LALKI (2002)
Na początku chciałbym posłużyć się wierszowanym cytatem autorstwa Bolesława Leśmiana. Oto on:
Ledwo dziewczyna przyszła z daleka –
Dreszcz go obleciał skrzydlaty.
Zatrzepotała martwa powieka –
I z grobu wyjrzał na światy.
“Dobrze, żeś przyszła! Gniję daremnie,
Własnego niepewny cienia!
Gdziem jest, że oto – nie ma mnie we mnie?
Są tylko moje cierpienia.
Powiedz – schylona ponad mogiłą –
Śpiącemu w mogił obłędzie –
Gdzie się podziewa to, co mną było,
A nigdy mną już nie będzie?” –
Nic nie odrzekła w trwodze dziecięcej,
Lecz martwa padła na wrzosy.
Pewno kochała o wiele więcej,
Niż myślał – krusząc niebiosy.
Padła w ustroniu ojesieniałem,
Gdzie kwiatom – straszno różowieć –
By kochankowi całym swym ciałem
Dać tę jedyną odpowiedź!
Nie moim jednak zadaniem będzie analiza wiersza znakomitego poety, a rekomendacja filmu Takeshiego Kitano pod tytułem Lalki przy pomocy Kochanków Leśmiana. Być może dość pretensjonalnie posłużyłem się klasyką poezji polskiej, ale ma to swój sens, o którym chciałbym w związku z japońskim filmem powiedzieć, bo to obraz ze wszech miar wyjątkowy i oryginalny.
Poezja ma to do siebie, że próbuje wyrazić słowami to, co niby niewypowiedziane, przemilczane i należące do sfery emocji, uczuć i chwilowych natchnień. Najczęściej jest niejednoznaczna, symboliczna, pobudzająca umysł (interpretacja) i zmysły (wyobraźnia). Wiersz widniejący na górze może zasugerować (a przynajmniej takie mam intencje, umieszczając go w tej recenzji), jakiego rodzaju przekaz zafundował widzom Takeshi Kitano, najwybitniejszy obecnie japoński reżyser.
Lalki to film, ale i niezwykła ekranizacja tych uniesień, którymi przepełniona jest wszelka poezja. Kitano stworzył dzieło o miłości, wyzbywając je realizmu, przyziemności i czytelnych rozwiązań, co zaowocowało – odważnie to powiem – pierwszym filmowym wierszem. To obraz melancholijny, powolny, koncentrujący się na szczegółach niby nieistotnych, na momentach ciszy, skupienia, rodzących się emocjach i poetyckim trwaniu w nich przez długie chwile.
Podobne wpisy
To trzy historie miłosne, nachalnie poetyckie. Kobieta i mężczyzna pogrążeni w przedziwnym amoku przemierzają kolorowe aleje wielu krain. Oboje ubrani w tradycyjne kimona są połączeni czerwonym sznurem. Idąc, wzbudzają ogólną ciekawość – obojętni wobec tłumu, wyglądają jak wariaci, żebracy i ekscentrycy w jednym. Ta umowność i metaforyczność może z początku drażnić, lecz jej celem jest nie podążanie za akcją, a przyjrzenie się uczuciom bohaterów. Japońską obsesją jest miłość tragiczna naznaczona cierpieniem, błędami z przeszłości i niemożliwością odkupienia grzechów. Wspomniana para swoją wędrówką próbuje niejako odwrócić tragiczny los. Młody mężczyzna porzucił niegdyś swą kochankę, aby ożenić się z bogatą córką przyjaciela swych rodziców. Porzucona dziewczyna próbuje popełnić samobójstwo (z miłości). Przeznaczony jej mężczyzna ucieka sprzed ołtarza i łączy się w uścisku z oszalałą z miłości dziewczyną. Odtąd idą razem, związani czerwoną nicią, próbując odwrócić los.
Spotykają po drodze starszego człowieka, „ojca chrzestnego” yakuzy. To druga miłosna historia. Przed wielu laty szef mafii, jako młodzieniec, spotykał się z piękną dziewczyną. Pewnego popołudnia pożegnał się z ukochaną i obiecał wrócić wkrótce. Ona obiecała, że będzie czekać na niego z obiadem. On nie wrócił. Ona czekała, wracała przez wiele lat na tą samą ławkę i wypatrywała swego ukochanego. Błąd z przeszłości naznaczył życie obojga przeznaczonych sobie ludzi. Przypadkowe spotkanie wcale nie odwraca tragicznego losu, a raczej go wzmacnia. Nie ma tu słowa „przepraszam”, ponieważ raz dokonany wybór mści się okrutnie na miłości.
I wreszcie trzecia historia. Gwiazdka muzyki pop i zakochany w niej fan. Ona jego miłoci nieświadoma, on wyczekujący na nią co wieczór pod salą koncertową. Pewnego razu piosenkarka ma wypadek, usuwa się w cień, bo jej twarz zostaje bardzo oszpecona. On próbuje odwrócić los, wykłuwając sobie oczy.
KONTEMPLACJA
Lalki mają służyć kontemplacji, nie szczegółowej analizie. To opowieść o miłości bolesnej, której końcem jest wyłącznie śmierć. Filmowy wiersz Kitano jest krótką przypowieścią o przeznaczeniu, które zatacza dość bolesne dla bohaterów koło – z ich własnej winy, pozwolenia, błędu, oślepienia tracą bezpowrotnie uczucia im przeznaczone. Ich odzyskanie jest później niemożliwe, a świadomość bezpowrotnej utraty szczęścia doskwiera bohaterom aż po sam kres ich wędrówki. Opowieść uniwersalna? Chyba tak, bo niezależnie czy przyszło żyć w Japonii, czy Polsce, niemożność miłosnego spełnienia dotyczy wszystkich.
To, co najniezwyklejsze w tym dziele, to właśnie poezja obrazu, treści. Nie przez przypadek początkowe sekwencje przedstawiają scenę tradycyjnego, japońskiego teatru bunraku. Animatorzy odgrywają wszelkie role poruszając lalkami, kantor rozedrganym głosem intonuje kwestie narratora i postaci. Sceniczna poezja opiewa bolesną miłość dwojga uciekających kochanków. Nagle animatorzy i kantor milkną, twarze lalek zwracają się ku publiczności i tkwią tak w wymownym milczeniu. W ten sposób Takeshi Kitano prowadzi wszystkich aktorów – doskonale hieratyczne twarze, spokojna zaduma, sztuczna ekspresja. Dodajmy do tego przeestetyzowane obrazy zmieniających się pór roku, statyczną obserwację martwej natury i żywych osobowości – czysta filmowa poezja ze wszelkimi jej wadami i zaletami.
Lalki stać się mogą w tym momencie nieznośnym, naiwnym filmem eksponującym piękno w szalenie nachalny sposób. W tej słabości czai się jednak olbrzymia siła i wyjątkowość dzieła Kitano. Przywołany na początku wiersz Leśmiana nie jest związany z treścią filmu, ale chciałbym, aby wiersz znakomitego polskiego poety zasugerował jedynie, czym formalnie jest dzieło Takeshiego Kitano. Lalki to dosłownie potraktowana metafora i natchnienie poety, które staje się udziałem widza. Wizja najzupełniej wyjątkowa, z którą po prostu należy się zapoznać. Szczególnie namawiam tych, którzy wszelakiej poezji – od polskiej do japońskiej – nie unikają.
Tekst z archiwum film.org.pl.