search
REKLAMA
Nowości kinowe

MROCZNA WIEŻA. Między baśnią a komiksem

Tekst gościnny

9 sierpnia 2017

REKLAMA

Autorką tekstu jest Małgorzata Kulisiewicz.

Ten niezbyt przychylnie oceniony przez polskich i zagranicznych krytyków film wyreżyserował Nikolaj Arcel (Cała prawda o mężczyznach, Królewska gra, miniserial Millennium, Wyprawa na Saturna) według scenariusza Akivy Goldsmana i Jeffa Pinkera. I chyba w niedoskonałości scenariusza tkwi istota problemu. Trudno było w 95 minutach w ciekawy sposób ukazać wszystkie wątki sagi  Mroczna wieża Stephena Kinga, w oparciu o którą powstał film, liczącej osiem powieści. King wielokrotnie wspominał, że to dzieło jego życia. Cykl powstawał aż trzydzieści lat (1982 – 2012) Film Arcela istotnie nawet w małym stopniu nie oddaje jej całej magii i niezwykłości.

„W centrum wszechświata stoi wieża, która może nas ocalić przed ciemnością. Mówią, że może ją obalić umysł dziecka” – ten cytat otwiera film. Jedenastoletniego Jake’a Chambersa (Tom Taylor), mieszkającego w Nowym Jorku, rok po śmierci ojca nawiedzają wizje, w których pojawia się Człowiek w Czerni (Matthew McConaughey), pragnący zniszczyć wieżę, miejsce będące centrum wszystkich światów. Jej unicestwienie może obrócić w proch całe uniwersum. W wizjach występuje też Rewolwerowiec – Roland (Idris Elba), który usiłuje temu zapobiec i przez cały czas próbuje pokonać Człowieka w Czerni. Matka i ojczym Jake’a oraz psychologowie odrzucają te obrazy jako marzenia oparte na traumie. Z otoczenia chłopca w dziwny sposób znikają dzieci. Grupa pracowników domniemanego ośrodka psychiatrycznego oferuje Jake’owi rehabilitację. Gdy wkrótce do jego domu przybywa dwoje psychologów, chłopiec zauważa nienaturalne dłonie kobiety i sztuczną, naznaczoną dziwną szramą twarz mężczyzny. Jedenastolatek zdaje sobie sprawę, że to ucharakteryzowane potwory i natychmiast ucieka. Złe istoty ścigają go. Jake odnajduje w odległej dzielnicy Nowego Jorku opuszczony dom ze swoich wizji. Odkrywa tam portal o zaawansowanej technologii i dostaje się z naszej rzeczywistości, którą nazywa Kluczowym Światem, do Świata Pośredniego. Tam spotyka Rewolwerowca – Rolanda.

Taki mrożący krew w żyłach początek, ukazujący zagrożenie, ucieczkę i walkę oraz spotkanie z super-bohaterem, pokazuje, że będziemy mieć do czynienia ze strukturą komiksową, uproszczoną. Wyraźne są też podobieństwa z motywem przenikania przez ścianę-mur do innego świata z Harry’ego Pottera. Takich inspiracji będzie tutaj więcej. Pomysł na sagę – pierwowzór filmu zapożyczył przecież Stephen King z Władcy Pierścieni. Tak jak u Tolkiena czytelnik od początku śledzi losy bohatera podróżującego i wypełniającego ważne życiowe zadanie. U Kinga jest to historia Rolanda Deschaina, ostatniego żyjącego członka bractwa rycerskiego znanego jako rewolwerowcy. Walter, czyli Człowiek w Czerni, chce wpuścić do naszego uniwersum złe stworzenia z innych rzeczywistości i zniszczyć świat, dlatego chce zmieść z powierzchni tego świata wieżę, która mu w tym przeszkadza. Tylko Rewolwerowiec może ocalić Mroczną Wieżę, która spaja światy, przed Walterem. Droga do tego mitycznego miejsca, które jest centrum wszystkich rzeczywistości, okupiona jest cierpieniem. Roland spotyka kilkukrotnie Waltera, ale nigdy dotąd nie udało mu się pokonać jego magicznych mocy. Czy tak będzie, gdy spotka jedenastoletniego Jake’a?

Mroczna wieża ma też cechy filmowej baśni. Bohater i antagonista ciągle walczą, główna postać chce ratować świat i wyrusza w tym celu na wyprawę. Magicznym pomocnikiem bohatera jest mały Jake. To może usprawiedliwiać uproszczenia, jakie komiksowa i baśniowa konwencja nadaje odwiecznej walce dobra ze złem. O chłopca walczy też Walter, zdając sobie sprawę, że magiczny pomocnik ma niezwykłą siłę umysłu, tzw. „lśnienie”, silniejsze niż u porywanych dotychczas dzieci i mogące zniszczyć wieżę. „Lśnienie” to twoja broń, Jake, moja to rewolwer” – mówi Roland. „Celuję nie ręką i okiem, a umysłem i sercem”, taki jest kodeks honorowy Rewolwerowca. Mieszanka gatunków wskazuje tu na postmodernistyczny charakter filmu, co może uchwycić wprawny widz. Inspirację stanowiły tu na pewno westerny Sergio Leone, a powieściowy Rewolwerowiec był podobny w zachowaniu do Clinta Eastwooda. Konwencja westernu, filmów gangsterskich, horroru, dark fantasy, filmów psychodelicznych – tak dużo filmowych smaczków można tu odnaleźć. Liczne są też odniesienia do innych powieści Kinga (Lśnienie, Miasteczko Salem). Może więc film nie jest aż tak nieudolnie zrobiony, jak chcieliby krytycy, tylko należy go odpowiednio odczytać i bawić się znanymi tropami. Dobrze byłoby rozwinąć istniejące wątki w serialu, już bez uproszczeń. Podobno właśnie takowy, na podstawie sagi Stephena Kinga, ma powstać. Plusem Mrocznej wieży jest też niezwykle wiarygodna i realistyczna gra głównych aktorów. Matthew McConaughey, Idris Elba i Tom Taylor trzymają film na powierzchni, z nimi zdecydowanie łatwiej wejść w ten fantastyczny świat.

REKLAMA