search
REKLAMA
Recenzje

OUTSIDER. Orientalny strzał w stopę

Dawid Myśliwiec

10 marca 2018

REKLAMA

Prawdziwą bolączką współczesnych filmowców jest nieumiejętność poświęcenia niepotrzebnych elementów filmu na stole montażowym. Powstają w ten sposób produkcje zbytecznie wydłużone, przepełnione nic nieznaczącymi scenami, zbędnymi dialogami. Trwający równe 120 minut Outsider Martina Zandvlieta jest przykładem właśnie takiego dzieła – w historii Amerykanina wkraczającego w szeregi yakuzy materiału fabularnego starczyłoby co najwyżej na 30–40 minut, przez co oglądanie dwugodzinnego filmu staje się bardzo męczącym przeżyciem.

Umówmy się – Jared Leto nie sprawia wrażenia aktora, który jest w stanie udźwignąć na swych barkach dużą produkcję mającego ogromne ambicje Netflixa. Podobnie zresztą jak Alexander Skarsgård, któremu nie powiodło się w Bez słowa, zaś na tym nie kończą się analogie pomiędzy udostępnionymi w odstępie zaledwie dwóch tygodni tytułami. Obie produkcje rozgrywają się w egzotycznym – z punktu widzenia współczesnego amerykańskiego widza – świecie i zarówno w rzeczywistości ukazanej w filmie Duncana Jonesa, jak i w Outsiderze, główny bohater jest w jakimś sensie obcym, outsiderem właśnie. O ile jednak w Bez słowa wyobcowanie protagonisty jest związane z pewnym zdrowotnym i społecznym upośledzeniem, o tyle u Zandvlieta koncept ten jest bardziej namacalny, geograficzny. Jared Leto wciela się w Nicka Lowella, amerykańskiego żołnierza, który w trakcie II wojny światowej trafia do japońskiej niewoli. Tam na skutek splotu nieoczekiwanych zdarzeń przysługuje się członkowi yakuzy, tamtejszej organizacji przestępczej, który postanawia otoczyć Nicka opieką i oferuje mu możliwość pracy na rzecz mafii. Amerykanin wie, że jest to najwyższy zaszczyt, a zarazem jedyna szansa na przetrwanie, dlatego przystaje na propozycję Kiyoshiego (uznany japoński aktor Tadanobu Asano), na zawsze zmieniając swoje życie.

W Outsiderze wprost roi się od historycznych i kulturowych niedociągnięć i, nieładnie rzecz ujmując, przegięć. Scenarzyści John Linson i Andrew Baldwin najwyraźniej niespecjalnie przyłożyli się do swojej pracy i nie przeprowadzili wystarczającego researchu – nawet średnio orientujący się w kulturze japońskiej widz zauważy, że “kariera” Nicka w szeregach yakuzy nie tylko nie rozwijałaby się tak szybko, jak to przedstawiono w Outsiderze, ale w ogóle nie byłaby możliwa! Yakuza znana jest ze swego surowego kodeksu, porównywanego do zasad obowiązujących wśród samurajów, co zresztą jest tu pokazane w sposób łopatologiczny, ale film Zandvlieta podchodzi do wiarygodności opowiadanego tematu w absolutnie dowolny sposób. Postać Nicka – o którym nie wiemy nic poza tym, że walczył w armii amerykańskiej podczas II wojny światowej – jest zaledwie ożywioną kukłą, którą bracia z yakuzy manipulują w dowolny sposób. Jest tu nawet scena, w której bohater dokonuje symbolicznej zdrady na swoim narodzie, co zapewne ma podkreślać jego absolutne oddanie nowej ojczyźnie i “rodzinie”. Jednak na pytanie “w imię czego Nick sprzeniewierza się ojczyźnie?” nie otrzymujemy odpowiedzi. W gąszczu niepotrzebnych i nieprzemyślanych scen oraz fatalnych dialogów nie pojawia się nic, co nadałoby głównemu bohaterowi choć odrobinę indywidualnego rysu.

Nieskończone ambicje streamingowego potentata, który od początku wydaje się mieć znacznie większe wyczucie w tworzeniu seriali niż filmów fabularnych, od dłuższego czasu pozostają niezaspokojone. Chełpiący się gigantycznymi budżetami na produkcję nowych tytułów włodarze Netflixa najwyraźniej hołdują zasadzie “ilość ponad jakość”, bowiem – wyłączając udaną Anihilację – żaden z ostatnich pełnometrażowych projektów firmy z Los Gatos nie spełnił oczekiwań. Z pewnością za wcześnie jeszcze na ogłaszanie kryzysu, ale można spodziewać się, że kolejne filmy ze stajni Netflixa będą cieszyć się znacznie mniejszym powodzeniem. Przynajmniej do czasu, aż na streamingową platformę trafi prawdziwa filmowa perła.

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA