HOT MILK. Zagubione dusze [RECENZJA]

Upalne hiszpańskie lato, leniwe popołudnia spędzane nad brzegiem morza, ucieczka od problemów, które od wielu lat dręczą młodą, ambitną antropolożkę Sofię (Emma Mackey) i jej sparaliżowaną matkę Rose (Fiona Shaw). Zmiana środowiska i nowa metoda terapii u miejscowego specjalisty mają pomóc nie tylko w poznaniu dokładnej diagnozy Rose, ale i wewnętrznemu oczyszczeniu z rodzinnych traum, które mogą stanowić kluczowy element w jej dalszym medycznym procesie. Szybko okazuje się jednak, iż nawet najbardziej oniryczna, idylliczna i malownicza otoczka nie jest w stanie powstrzymać prawdziwego emocjonalnego huraganu, który może na zawsze zmienić skomplikowaną relację matki z córką.
Pionierka w tworzeniu feministycznych scenariuszy Rebecca Lenkiewicz w swoim pełnometrażowym debiucie odmalowuje portret burzliwej, niejednoznacznej rodzinnej miłości, która prędzej czy później zmusi młodą Sofię do konfrontacji z własnymi pragnieniami i niepewną przyszłością. Emma Mackey, dla której Hot Milk jest pierwszym w pełni niezależnym projektem po udziale w hitach pokroju Sex Education i Barbie, dostarcza najbardziej tajemniczego, enigmatycznego występu w karierze, unikając przypisywania swojej postaci etykiet, do których tendencję ma jej wyjątkowo opryskliwa, pasywno-agresywna matka. Bohaterkę Mackey z początku poznajemy jako córkę zmuszoną do opieki nad niepełnosprawną rodzicielką, później zagubioną młodą dorosłą, która w chorobie matki zdaje się niekiedy znajdować wymówkę dla swojego zawodowego kryzysu, a w końcu jako zmysłową kochankę, rozpaczliwie doszukującą się prawdziwej miłości w przelotnym romansie – idei, która nie ma szans stać się pełnoprawnym uczuciem. Młoda kobieta przepełniona niemal „dziedziczną” traumą po raz pierwszy ma szansę zdecydować, na czym zależy jej naprawdę – czy niewdzięczność i roszczeniowość to jedyne, co będzie otrzymywać przez następne kilka, kilkanaście lat opieki nad matką? Czy kiedykolwiek będzie potrafiła prawdziwie kochać, skoro nigdy nie uzyskała tego od własnych rodziców? A co, jeśli ten emocjonalny ping-pong i rodzinne tajemnice doprowadzą obie kobiety do tragedii?
Lenkiewicz, znana z dialogów do Jednym głosem będącego odpowiedzią na ruch #metoo czy Nieposłusznych opowiadających o lesbijskiej miłości w środowisku ortodoksyjnych Żydów, tym razem bierze na tapet wyjątkowo osobistą tematykę – historia Sofii i Rose jest odniesieniem do choroby ojca reżyserki, który zdecydował się odebrać sobie życie po wielu latach cierpienia. Bohaterka grana przez rewelacyjną Fionę Shaw z niewiadomych przyczyn odmawia wyjawienia rodzinnych tajemnic i coraz wyraźniej daje znać o swojej niechęci do wszystkich i wszystkiego wokół, łącznie ze swoją jedyną córką, od której nieustannie wymaga perfekcji i posłuszeństwa. Tymczasem Sofia sama jeszcze nie wie, czego od życia chce – czy letni romans ze starszą, przeżywającą własną traumę Ingrid (Vicky Krieps) będzie dla niej oderwaniem od trudów codzienności, czy jedynie pogorszy jej i tak pokiereszowane poczucie własnej wartości.
Aktorskie trio Mackey–Shaw–Krieps to absolutna petarda – zmysłowa, subtelna i bezsprzecznie hipnotyzująca. Każda ze swojej własnej skomplikowanej perspektywy przedstawia osobną definicję miłości, straty, wierności i współuzależnienia. Lenkiewicz unika przyporządkowania swoich bohaterek do konkretnych schematów i typów osobowości, eksplorując zarówno ich tajemnicze motywacje, seksualność, czy – jak sugeruje nam już sam tytuł – uzależnienie od toksycznego rodzica.
Tempo narracji i budowanie jej na zbyt wielu niedopowiedzeniach jest tym, co w debiucie reżyserskim Lenkiewicz niestety zawodzi. Rewelacyjny popis dramatyczny Fiony Shaw (dla której Hot Milk jest, o dziwo, pierwszym festiwalowym filmem!) czy Emmy Mackey zwiastuje nam prawdziwy emocjonalny wybuch, kulminację, na którą żadna z bohaterek nie była gotowa od wielu lat. Najbardziej wyczekiwany triumf niezależności i uwolnienia Sofii z matczynego gniazda, któremu Lenkiewicz poświęca ostatnie minuty produkcji, budzi jednak spory niedosyt. Przez ponad połowę seansu, oczarowani tajemnicą gorącego lata i siłą aktorskiej trójcy, mamy prawo być zaskoczeni czy zwyczajnie rozczarowani gwałtownym zakończeniem, które budzi absolutnie skrajne reakcje i pozostawia szerokie pole do interpretacji efektu pojedynku między uzależnieniem a wolnością.
Hot Milk urzeka wszechobecnym symbolizmem i zadaje kluczowe pytania o prawo do decyzji o sposobie własnego odejścia. Lenkiewicz w niemal baśniowej narracyjnej strukturze tworzy ważny feministyczny manifest – Sofia, która zewsząd doświadcza jedynie odrzucenia, kłamstwa i niewierności, uczy się stawiać swoje pierwsze kroki jako niezależna, wyzwolona kobieta. Do czego doprowadziła ją emocjonująca, urwana w kluczowym momencie finałowa scena? Dla Lenkiewicz wydaje się to już nieistotne. Bo jej zagubiona dusza wreszcie odnalazła swoje miejsce.