Kargul, podejdź no do płota! Legendarna trylogia SAMI SWOI
Klaczkę masz oźrebić, Witię bogato ożenić, a Pawła od maleńkości z karabinem oswajać… dopóki Kargul żyje.
W 2012 roku pierwsza część trylogii o zabużańskich chłopach znalazła się na szczycie rankingu najliczniej oglądanych filmów telewizyjnych. Produkcję wyemitowaną przez TVP1 obejrzało cztery i pół miliona widzów. Nie ma mocnych znalazło się w tym rankingu na siódmym miejscu, Kochaj albo rzuć na dziesiątym. Druga i trzecia część trylogii zgromadziły przed telewizorami ponad trzy i pół miliona widzów. Skąd taka popularność?
Czy ktokolwiek wyobraża sobie w roli Pawlaka kogoś innego niż Wacław Kowalski? Albo Kargula odgrywanego nie przez Władysława Hańczę? Chyba nie. A jednak wybór tego pierwszego nie był tak oczywisty. Początkowo rozważano kandydaturę Wojciecha Siemiona oraz Jacka Woszczerowicza. Obawiano się, że Kowalski nie będzie dobrym wyborem, gdyż do tej pory był znany głównie jako aktor drugoplanowy. Jego doświadczenie wypadało blado zwłaszcza przy Hańczy. Wystarczyło jednak, by Kowalski pokazał swój talent aktorski oraz znajomość gwary, co zaowocowało pięknie brzmiącym językiem oraz ekspresją i temperamentem Kazimierza Pawlaka. Podobno zresztą sam Kowalski wykrzyczał do zjawiającego się na planie Mularczyka, że scenarzysta napisał rolę, na którą aktor czekał całe życie. Niewątpliwie coś w tym jest.
Duet Kargul–Pawlak wspaniale się dopełnia i mnie samej trudno jest wybrać, który z nich budzi moją większą sympatię. Nie ma Pawlaka bez Kargula i na odwrót. Sądzę, że gdyby jeden z nich został zastąpiony innym aktorem, film nie byłby już taki sam. Ale trzeba zaznaczyć, że nieoszlifowany diament, jakim okazał się Kowalski, przysporzył Chęcińskiemu pewnych problemów. Stało się bowiem jasne, że zestawienie jego dialogów z dialogami pozostałych aktorów, którzy nie władali tak dobrze (lub raczej w ogóle) gwarą związaną z Kresami Wschodnimi oraz nie posiadali specyficznego dla tamtego regionu zaśpiewu, wypada bardzo kiepsko. Dlatego zdecydowano się na postsynchrony niektórych postaci, czyli nagranie w studio dialogów wypowiadanych przez innych aktorów. Koniec końców w Samych swoich nie usłyszymy głosu Władysława Hańczy, a Bolesława Płotnickiego. Jednak gdy zaczęto prace nad drugą częścią trylogii, aktor grający Kargula uzależnił swój udział w przedsięwzięciu od tego, że tym razem nikt nie będzie go zastępował.
I w Anię wpatrzony jak w telewizor.
Film został dostrzeżony dopiero mniej więcej po pół roku od emisji. Produkcja stawała się coraz popularniejsza, a przed Chęcińskim stanęła propozycja nakręcenia drugiej części. Początkowo był wobec niej sceptyczny, ale w końcu się zdecydował. Nie ma mocnych opowiada o czasach, gdy urodzona w pierwszej części wnuczka Kargula i Pawlaka, Ania, jest już dorosła i ma wyjść za mąż. To ona wraz z mężem mają odziedziczyć ziemię Pawlaka, wbrew swoim rodzicom. Wydanie jej za Zenka staje się wspólnym celem Pawlaka i Kargula. To jednak nie koniec kontynuacji przygód zabużańskich chłopów.