PRZEŁOMY MISSOURI

Grany przez Brando łowca głów wyróżnia się wśród pozostałych bohaterów tak mocno, że początkowo może wydawać się wręcz akcentem komediowym. Jednak szybko staje się jasne, że obcesowy i dziwaczny Clayton nie jest bynajmniej tylko błaznem. Wkracza bezceremonialnie na stypę po Markerze, szokuje wszystkich swoim zachowaniem, zagaduje egzaltowaną tyradą i wychodzi. Pod warstwą dziwactwa widać jednak wyraźnie sadyzm i brutalność „regulatora”. Nieobliczalny socjopata jest równocześnie alter ego Braxtona oraz Logana – wiedzie życie według własnych zasad, które wyznaczają mu umiłowanie zabijania i psychopatyczne poczucie misji tępienia przestępców. Raz spuszczony ze smyczy, Clayton z nieubłaganą konsekwencją dąży do celu – wyeliminowania bandy Logana – nie bacząc na koszty i zdanie innych. Groteskowa postać „regulatora” niepostrzeżenie przesuwa akcenty w Przełomach Missouri, które nabierają mroczniejszego zabarwienia. Historia o zemście w świecie bezprawia staje się niepokojącym teatrem rozlewu krwi i tragicznego wyścigu o przetrwanie.
W ten sposób Penn płynnie przechodzi od pozytywnych wibracji do posępnych tonów i odsłania okrutne oblicze portretowanego świata. To stopniowe osuwanie się Przełomów Missouri w gorzką ambiwalencję ukazuje komplementarność romantyzmu i brutalnego relatywizmu Dzikiego Zachodu, zbudowanego w równej mierze z marzeń, wartości i ambicji, co z krwi, obłędu i niedającej satysfakcji zemsty. Na przestrzeni filmu widać, jak Tom Logan traci łobuzerski rezon i stopniowo zdaje sobie sprawę z tragizmu egzystencji w tym świecie, ostatecznie poddając się jej regułom. Jego romans z córką Braxtona – moralną idealistką – wydaje się dla bohatera ścieżką do ustatkowania, jednak to jest wobec otaczającej ich brutalności niemożliwe. Za awanturnicze przygody przyjdzie mu i jego towarzyszom słono zapłacić, podobnie jak hodowcom, których ziemia okupiona jest krwią, wyznaczona zostanie cena za upór w samodzielnym stanowieniu prawa. W ten sposób oddana zostaje ciągłość pomiędzy mitem pionierów a bolesnym pragmatyzmem ich życia naznaczonego przemocą. Wyłania się więc z Przełomów Missouri wizja świata niejednoznacznego, w którym cienka granica dzieli przygodę od beznadziei. Penn nie demontuje w tym celu etosu Dzikiego Zachodu, ale wydobywa dualizm wyrazistymi kontrapunktami.
Podobnewpisy
Twarzą tej wizji jest bez wątpienia Marlon Brando, którego przeszarżowana, karykaturalna kreacja idealnie wkomponowuje się w film, ucieleśniając groźny absurd i paranoję opartego na sile systemu. Na jego tle mniej efektownie wypada grający Toma Logana Jack Nicholson, który tym razem powściągnął swoją ekspresję, budując jednak rzetelną, zyskującą sympatię widzów postać o wiarygodnie oddanych rozterkach. Głównemu duetowi sekunduje mocna obsada drugoplanowa z Randym Quaidem i Harrym Deanem Stantonem na czele. Prawie każda z postaci wydaje się w interesujący sposób zarysowana, dzięki czemu cała opowieść zyskuje bardziej ludzki, pobudzający empatię wymiar. W ledwie kilku dialogach poznajemy dokładnie członków bandy Logana jako ludzi z krwi i kości, doświadczonych przez życie i skazanych na porażkę w konfrontacji z lepiej zorganizowanym i bezlitosnym przeciwnikiem. Zarówno Logan, jak i Braxton i jego córka przekonują się za pośrednictwem szalonego Claytona, że ich marzenia o opartym na wartościach, ułożonym (w ten czy inny sposób) życiu są rojeniami nieprzystającymi do krwawej rzeczywistości.
Przełomy Missouri zawdzięczają też dużo reżyserskiej kreatywności Arthura Penna, twórcy obdarzonego dużym talentem do surowych i efektownych inscenizacji, dzięki którym sceny akcji trzymają w ciągłym napięciu. Walor ten widoczny jest już w samym prologu, gdy oglądamy publiczną egzekucję złodzieja, do ostatnich sekund nie wiedząc, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy postaciami. Wizytówką Przełomów… są też z pewnością precyzyjnie zaaranżowane sekwencje polowania Claytona na członków bandy Logana, ciąg dramaturgicznie autonomicznych opowieści, układających się w imponującą prezentację modus operandi „regulatora”. U Penna najważniejsze są napięcie przed działaniem i towarzyszące przemocy emocje – różnicę między bohaterami stanowi nie to, co robią, ale jak. Clayton zabija z dystansu, w zasadzce, podczas gdy Logan waha się, trzymając wroga na muszce. Tego typu subtelności wplatane są w suspens niepostrzeżenie, decydują jednak o ostatecznej wymowie poszczególnych postaci i wątków. To film w dużej mierze oparty na psychologii bohaterów, którzy więcej wyczekują, niż działają. Z tego wyczekiwania rodzi się napięcie, a ono z kolei uwrażliwia na niejednoznaczności moralne. Dlatego jest to całościowo dzieło tak interesujące.
Kiedy zobaczyłem Przełomy Missouri (jedynie drugi akt), byłem poruszony pesymistycznym, okrutnym tonem filmu, który wówczas odczytałem. Dlatego też kolejny seans już całego dzieła był dla mnie rozczarowaniem – nie znalazłem w filmie Penna tak wielkiego egzystencjalnego ładunku, jaki zapamiętałem, zamiast tego dostając narrację bardziej przystającą do klasycznych westernów. Z czasem jednak doceniłem całościową wizję proponowaną przez ten film, subtelnie przechodzący pomiędzy nastrojami i za pomocą kontrapunktów budujący przekrojową wizję etyki Dzikiego Zachodu. Jego siła bierze się właśnie z tej dwoistości i generowanej przez sprawną narrację niejednoznaczności. A także oczywiście z brawurowej postaci antagonisty – jednej z niedocenionych w swojej przesadzie ról Brando.