search
REKLAMA
Recenzje

NIEPOWSTRZYMANY. Rozrywka pierwszej klasy

“Niepowstrzymany” to przede wszystkim kino akcji.

Darek Kuźma

21 sierpnia 2022

REKLAMA

Szczerze mówiąc, nie znam się na pociągach, lokomotywach i związanych z nimi kwestiach tonażu, maksymalnych prędkości czy potencjalnych opcji manipulacji rozpędzoną do granic możliwości wielotonową kolubryną, stąd też nie wiem, do jakiego stopnia Niepowstrzymany, najnowsza produkcja Tony’ego Scotta, jest naciągany w tym, o czym opowiada, a na ile chociażby teoretycznie wiarygodny.

Film, co warto nadmienić, oparty został na autentycznej sytuacji, kiedy to liczący 47 wagonów pociąg “uciekł” w 2001 roku bez załogi i pędził tak przez ponad 100 kilometrów, mijając trzy hrabstwa i nikogo nie raniąc. Co oczywiste, prawdziwa historia stanowi jedynie podstawę scenariusza, który musiał zostać odpowiednio udramatyzowany i podrasowany fabularnie. Niemniej jednak nie ma to większego znaczenia, bowiem Niepowstrzymany to jeden z najlepiej skrojonych filmów akcji tego roku i chyba najrówniejszy obraz Scotta od czasów Wroga publicznego (gwoli ścisłości nadmienię, że uważam stronę wizualną Człowieka w ogniu, najlepiej ocenianego obrazu twórcy z ostatniej dekady, za przesadzoną i odstającą od poziomu dramaturgicznego filmu).

Brytyjski reżyser, spec od wysokooktanowego, patetycznego kina akcji, który od dawna pracuje w służbie Hollywood, wykorzystał wszystkie swoje atuty, od dynamicznego, rozsadzającego błędnik montażu, po kreowanie wyrazistych, pamiętnych bohaterów, i nakręcił film, który pędzi na złamanie karku, nie pozwalając na chwilę wytchnienia, a jednak nie traci przy tym kontaktu z rzeczywistością. To kino akcji rodem z lat 90., przypominające Speed czy Uciekający pociąg, a poziomem intensyfikacji “Karmazynowy przypływ”. Jest olśniewająco szybko, jest bardziej niż spektakularnie, jest wreszcie zniewalająco dramatycznie. A jednocześnie panuje równowaga pomiędzy zawrotną akcją, a nakierowaniem fabuły na gloryfikację kilku osób uwięzionych przypadkowo między przysłowiowym młotem a kowadłem, które nie są papierowymi kukiełkami, ale pełnokrwistymi, ułomnymi w swoich działaniach ludźmi.

Scott, który ostatnio zagubił się nieco w możliwościach realizacyjnych i umieszczaniu Denzela Washingtona w każdej możliwej roli, odsunął od siebie w Niepowstrzymanym większość pokus obniżających poziom poprzednich produkcji. Ultradynamiczny montaż więc nie przeszkadza, a wręcz nadaje tempa całej opowieści, brak w filmie zbędnych zabaw wizualnych, wszystkie operatorskie triki stanowią integralną część historii, wreszcie fabuła nie jest wybujała, oddziałując na najprostszym poziomie emocjonalnym. Jednym słowem, brak w Niepowstrzymanym niepotrzebnego kombinowania.

Przede wszystkim kino akcji

Pod względem struktury kina akcji strzałem w dziesiątkę okazało się pozbawienie głównych bohaterów przymusu pokonywania mniej lub bardziej demonicznego czarnego charakteru, którego końcowa porażka zawsze była kwestią wielce dyskusyjną. Frank (Washington) i Will (Pine) stają naprzeciwko pędzącego z coraz większą szybkością pociągu, pchanej przez napędzaną tysiącami koni mechanicznych lokomotywę kilkudziesięciowagonowej bezdusznej maszynie, którą nikt i nic nie kieruje. Nie ma tu żadnego ostrzeżenia przed zbytnim rozwojem ludzkiej technologii, bowiem pociągi, nawet te bardziej zaawansowane technologicznie, są jednak reliktem innej epoki – naprzeciw siebie stają więc ułomni ludzie oraz potężna maszyna, którą sami fizycznie zbudowali. Natomiast z perspektywy dramaturgicznej Scott i scenarzysta Mark Bomback stworzyli historię wiarygodną, bowiem wyzutą z efektownego heroizmu cechującego hollywoodzkie blockbustery. Nie ma tu żadnych ex-herosów, którzy przypominają sobie w trakcie trwania akcji o swoim powołaniu, nie ma byłych komandosów walczących z traumami z przeszłości. Jest za to profesjonalista z dekadami doświadczenia i młokos, który próbuje się wykazać, obaj mniej lub bardziej omylni i potrzebujący pomocy z zewnątrz.

Nie ma się co oszukiwać, Niepowstrzymany jest przede wszystkim kinem akcji, w którym Scott zmobilizował wszystkie swoje rzemieślnicze (w pozytywnym sensie tego słowa!) umiejętności, ażeby dostarczyć widowni kawał porządnej rozrywki.

Znajdzie się więc w kadrach przynajmniej kilka naciąganych fragmentów, a wypływający z poczynań dwójki głównych bohaterów patos może razić tych widzów, którzy nie trawią tego typu właściwości amerykańskiego kina. Jednakże, Niepowstrzymany wyróżnia się na tle hollywoodzkich, określonych na konkretną widownię, napakowanych po brzegi efektami komputerowymi widowisk; wyróżnia się tym, że ma w sobie prawdziwą filmową duszę, a nie skalkulowane badaniami marketingowymi sterylne przeszczepy. Tony Scott ujarzmił nareszcie nowe aspekty swojego warsztatu, z którymi ostatnio eksperymentował, i robi znowu filmy dla widza. A najważniejszy w tym wszystkim jest ten prosty fakt, że rozbuchaną do granic dramaturgicznych możliwości sytuację ratuje obecność zwykłych, przeciętnych ludzi – bez tego stricte humanistycznego elementu Niepowstrzymany stałby się równie bezduszny, co filmowy, pędzący na złamanie karku pociąg. Rozrywka pierwszej klasy!

REKLAMA