GDY RODZI SIĘ ZŁO, dobro musi umrzeć… Zgnilizna na plantacji w Argentynie [RECENZJA]
When Evil Lurks (Cuando acecha la maldad) to horror Demiána Rugny debiutujący na festiwalu w Toronto w sekcji Midnight Madness. Prawdziwą furorę film zrobił na festiwalach kina gatunkowego, takich jak Sitges w Katalonii, gdzie zdobył nagrodę w kategorii najlepszy film. Tuż przed Halloween produkcja została udostępniona na platformie Shudder, która jest również współproducentem. Pół roku po światowej premierze film wreszcie trafia do polskich kin, a odpowiedzialny za to jest Plan 9., działająca od 10 lat firma zajmująca się dystrybucją nieszablonowych, niedocenianych obrazów (np. Morskie diabły). Obraz zyskał opinię horroru roku (został uwzględniony m.in. w zestawieniu najlepszych horrorów 2023, napisanym dla Film.org.pl). Hype został już nakręcony, więc łatwo się rozczarować, a jednak jest to na tyle mocne dzieło, że z pewnością zapewni widzom wrażenia, jakich oczekują od rasowego horroru.
Dwaj bracia, Pedro (Ezequiel Rodríguez) i Jimi (Demián Salomón), słyszą w nocy strzały dochodzące z pobliskiego lasu. Zaniepokojeni tym wyruszają o świcie to sprawdzić i znajdują zmasakrowane zwłoki mężczyzny. Trop prowadzi ich do posiadłości Marii Eleny, gdzie dowiadują się, że zamordowany człowiek był „czyścicielem” wysłanym do zabicia jej syna. Syn od roku cierpi na straszliwą chorobę, jest spuchnięty, pokryty wrzodami, gnije, jakby w jego ciele zagnieździła się najstraszliwsza forma nowotworu, że jedyne, czego się pragnie, to śmierć. Ale problem w tym, że nie można go zabić bronią palną – mieszkańcy wierzą, że mają tu do czynienia z opętaniem i należy stosować się do pewnych reguł, by Zło się nie rozprzestrzeniło. Ale chrześcijańskie modlitwy czy rytuały z krzyżem i wodą święconą też są bezużyteczne. „Kościoły są martwe”, jak mówi jeden z bohaterów…
To, co wyróżnia ten film spośród szeregu klasycznych opowieści o opętaniach (z Egzorcystą na czele), to odejście od motywu walki dobra ze złem, gdzie po jednej stronie są wyznawcy chrześcijańskiego Boga, a po drugiej – demony z piekła rodem. Demián Rugna pokazuje, że gdy rodzi się zło, dobro musi umrzeć. Co ciekawe, źródłem inspiracji dla niego była fala zachorowań na raka w Argentynie wynikająca z użycia glifosatu do spryskiwania plantacji soi. Rakotwórcze pestycydy rozpylane były w celu niszczenia szkodników, ale okazały się również zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzi. Ten współczesny problem reżyser obudował elementami nadnaturalnego horroru, tworząc w równym stopniu shocker, co ludową tragedię o nierównej walce człowieka ze znacznie silniejszymi przeciwnikami. I po tej przeciwnej stronie oprócz nieznanej siły o nadprzyrodzonych zdolnościach jest także znana nam wszystkim bezduszność instytucji rządowych. Plantacje soi przynoszą państwu spore dochody, więc w interesie władz jest tuszowanie spraw, które mogą im zaszkodzić.
W związku z tym, że film zdobył już całkiem spore grono fanów, polska premiera kinowa może być pretekstem do zastanowienia się, co w tym dziele jest takiego wyjątkowego. Zło wydaje się tu mieć charakter biologiczny, a nie duchowy, jest bowiem wynikiem reakcji organizmu człowieka na zmiany zachodzące w jego otoczeniu, spowodowane na przykład zanieczyszczeniem środowiska. Film zyskuje również tym, że unika tanich sztuczek, pozbawiony jest jump scare’ów i CGI-owej papki, zastępując je praktycznymi efektami, deformacjami ciała w stylu Davida Cronenberga i odpowiednią dawką gore, jaką serwowano dawniej za czasów Lucio Fulciego. W związku z tym warto zapamiętać nazwisko Marcosa Berty odpowiedzialnego za efekty makijażowe będące ważną częścią tego paskudnego i wywracającego żołądek filmowego koszmaru.
Z pewnością dużą atrakcją dla miłośników horrorów z Europy i Stanów jest także możliwość poznania argentyńskiego punktu widzenia wraz z klimatem tamtejszych plantacji, wierzeniami i mitologią wokół tych terenów (nawet jeśli ta mitologia została wymyślona na potrzeby filmu i nie jest częścią kultury ludowej). Ale historia wydaje się również dość uniwersalna dzięki motywom rodem z rodzinnego dramatu. Jeden z bohaterów jest po rozwodzie, a dzieci są pod opieką nowego partnera jego byłej żony. Chcąc uchronić swoich bliskich przed zagrożeniem, osiąga efekt przeciwny do zamierzonego – sprowadza bowiem katastrofę na całą rodzinę. Wydaje mu się, że postępuje słusznie, a tymczasem demony podążają jego śladem, żywiąc się jego strachem i zabijając tych, na których najbardziej mu zależy. W tym świecie istnieje siedem reguł postępowania z istotą opętaną, ale człowiek przez swoją lekkomyślność, zuchwalstwo lub paraliżujący strach zapomina o nich wszystkich.
Mimo iż omawiana produkcja zawiera wybuchy gwałtownej i niespodziewanej przemocy, zarówno wobec ludzi, zwierząt, jak i dzieci to istotny jest w niej również kontekst społeczno-polityczny wraz z motywem słabnącego z roku na rok zaufania do władzy oraz rosnącej z każdym dniem zgnilizny moralnej wśród ludzi. Dość wyraźny jest także kontrast między wsią i miastem, gdzie nędza i bezsilność farmerskich rodzin zderza się z biurokratyczną obojętnością. Nade wszystko jednak film Demiána Rugny to spore osiągnięcie w dziedzinie horroru, cechujące się solidnym warsztatem i kreatywną wizją. Nie mamy tu raczej do czynienia z narodzinami nowego nurtu w kinie grozy, ale to po prostu piekielnie sugestywny mix krwawej uczty z ponurym koszmarem artysty zatroskanego problemami swojego kraju.