PIĘKNY KRAJ. Po prostu miłość
Wielka szkoda, że Piękny kraj przeszedł w świecie kina bez należytego echa. Paradoksalnie coraz częściej pojawia się na listach najwybitniejszych filmów brytyjskich ubiegłego roku, zdobył wyróżnienie za reżyserię na festiwalu Sundance, podzielił się Satelitą za najlepszy dramat z Trzema billboardami za Ebbing, Missouri, a także był nominowany do nagrody BAFTA. Mimo tego nie jest to jednak film głośny, szeroko znany czy dyskutowany. I bardzo niesłusznie, bo śmiało można powiedzieć, że świetny debiut Francisa Lee jest takim kamieniem milowym dla tematyki homoseksualizmu w kinie, jakim była Tajemnica Brokeback Mountain. Od filmu Anga Lee odróżnia go jednak ukazanie miłości gejowskiej w kontekście społecznym.
Głównym bohaterem Pięknego kraju jest Johnny Saxby, rolnik z angielskiego hrabstwa Yorkshire. Młody chłopak mieszka w gospodarstwie z ojcem i babcią, pomagając przede wszystkim w hodowli owiec. Praca jest żmudna i wymagająca, a wieczne niezadowolenie rodzica sprawia, że Johnny coraz bardziej popada w obojętność i frustrację, wieczorami topiąc smutki w alkoholu i uprawiając przygodny seks z przypadkowo napotkanymi mężczyznami. Któregoś dnia do gospodarstwa Saxbych przybywa Gheorghe, rumuński pracownik zatrudniony do pomocy podczas nadchodzącego sezonu rozrodczego owiec. Rozczarowany życiem Johnny początkowo nie jest przyjaźnie nastawiony do nowo przybyłego, ale stopniowo ich relacja przybiera inny kształt.
Największym sukcesem Francisa Lee i najmocniejszą stroną jego filmu jest sposób ukazania zawiązującego się romansu między Johnnym a Gheorghe’em. Dzieła o tematyce homoseksualnej zwykle, w mniejszym lub większym stopniu, kładły nacisk na trudności gejów i lesbijek w akceptacji własnej seksualności, a także przede wszystkim niechęć (czy wręcz nienawiść) ze strony społeczności. Piękny kraj pozbawiony jest takich napięć. Może się wydawać, że dystans, który początkowo obserwujemy między bohaterami, wynika z ich problemów z pogodzeniem się z własną orientacją, ale reżyser szybko kładzie kres takim domysłom. Chłód ich relacji wynika jedynie z niezadowolenia z życia jako takiego. Ani Johnny, ani Gheorghe nie wypierają się swojego homoseksualizmu, nawet nie przejdzie im przez myśl zdanie, które w Tajemnicy Brokeback Mountain wypowiada Ennis Del Mar (Heath Ledger): „Nie jestem ciotą”. Francis Lee pogrywa z naszymi oczekiwaniami co do filmu o homoseksualistach i przestawia romans bohaterów w sposób tradycyjny dla „standardowych” opowieści miłosnych.
Świetną decyzją podjętą przez brytyjskiego reżysera jest także niemal całkowite odrzucenie problemu społecznego ostracyzmu. Co prawda ojciec Johnny’ego ma początkowo pewne trudności z zaakceptowaniem miłości syna do sezonowego pracownika, ale zmienia się to zaskakująco szybko, a ostatecznie żadna agresja czy wykluczenie nie mają miejsca. Babcia bohatera wręcz nakazuje mu starać się o Gheorghe’a, a obecność gejów w małej, angielskiej wsi nie jest postrzegana jako wynaturzenie. Problemy w związku Johnny’ego i jego ukochanego wynikają wyłącznie z kłopotów codzienności, ciężkiej pracy i nieodpowiedzialności młodego Anglika. Reżyser posługuje się melodramatyczną formułą, ale nie dość, że używa jej do opowiedzenia niespecjalnie popularnej dla tego gatunku historii, to jeszcze odziera ją ze wszelkich łatwych wzruszeń czy ewentualnej ckliwości. Miłość dwóch mężczyzn kipi od emocji, ale wszystko jest wspaniale wygrywane dzięki grze spojrzeń aktorów, którym Lee często pozwala na aktorstwo fizyczne, ograniczając niepotrzebne słowa.
Piękny kraj rozgrywa się na angielskiej wsi i tak jak życie w takim miejscu jest zdeterminowane przez mijające pory roku, tak sam film posługuje się bardzo powolną, spokojną narracją. W ten sposób Lee doskonale oddaje atmosferę pracy w gospodarstwie, żmudnej, powtarzalnej, momentami wręcz nużącej, jednocześnie uwiarygodniając marazm i rozczarowanie swoich bohaterów, a także ich trudności w realizacji marzeń o wspólnym życiu i szczęśliwym związku. To właśnie typowa sceneria angielskiej prowincji, z kamiennymi domami, szarym niebem i rozciągającymi się po horyzont polami poprzecinanymi błotnistymi drogami ma swój znaczny udział w kreowaniu atmosfery życiowego zastoju.
Debiutując takim filmem jak Piękny kraj, Francis Lee może niejako zachęcić innych reżyserów do chętniejszego przechodzenia od portretowania relacji homoseksualnych jako skazanych na społeczne potępienie i wewnętrzne rozdarcie gejów czy lesbijek do wpisywania utworów w bardziej klasyczne i, powiedzmy, optymistyczne formuły. Film angielskiego reżysera odrzuca strach i w zwyczajny sposób pokazuje miłość dwóch ludzi, których życiowe trudności wyglądałyby dokładnie tak samo, niezależnie od koloru skóry, orientacji seksualnej czy choćby drużyny piłkarskiej, której się kibicuje. W końcu, jeśli chcemy być równi, przestańmy ciągle podkreślać nasze różnice.
korekta: Kornelia Farynowska