search
REKLAMA
Recenzje

MONSTER: Potwór o ludzkiej twarzy [Recenzja]

Hirokazu Koreeda niespodziewanie udowadnia coś, o co nikt już go chyba nie posądzał; głód indywidualnego reżyserskiego rozwoju i chęć wyłamania się sprawdzonej formule

Maciej Satora

18 maja 2023

REKLAMA

Trzeba to wykrzyczeć już na samym początku, najlepiej caps-lockiem, boldem i podwojnym podkreśleniem. Prosto z Lazurowego Wybrzeża nadchodzi potwierdzenie – istnieje jednak nadzieja na świecie! Po latach filmowej ciepłej herbatki z cukrem i prostej, ale zawsze skutecznej ckliwości, Hirokazu Koreeda niespodziewanie udowadnia coś, o co nikt już go chyba nie posądzał; głód indywidualnego reżyserskiego rozwoju i chęć wyłamania się sprawdzonej formule. Rozmoknięte fusy autorskiej konwencji mogły męczyć już w Złodziejaszkach czy Baby Brokerze – zarówno sceptyków Japończyka, jego miłośników, jak i, jak się zdaje, jego samego. Wszystko do góry nogami wywrócił scenariusz Yujiego Sakamoto. Oto pierwszy raz w historii Koreeda traci pełnię kontroli kreatywnej na rzecz odmulającego powiewu świeżego powietrza, wietrząc tym samym rozleniwiające twórczo narracyjne schematy i zaglądające powoli przez ramię przekonanie o własnej przewidywalności.

Zaczyna się niby jak zwykle; samotną matkę Saori i jej syna Minato poznajemy filtrując małe momenty codziennych mgnień charakterów. Gdzieś pomiędzy wspólnie jedzoną kolacją a odrabianiem lekcji czy spieraniem zieleni świeżej trawy z kolan nowych spodni, matka zauważa psychologiczne pęknięcia syna, być może pierwsze w historii przebłyski poważniejszego emocjonalnego problemu. Krótkie przesłuchania nie mogą przynieść pożądanego rezultatu, gdy w osobie pokrzywdzonego jest milczący piątoklasista; każdy domowy glina przebrany w kostium matki ma jednak swoje sposoby. W końcu udaje się wydusić odpowiedź: nauczyciel znęca się nad dzieckiem psychicznie i fizycznie. Szokująca informacja rozpoczyna lawinę małych batalii na każdym możliwym froncie: rodzinnym, instytucjonalnym, zawodowym czy tożsamościowym. Rada pedagogiczna w konfrontacji ze zgłoszonym problemem wypluwa kolejne wyważone formułki z wrażliwością kuchenki mikrofalowej, synowska apatia narasta niszcząc błogostan rodzinnego obrazka, a widzom w kieszeni otwiera się nóż ze złości na tak nam dobrze wszystkim znajome wypaczenia zbiurokratyzowanego systemu. I gdy już zacietrzewiony niesprawiedliwością wobec maluczkich widz obok ciebie wstaje, by krzyknąć „Na pohybel!” w kierunku migotliwego ekranu, następuje cięcie. Pauza. Jesteśmy gdzieś indziej z kimś innym. Monster zaczyna się od nowa.

Od tego czasu Monster zaskoczy narracyjnie jeszcze kilka razy; a to skończy się znów, a to wróci do znajomej sceny, a to pociągnie zamknięty wątek lub odwrotnie, doda nowe informacje do tego, który wydawał się już jasny. W tym sensie dużo bliżej mu do z ducha kryminalnej intrygi rozszyfrowywania zakamarków psychologii bohaterów niż kinowej socjologii, choć oczywiście to jedynie kwestia narracyjnej perspektywy. W centrum pozostaje bowiem, niezależnie od finalnej złożoności problemów, kwestia rozmywania się społecznych więzów, skostniałych ekskluzywności i ich antagonistycznej natury właściwie na każdym społecznym poziomie. Wiecznie żywy w zbiorowości problem komunikacyjny nie leży nawet w niezrozumieniu, co kategorycznym zamknięciu na dialog. To zresztą Koreeda także tematyzuje w obrębie strukturalnych wyborów – jako widzowie ciągle poddajemy się presji ciężaru oskarżeń, podążając za tłumem i tabloidowymi nagłówkami bardzo jasnych dystynkcji i osądów. Jasnych oczywiście jedynie powierzchownie; wystarczy bowiem, że Monster po raz kolejny wywróci perspektywę, wejdzie na moment w emocjonalność i kontekst zachowań innego bohatera, by wywołać w odbiorcy wyrzuty sumienia za przedwcześnie aprobowane osądy i wywrócić jego (zdawałoby się) żelazną w swojej niezmienności optykę. Wtedy właśnie nowy film Koreedy okazuje się być najbardziej humanistyczny, a więc gdy już samą oś narracyjną wyprowadza wprost z doświadczeń, ról i pozycji swoich bohaterów, łącząc to, o czym mówi, z oczami tego, kto na chwilę staje się głównym bohaterem historii.

Wszystko po to, żeby w ramach właściwego dla siebie kina obyczajowego poddać krytyce systemowe problemy Japonii. Tym razem pada na szkolnictwo, które niezależnie od wartości poszczególnych jednostek działa w zasadzie nie inaczej, niż wszystkie inne państwowe instytucje. Biurokratyczna głuchość na wychowawcze niedociągnięcia boli nie tylko w kontekście niemożliwej do rozwiązania kwestii mobbingu, wpierw przemilczanej, a później ”rozwiązanej” oficjalnymi formułkami, dziwnie znajomymi z każdej mailowej odpowiedzi dowolnego działu PR. Koreeda problem widzi też w sposobie formatowania młodzieży już od najmłodszych lat formowanych w kulturze społecznej atomizacji, z jednej strony przyzwalającej na przeróżne formy bullingu i wykluczenia, z drugiej – równie skutecznie ignorującej cierpienie dzieci poza murami instytucji. Wszelkie formy socjalizacji są w optyce Monstera koniecznym do przecierpienia wymogiem, w rzeczywistości silnej indywidualizacji, skupienia na sobie i zwalczania tak groźnej dla systemowych założeń różnorodności. Gdy Minato poprosi swojego notorycznie gnębionego przez rówieśników kolegę, by ten nie odzywał się do niego w obecności innych rówieśników, poza emocjonalnym ciężarem czujemy przede wszystkim zrozumienie, że w obrębie świata przedstawionego trudno byłoby mu zachować się inaczej. Zjadaj albo bądź zjadany. Na koniec dnia liczy się przetrwanie najsilniejszych.

W obliczu tematycznego ostrza krytyki, łatwo o zakwalifikowanie Monstera do zbioru kina społecznie zaangażowanego. Mam jednak wrażenie, że geniusz Koreedy polega na redefinicji tego zwrotu. Jego najnowszy film jest bowiem zaangażowany po prostu, nie tylko we własne społeczeństwo, ale w ludzi na poziomie indywidualnym, ich wrodzoną inność i piękno wyrazów nieskrępowanej emocjonalności, stojącej w opozycji chociażby do zimnych, portretów pomnikowego cierpienia jednostki reżyserii Kena Loacha. Monster zjada je odświeżającym uwrażliwieniem na Drugiego, tak bardzo potrzebnym nam w pocovidowej rzeczywistości. I za to kłaniam mu się w pas.

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/