanieczyszcza wody oceanu, spada eksport złota i diamentów, a wielki krach na Wall Street powoduje globalny kryzys finansowy owocujący inflacją, brakami w zaopatrzeniu, bezrobociem, rosnącą falą przestępczości i upadkiem przemysłu. Światowe rządy powołują siły specjalne, aby opanować chaos, ale jedynymi funkcjonującymi państwami na świecie są tylko Stany Zjednoczone, Australia i Korea Północna. Na australijskiej prowincji mieszka nastoletni Jimmy, który pewnego wieczoru zabiera swą dziewczynę Carmen do kina samochodowego. Okazuje się ono pułapką: rządowym obozem koncentracyjnym dla wyrzutków społecznych i bezrobotnej młodzieży. Osadzeni są karmieni śmieciowym jedzeniem, alkoholem, narkotykami, filmami i muzyką. Jimmy postanawia za wszelką cenę uciec z więzienia.
Brian Trenchard-Smith to jeden z czołowych przedstawicieli Ozploitation – australijskiej odmiany exploitation, czyli tanich filmów klasy B utrzymanych najczęściej w konwencji kina akcji, horroru, science fiction i komedii. Do najbardziej znanych „dzieł” anglo-australijskiego twórcy należą m.in. Człowiek z Hongkongu (1975), Polowanie na indyki (1982) i Bandyci kontra BMX (1983). Od lat 90. Trenchard-Smith kręci głównie produkcje przeznaczone dla telewizji i na rynek wideo, pośród których znalazły się filmy pod wiele mówiącymi tytułami Karzeł 4 (1996), Zew śmierci (1998) czy Rajski wirus (2003). Tego rodzaju filmowe śmiecie mają swoich wielbicieli na całym świecie, a jednym z najsłynniejszych jest Quentin Tarantino, który wyznał, że Pułapka to jego ulubiony film Trencharda-Smitha i jeden z ulubionych filmów science fiction. Nic dziwnego: obraz ten (znany w Polsce z kaset wideo, gdzie funkcjonował pod tytułem Kino w ślepym zaułku) to wymarzony materiał na seans spod znaku „grindhouse”.
Scenariusz filmu powstał na podstawie opowiadania pt. Crabs australijskiego pisarza Petera Careya [przyszłego współautora skryptu do Aż na koniec świata (1991) Wima Wendersa], Trenchard-Smith przyznał jednak, że nigdy go nie czytał, a reżyserię Pułapki powierzono mu po tym, jak z projektu wycofał się poprzedni reżyser. Plan zdjęciowy zlokalizowano w kinie samochodowym w Matraville na przedmieściach Sydney, a zdjęcia trwały niewiele ponad miesiąc. Budżet wynoszący 2,5 miliona dolarów australijskich został zapewniony przez New South Wales Film Corporation, ale nigdy się nie zwrócił: kiedy film wszedł na ekrany australijskich kin w sierpniu 1986 roku, wpływy z biletów wyniosły zaledwie 68 tysięcy w tej samej walucie. To mniej niż kaskaderski wyczyn Guya Norrisa, który w finale filmu pokonał 49 metrów samochodem w powietrzu (ówczesny rekord świata), za co zainkasował 75 tysięcy. Kasowa porażka Pułapki przekreśliła plany Trencharda-Smitha na sequel.
Brian Trenchard-Smith powoływał się na Anioła zagłady (1962) Luisa Buñuela i Mad Maxa (1979) George’a Millera, sugerując tym samym, że Pułapka to połączenie społecznej satyry z dystopijnym kinem postapokaliptycznym. „[Film] jest oczywiście alegorią śmieciowych wartości lat 80., które nasz bohater postrzega jako więzienie” [1] – mówił reżyser. Co składa się na te „śmieciowe wartości”? Czy są to hamburgery, legalne i nielegalne środki odurzające, nowofalowa muzyka i filmy oglądane przez młodocianych więźniów kina-obozu? Jeżeli tak jest, to Trenchard-Smith umieścił w Pułapce nie tylko krytykę popkultury, ale i samokrytykę, wszak w samochodowym kinie wyświetla się ku uciesze zepsutej młodzieży jego filmy: Człowieka z Hongkongu i Polowanie na indyki! Czy zatem reżyser chciał nam powiedzieć, że jest jednym ze współtwórców owych „śmieciowych wartości”? Czy jego film to swoisty rachunek sumienia twórcy tandetnych, ogłupiających produkcji klasy B?
To raczej wątpliwe, biorąc pod uwagę dalszy rozwój kariery Trencharda-Smitha. Jego wyjaśnienia dotyczące Pułapki sprawiają wrażenie intelektualnych fikołków, które mają nadać głębię filmowi w gruncie rzeczy bardzo powierzchownemu. Pułapka jest wprawdzie sprawnie zrealizowana (świetne są zwłaszcza zdjęcia i scenografia), lecz pod interesującą formą nie kryją się żadne ważkie treści, chyba że ktoś uważa za takowe diatrybę na fast foody i muzykę pop. Reżyser pozoruje działanie „w słusznej sprawie”, rozszerzając historię o wątek rasistów, który jednak nie zostaje rozwinięty i nijak ma się do i tak wątłej fabuły. W tym filmie właściwie nic się nie dzieje: Jimmy bez końca snuje się po okolicy i kombinuje, jak uciec z kina (które bardziej niż niebezpieczną kolonię karną przypomina dekadencki festiwal), ale jego zmagania nie są naznaczone napięciem ani poczuciem zagrożenia, a on sam jest tak bezbarwny, że nie sposób przejąć się jego losem. Rozrywka dyskusyjnej jakości.
[1] B. Jones, A Horse for all courses, tłum. własne, „Cinema Papers”, marzec 1986, s. 28.