GORYLE WE MGLE. Z miłości do małp
Dzięki prawie dwóm dekadom badań nad gorylami Dian Fossey stała się jednym z najbardziej znanych i zasłużonych prymatologów. Praca Amerykanki przyczyniła się nie tylko do lepszego poznania życia goryli górskich, lecz także znacznego poszerzenia publicznej świadomości w temacie zagrożeń czyhających na te zwierzęta oraz zwiększenia ich ochrony. W 1983 roku Fossey napisała książkę łączącą jej naukowe obserwacje z osobistą historią. Już pięć lat później na podstawie Goryli we mgle powstał film o tym samym tytule. Dzieło Michaela Apteda spotkało się z uznaniem, otrzymując między innymi pięć nominacji do Oscarów, i do dziś pozostaje jednym z najważniejszych tytułów opowiadających o osobistej więzi między człowiekiem i zwierzętami.
Podobne wpisy
Fossey poznajemy, gdy zawzięcie, niemal desperacko, stara się przekonać słynnego paleoantropologa Louisa Leakeya, by ten pozwolił jej wyjechać do Konga i współpracować przy liczeniu tamtejszych goryli. Wkrótce Dian zostaje właściwie pozostawiona sama sobie w nieznanym kraju, gdzie musi szybko dostosować się do warunków tam panujących. Na początku bohaterka filmu Apteda jest typową pasjonatką, której wyidealizowane marzenia w niczym nie przypominają rzeczywistości — niebezpiecznej, męczącej, pełnej brudu i ciężkiej, żmudnej pracy. Z czasem jednak Fossey z mieszczucha przemienia się w niezwykle zaangażowaną i odważną bojowniczkę, która nie boi się stawić czoła politykom ani uzbrojonym po zęby kłusownikom. Ba, w pewnym momencie sama dorabia się osobistej ochrony.
Reżyserowi zdarzy się zapomnieć, że opowiada o prawdziwej osobie. Czasem przydałoby się pogłębić motywacje i psychologię bohaterki, choćby podsunąć widzowi odpowiedzi na pytania w rodzaju: Dlaczego Dian robi to, co robi? Czy kiedykolwiek myśli o czymś innymi niż goryle? Niedociągnięcia scenariusza nadrabia jednak doskonała decyzja obsadowa, którą było zaangażowanie do głównej roli Sigourney Weaver, bo Goryle we mgle to jedna z najlepszych ról w karierze aktorki. Trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek inny mógł z podobną wiarygodnością i lekkością odegrać tak zdeterminowaną i twardą, a jednocześnie wrażliwą badaczkę. Najciekawiej robi się wtedy, gdy Fossey staje się kimś w rodzaju lokalnej legendy, a wręcz wojowniczki. Wtedy bohaterka Weaver zdaje się przekraczać cienką granicę między stanowczością a niebezpiecznym fanatyzmem.
Najważniejsze w Gorylach… jest jednak ukazanie pasji i oddania, jakimi cechowała się Fossey. Apted poświęca dużo czasu na zobrazowanie obserwacji prowadzonych przez badaczkę i jej zgłębianie gorylich zwyczajów, co zazwyczaj wypada na ekranie wręcz magicznie. Dzięki wspaniałym, chwilami sielankowym kompozycjom Maurice’a Jarre’a reżyser kreuje swoiście rajską atmosferę. Sceny, w których Fossey i goryle na równych prawach koegzystują w dżungli, niemalże tchną na widza spokojem i zachwytem naturą. Przejmujące, a zarazem imponujące są zwłaszcza momenty, w których Dian nawiązuje bezpośredni kontakt ze zwierzętami. Te sekwencje zwykle utrzymane są w ciszy, a dzięki niewidocznemu połączeniu nagrań prawdziwych małp z aktorami w kostiumach ma się wrażenie namacalnego obcowania z dzikością i zwyczajnym pięknem wyzwolonej przyrody.
Niestety, wraz z postępem fabuły owe pogodne sceny coraz częściej przerywane są przez ataki kłusowników. Goryle we mgle to bowiem w równej mierze opowieść o pięknie i zachwycie przyrodą oraz możliwości jej współistnienia z człowiekiem, co tyranii i chciwości tego ostatniego. Historia Dian Fossey jest kolejnym dowodem na to, że najgroźniejszymi istotami na Ziemi jesteśmy my sami. Co warte zauważenia, Apted pokazuje, że nie tylko zwierzęta stają się ofiarami bezlitosnych i niszczycielskich działań, swoją drogą pokazywanych na ekranie w dosłowny, czasem makabryczny sposób, bez taryfy ulgowej. Cierpią także ci ludzie, dla których liczy się coś więcej niż tylko kolejne tysiące na koncie czy przejęcie władzy. W tym świecie jest coraz mniej miejsca dla dzikich zwierząt, ale też dla zwyczajnie dobrych ludzi. Ci zostaną zmuszeni do ucieczki albo, podobnie jak goryle, staną na granicy wyginięcia.
Dziś, trzydzieści lat po premierze Goryli we mgle, populacja tytułowych zwierząt jest znacznie większa, między innymi właśnie dzięki działaniom Dian Fossey. Film Michaela Apteda, poza głównym wątkiem biograficznym, pozostaje opowieścią o cudzie, jakim jest natura, do której nie mamy wcale tak daleko, a mimo to nieustannie ją niszczymy. I to bynajmniej nie tylko kłusownicy są winni. W końcu, jak zresztą stwierdza jeden z bohaterów, są oni zaledwie najemnikami. Za sznurki pociągają bogacze, niekoniecznie ci z Afryki.