search
REKLAMA
Berlinale 2025

HOT MILK. Zagubione dusze [RECENZJA]

Rebecca Lenkiewicz i jej portret destrukcyjnych rodzinnych relacji.

Mary Kosiarz

16 lutego 2025

REKLAMA

Upalne hiszpańskie lato, leniwe popołudnia spędzane nad brzegiem morza, ucieczka od problemów, które od wielu lat dręczą młodą, ambitną antropolożkę Sofię (Emma Mackey) i jej sparaliżowaną matkę Rose (Fiona Shaw). Zmiana środowiska i nowa metoda terapii u miejscowego specjalisty mają pomóc nie tylko w poznaniu dokładnej diagnozy Rose, ale i wewnętrznemu oczyszczeniu z rodzinnych traum, które mogą stanowić kluczowy element w jej dalszym medycznym procesie. Szybko okazuje się jednak, iż nawet najbardziej oniryczna, idylliczna i malownicza otoczka nie jest w stanie powstrzymać prawdziwego emocjonalnego huraganu, który może na zawsze zmienić skomplikowaną relację matki z córką.

Pionierka w tworzeniu feministycznych scenariuszy Rebecca Lenkiewicz w swoim pełnometrażowym debiucie odmalowuje portret burzliwej, niejednoznacznej rodzinnej miłości, która prędzej czy później zmusi młodą Sofię do konfrontacji z własnymi pragnieniami i niepewną przyszłością. Emma Mackey, dla której Hot Milk jest pierwszym w pełni niezależnym projektem po udziale w hitach pokroju Sex Education i Barbie, dostarcza najbardziej tajemniczego, enigmatycznego występu w karierze, unikając przypisywania swojej postaci etykiet, do których tendencję ma jej wyjątkowo opryskliwa, pasywno-agresywna matka. Bohaterkę Mackey z początku poznajemy jako córkę zmuszoną do opieki nad niepełnosprawną rodzicielką, później zagubioną młodą dorosłą, która w chorobie matki zdaje się niekiedy znajdować wymówkę dla swojego zawodowego kryzysu, a w końcu jako zmysłową kochankę, rozpaczliwie doszukującą się prawdziwej miłości w przelotnym romansie – idei, która nie ma szans stać się pełnoprawnym uczuciem. Młoda kobieta przepełniona niemal „dziedziczną” traumą po raz pierwszy ma szansę zdecydować, na czym zależy jej naprawdę – czy niewdzięczność i roszczeniowość to jedyne, co będzie otrzymywać przez następne kilka, kilkanaście lat opieki nad matką? Czy kiedykolwiek będzie potrafiła prawdziwie kochać, skoro nigdy nie uzyskała tego od własnych rodziców? A co, jeśli ten emocjonalny ping-pong i rodzinne tajemnice doprowadzą obie kobiety do tragedii?

Lenkiewicz, znana z dialogów do Jednym głosem będącego odpowiedzią na ruch #metoo czy Nieposłusznych opowiadających o lesbijskiej miłości w środowisku ortodoksyjnych Żydów, tym razem bierze na tapet wyjątkowo osobistą tematykę – historia Sofii i Rose jest odniesieniem do choroby ojca reżyserki, który zdecydował się odebrać sobie życie po wielu latach cierpienia. Bohaterka grana przez rewelacyjną Fionę Shaw z niewiadomych przyczyn odmawia wyjawienia rodzinnych tajemnic i coraz wyraźniej daje znać o swojej niechęci do wszystkich i wszystkiego wokół, łącznie ze swoją jedyną córką, od której nieustannie wymaga perfekcji i posłuszeństwa. Tymczasem Sofia sama jeszcze nie wie, czego od życia chce – czy letni romans ze starszą, przeżywającą własną traumę Ingrid (Vicky Krieps) będzie dla niej oderwaniem od trudów codzienności, czy jedynie pogorszy jej i tak pokiereszowane poczucie własnej wartości.

Aktorskie trio Mackey–Shaw–Krieps to absolutna petarda – zmysłowa, subtelna i bezsprzecznie hipnotyzująca. Każda ze swojej własnej skomplikowanej perspektywy przedstawia osobną definicję miłości, straty, wierności i współuzależnienia. Lenkiewicz unika przyporządkowania swoich bohaterek do konkretnych schematów i typów osobowości, eksplorując zarówno ich tajemnicze motywacje, seksualność, czy – jak sugeruje nam już sam tytuł – uzależnienie od toksycznego rodzica.

Tempo narracji i budowanie jej na zbyt wielu niedopowiedzeniach jest tym, co w debiucie reżyserskim Lenkiewicz niestety zawodzi. Rewelacyjny popis dramatyczny Fiony Shaw (dla której Hot Milk jest, o dziwo, pierwszym festiwalowym filmem!) czy Emmy Mackey zwiastuje nam prawdziwy emocjonalny wybuch, kulminację, na którą żadna z bohaterek nie była gotowa od wielu lat. Najbardziej wyczekiwany triumf niezależności i uwolnienia Sofii z matczynego gniazda, któremu Lenkiewicz poświęca ostatnie minuty produkcji, budzi jednak spory niedosyt. Przez ponad połowę seansu, oczarowani tajemnicą gorącego lata i siłą aktorskiej trójcy, mamy prawo być zaskoczeni czy zwyczajnie rozczarowani gwałtownym zakończeniem, które budzi absolutnie skrajne reakcje i pozostawia szerokie pole do interpretacji efektu pojedynku między uzależnieniem a wolnością.

Hot Milk urzeka wszechobecnym symbolizmem i zadaje kluczowe pytania o prawo do decyzji o sposobie własnego odejścia. Lenkiewicz w niemal baśniowej narracyjnej strukturze tworzy ważny feministyczny manifest – Sofia, która zewsząd doświadcza jedynie odrzucenia, kłamstwa i niewierności, uczy się stawiać swoje pierwsze kroki jako niezależna, wyzwolona kobieta. Do czego doprowadziła ją emocjonująca, urwana w kluczowym momencie finałowa scena? Dla Lenkiewicz wydaje się to już nieistotne. Bo jej zagubiona dusza wreszcie odnalazła swoje miejsce.

Mary Kosiarz

Mary Kosiarz

Daleko jej do twardego stąpania po ziemi, a swoją artystyczną duszę zaprzedała książkom i kinematografii. Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ulubione filmy, szczególnie te Damiena Chazelle'a i Luki Guadagnino może oglądać bez końca.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA