search
REKLAMA
Recenzje

MAŁY WIELKI CZŁOWIEK. Nostalgiczna wyprawa w nieistniejący już świat

Tomasz Raczkowski

19 sierpnia 2019

REKLAMA

Indianin, „czerwonoskóry dziki”, wpisany jest na stałe w horyzont symboliczny kultury amerykańskiej, ukształtowanej w znacznej mierze przez kontekst migracji i pionierskiej ekspansji na Zachód. Wrogi i agresywny mieszkaniec bohatersko cywilizowanych przez białych osadników przestrzeni jest jednym z prototypowych antagonistów w najbardziej amerykańskim z gatunków filmowych (mam na myśli western, gdyby były wątpliwości). Nic więc dziwnego, że zmierzenie się z problematyczną tradycją przedstawiania w kinie rdzennych Amerykanów jest jednym z najistotniejszych aspektów pojawiających się w obrębie westernu nurtów rewizjonistycznych. Jednym z najważniejszych dzieł podejmujących się problematyzacji „kwestii indiańskiej” w amerykańskiej tradycji kulturowej i nurcie rozliczania z kłopotliwą historią (zarówno społeczeństwa, jak i filmu) jest Mały Wielki Człowiek Arthura Penna.

Napisany przez Caldera Willinghama na podstawie powieści Thomasa Bergera scenariusz pomyślany jest jako opowieść snuta w momencie powstawania filmu (1970 roku) przez liczącego sobie, bagatela, sto dwadzieścia jeden lat Jacka Crabba. Jak łatwo wyliczyć, data urodzin głównego bohatera i narratora przypada na rok Pański 1849, a więc apogeum ery Dzikiego Zachodu. Fabuła Małego Wielkiego Człowieka obejmuje niecałe dwie młodzieńcze dekady jego życia, w których Crabbowi przyszło stać się mimowolnym uczestnikiem kluczowych dla rozwoju Ameryki Północnej wydarzeń. Dorastający w okresie wojny secesyjnej bohater filmu Penna odtwarza przed odwiedzającym go historykiem oraz widzami czasy najbardziej dramatyczne dla relacji kształtującego się narodu amerykańskiego i rdzennych mieszkańców kontynentu, w których przypieczętowana została klęska tych drugich wobec naporu kolonizatorów.

Kolejne epizody życia Crabba układają się w niewiarygodną historię jednostki uwikłanej w wielkie społeczno-historyczne wrzenie, w którym pomimo awanturniczego klimatu próżno szukać romantycznego oblicza Dzikiego Zachodu. Adoptowany po tragicznej śmierci rodziców i wychowany przez Czejenów główny bohater w kolejnych latach kilkukrotnie zmieni obozy tragicznego konfliktu. Jack, nazwany przez Czejenów tytułowym imieniem nawiązującym do (małego) wzrostu i (wielkiej) odwagi, skosztuje profesji rewolwerowca i handlarza, zostanie traperem oraz skautem, bez powodzenia spróbuje ustatkować się życiowo zarówno wśród białych, jak i Indian, kilkukrotnie stanie twarzą w twarz z (nie)sławnym generałem Custerem, a także weźmie udział w bitwie nad Little Bighorn, jednym z najbardziej pamiętnych starć w historii Ameryki. Niemalże absurdalne w swej zawiłości losy Małego Wielkiego Człowieka są u Penna asumptem do przygodowej podróży przez świat dawnej Ameryki. Okraszone tragikomicznym nerwem, mają jednak wymiar rewizjonistycznego zmierzenia się z niechlubnym brzemieniem Stanów wyrosłych na otaczających Jacka trupach.


W Małym Wielkim Człowieku, pomimo silnego skoncentrowania na centralnej postaci tytułowego narratora i jego perypetiach, najważniejszym tematem nie jest westernowa przygoda. Kluczowym aspektem filmu Penna są relacje indiańsko-amerykańskie (nazwijmy tak z braku zgrabniejszej etykiety interakcje rdzennych i napływowych Amerykanów), wobec których przyjmuje opozycyjne do pokutującego w popkulturze stereotypu stanowisko. Indianie w Małym Wielkim Człowieku nie są czerwonoskórą hordą nastającą na szlachetnych osadników, stają się natomiast ludźmi z krwi i kości – tutaj wybija się subtelna, acz wyrazista kreacja Chiefa Dana George’a w roli Starych Skór, czejeńskiego mentora protagonisty. Bez idealizacji „szlachetnych dzikich” Willingham i Penn ukazują Indian jako tak samo ludzkich (a więc zarówno dobrych, jak i złych) jak ich przeciwnicy. Dzięki niesamowitym transferom międzykulturowym Jacka Crabba twórcy filmu spoglądają na konflikt Indian i Amerykanów z obydwu stron, niuansując stosunek win oraz krzywd. W takiej ramie możliwe okazuje się bezpośrednie ukazanie dramatu rdzennej Ameryki, wymazywanej z powierzchni kontynentu brutalną siłą wojsk USA.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA