KTO ZABIŁ DIAN FOSSEY? Serial o kobiecie, która nie bała się King Konga
Po przeszło miesiącu od oficjalnej światowej premiery, która miała miejsce 3 grudnia 2017, dokumentalna miniseria Kto zabił Dian Fossey? dotarła także do Polski. Trzy godzinne odcinki pochłonąłem od razu, jeden po drugim – i muszę przyznać, że coraz mocniej wierzę w odrodzenie National Geographic.
Dokument o Dian Fossey – kobiecie, która wyjechała do Afryki tylko na safari, ale zakochała się w spotkanych tam gorylach górskich na tyle, by porzucić wszystko i resztę życia spędzić wśród nich, to kolejny ukłon w kierunku nieżyjącej od przeszło trzech dekad badaczki. Programów o jej życiu, pracy i osiągnięciach było wiele, w 1988 roku na podstawie jej pamiętników nakręcono także nominowane do Oscarów w aż pięciu kategoriach Goryle we mgle, ale Kto zabił Dian Fossey? (w oryginale zatytułowany Dian Fossey: Secrets in the Mist, co jest oczywiście nawiązaniem do bestsellerowej książki badaczki oraz wspomnianego filmu biograficznego z Sigourney Weaver w roli głównej) to coś więcej.
Najnowsza produkcja National Geographic opowiada o życiu, makabrycznej śmierci badaczki oraz (a może przede wszystkim) jej następstwach. Wyreżyserowana przez Zarę Hayes seria opiera się w głównej mierze na materiałach archiwalnych, które wsparto inscenizowanymi scenkami z Alicią Ryan (Web of Lies) wcielającą się w Fossey oraz Sigourney Weaver, pełniącą rolę narratorki. Jako że Kto zabił Dian Fossey? jest telewizyjnym programem popularnonaukowym, nie mogło zabraknąć też sporej liczby “gadających głów”, ale i w tej kwestii postarano się zaprosić przede wszystkim najbliższych byłych współpracowników tytułowej bohaterki.
Kto zabił Dian Fossey? podzielono na trzy rozdziały. Pierwszy odcinek opowiada o początkach kariery pochodzącej z San Francisco kobiety. Jako że w dziedzinie prymatologii znacznie głośniejszym nazwiskiem jest Jane Goodall, twórcy wyszli z założenia, że Fossey może stanowić dla widowni zupełną niewiadomą. Jej sylwetkę przybliżono nam wręcz podręcznikowo. Odludek, który wiele w życiu wycierpiał, w wieku trzydziestu lat wybiera się do Afryki na safari. Piękno tamtejszych naturalnych jeszcze terenów oraz bliskość zwierząt rozbudza w kobiecie miłość, sprawiając, że rzuca wszystko i postanawia zamieszkać tam na stałe, co udaje jej się pięć lat później. Tak w dużym uproszczeniu zawiązuje się Karisoke Research Center, które badaczka prowadziła w latach 1967–1985. Oszczędzono nam wielu szczegółów, ale jestem w stanie rozgrzeszyć scenarzystów, gdyż w drugiej części nie bali się ukazać także mrocznej strony jej wojny o ocalenie goryli górskich.
Dian Fossey była prekursorką w dziedzinie habituacji tych dzikich stworzeń, a wszystkie jej odkrycia wynikały z metody prób i błędów, gdyż jadąc do Ruandy, kobieta nie miała nawet kierunkowego wykształcenia (co nie przeszkodziło jej obronić po kilku latach doktoratu w tej dziedzinie). Działania Amerykanki, dzięki której goryle górskie (wciąż krytycznie zagrożone wyginięciem) ocalały, miały jednak wiele skutków ubocznych, wśród których nie brakowało wątków politycznych.
“Jeśli ktokolwiek na świecie naprawdę uratował jakiś gatunek od wyginięcia, to właśnie Dian Fossey” – David Attenborough
To właśnie obserwujemy w części drugiej – postęp badań, rozwój centrum badawczego, wypowiedzenie otwartej wojny kłusownikom i stosowane przez Fossey metody, często bardzo poniżające, dzięki którym próbowała zniechęcać swoich przeciwników, ale sprowadziła na siebie gniew ludności lokalnej oraz władz Ruandy. Ten fragment jest zdecydowanie najbardziej dramatycznym, ale i wciągającym momentem Kto zabił Dian Fossey?, po którym postanowiono poruszyć wątek Wayne’a McGuire’a (on sam był jedną z “gadających głów”) – asystenta badaczki oskarżanego przez ruandyjskie władze o dokonanie morderstwa. To właśnie temat przewodni ostatniej części, która w zestawieniu z tytułem serialu powinna być najważniejsza. Tu jednak zaczynają się schodki.
Wraz z odejściem od wątków z życia Dian i coraz mniejszą liczbą goryli na ekranie zarówno narracja, jak i tempo serialu spadają. Nie zmienia to jednak faktu, że całość odbieram bardzo pozytywnie (szczególnie pierwsze dwie części urzekają). Wiele informacji otrzymujemy z pierwszej ręki – płyną bowiem z pamiętników Fossey. Poznajemy jej odczucia w stosunku do ludzi i goryli, przemyślenia na temat zapoczątkowanej przez filmy o King Kongu niechęci do tych stworzeń czy obawy, że jej praca na tyle oswoiła goryle z ludźmi, by wpędzić je w kłopoty.
Ostatecznie jest to przepiękna historia kobiety, która chciała zmienić świat i w jakimś sensie to osiągnęła. Jej walka o ocalenie goryli górskich zaowocowała – obecnie jest ich niemal cztery razy więcej niż w latach 80.! A że zakończenie lawirujące między domniemaniami a serią argumentów w obronie McGuire’a (któremu notabene zniszczono całą karierę i poniekąd życie, choć nie posiadano ani jednego dowodu) wypada tu nieco słabiej… Kto oglądał jakiekolwiek serie popularnonaukowe, poruszające niezbadaną dotąd tematykę, ten wie, jak zazwyczaj kończą się takie programy.
Z mojej perspektywy najważniejsze, że po świetnym Geniuszu i całkiem udanej Długiej drodze do domu, otrzymuję od National Geographic kolejny dobry serial. Oglądając Kto zabił Dian Fossey?, poczułem się jak za starych, dobrych lat, gdy godzinami potrafiłem siedzieć przed telewizorem i pochłaniać kolejne programy nadawane przez Planète+, Discovery Channel czy właśnie National Geographic. I cieszy mnie to niezmiernie, bo na horyzoncie już widać kolejne obiecujące produkcje, na czele z nowym sezonem Geniusza (tym razem o Pablu Picassie!) czy reżyserowaną przez Darrena Aronofsky’ego serią Była sobie planeta.
korekta: Kornelia Farynowska