NIE ZNASZ, NIE LUBISZ, A POWINIENEŚ. Filmy ostatniej dekady zasługujące na większą uwagę
Ile to razy z rozczarowaniem spotykaliśmy się z niewiedzą na temat naszego ulubionego filmu? Albo co gorsza z brakiem dla niego uznania? Ile to razy przeczesywaliśmy sieć w bezowocnym poszukiwaniu informacji o planach kontynuacji produkcji, którą pokochaliśmy? Przedstawiam listę filmów ostatniej dekady, które moim zdaniem spotkały się z najbardziej niesprawiedliwym odbiorem.
Miejsce 10. John Carter
John Carter był głośną klapą Disneya. Film, który miał rozpocząć dochodową franczyzę, zarobił na świecie nieco ponad siedemdziesiąt milionów dolarów przy budżecie szacowanym na ćwierć miliarda. Trudno powiedzieć, co zawiniło bardziej – kiepska kampania promocyjna czy dziejowa ironia losu – ekranizacja książki, która inspirowała całe pokolenia twórców science fiction, między innymi George’a Lucasa czy Jamesa Camerona, w 2012 roku jawiła się jako Avatar dla ubogich. Szkoda, bo co prawda nie jest to film idealny, ale wciąż kolorowa i pobudzająca wyobraźnię przygodówka z piękną księżniczką Marsa. Całość aż woła o sequel.
Miejsce 9. Pokłosie
Podobne wpisy
Pokłosie co prawda zebrało kilka dobrych, lokalnych nagród, ale ten najlepszy polski film (tak, napisałem to) powinien być naszym towarem eksportowym i pewnym kandydatem do Oscara. Absolutnie nie dlatego, że nawiązywał do pogromu Żydów, ale ze względu na mroczny jak smoła klimat i intrygę, która wciąga, wstrząsa, brzydzi i odrzuca w najlepszych tych słów znaczeniach. To mogła być polska odpowiedź na jakże cenione skandynawskie kryminały. Nie pamiętam, na co postawiliśmy w tamtym roku w wyścigu o statuetkę Akademii, ale pewnie na jakieś ważne dzieło Andrzeja Wajdy…
Miejsce 8. Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I
Filmowy Harry Potter nie miał szczęścia – po czterech pierwszych i zwyczajnie udanych częściach serię na stałe już przejął David Yates, który pozbawił ten świat wdzięku, logiki i odrobiny chociaż magii. Z jednym, jedynym wyjątkiem, którego powstanie do dzisiaj pozostaje największą tajemnicą brytyjskiego reżysera. Pierwsza część Insygniów Śmierci to mroczne, wciągające, kipiące od emocji kino drogi o urzekającej stronie wizualnej. Obok Władcy Pierścieni Petera Jacksona chyba moje ulubione fantasy.