search
REKLAMA
Recenzje

FIREBRAND. Tron we krwi [RECENZJA]

Firebrand to gęsty, mroczny i ponury kryminał. O korupcji władzy i bezduszności wiary.

Maciej Niedźwiedzki

23 maja 2023

REKLAMA

Jeśli przymknąć oko na cykliczne egzekucje na gilotynie, słabość do tortur, gwałty jako metodę na konsumowanie związku i obleśność w obyciu, to Henryk VIII (Jude Law) faktycznie mógłby być księciem z bajki dla jego szóstej żony, Katarzyny Parr (Alicia Vikander). Poprzednich pięć zostawiło po sobie gromadkę dzieci i odcięte głowy, zjedzone pewnie przez świnie. Na pewno wielu i tak im zazdrości jak blisko znalazły się tronu. Katarzyna jeszcze nie ma pętli na szyi, ale jako regentka w trakcie wojennych wypraw króla, stara się choćby w niewielkim stopniu zatroszczyć się o lud. Zareagować na dziesiątkującą poddanych epidemię i przekonać dwór, że protestanci nie pobłądzili aż tak w swoich przekonaniach. Zrobi jednak o kilka kroków za dużo. Tymczasem prawowity władca powraca przedwcześnie do kraju.

Królewski zamek, w ujęciu Karima Aïnouza, to scena dla nietuzinkowego gotyckiego horroru. Okryty przez noc, gęstą mgłę i korony drzew jest przytułkiem zła, zepsucia i patologii wszelkiego rodzaju. Reżyser oczywiście sięga po postaci historyczne i trawiące epokę Tudorów problemy, ale Firebrand równie wygodnie można czytać jako gatunkowy dreszczowiec o kobiecie uwięzionej w domu psychopaty. Pracuje na to duszna wizualna oprawa, budowane na każdym kroku poczucie zagrożenia (nawet najdrobniejszy nietakt może znaleźć puentę w dekapitacji), sceny z lochów, gdzie oprawca trzyma swoje ofiary i krępujące wrażenie bycia ciągle obserwowanym. Jude Law wyraziście portretuje Henryka VIII, despoty i bezwzględnego zbrodniarza. Jak z kimś rozmawia, to trzymając interlokutora za gardło. Dzieci nie są więcej warte niż zgniatane pod butem robaki a bezwstydna pogarda to dominujące uczucie jakie kieruje do Katarzyny.

Ta aktorska szarża i umiłowanie do przesady mogłaby razić, ale obrana thrillerowa konwencja uzasadnia taki wizerunek angielskiego króla. W interpretacji Jude’a Lawa Henryk VIII ma temperament i porywczość Tommy’ego z Chłopców z ferajny i brutalność Maxa Cady’ego z Przylądku strachu. Drobna i filigranowa Alicia Vikander nie niknie w jego cieniu. Katarzyna Parr musi ostrożnie stawiać kroki, nie zdradzać intencji i walczyć nie tylko o zachowanie własnego życia, ale również o kilku najbliższych, tych najbardziej zaufanych. Chyba jako jedyna ma umiejętność zwodzenia Henryka VIII i odwracania jego uwagi. Niemniej w każdym dialogu nawet jedno źle dobrane słowo czy dwuznaczny grymas skończyć się może wyrokiem śmierci. Vikander, sięga po inne środki wyrazu i subtelniejszą aktorską metodę, ale równa warsztatem do krzykliwego Jude’a Lawa.

Dla miłośników dworskich intryg i „portretów epoki” Firebrand również będzie konkretną propozycją. Aura religijnej wojny między katolikami a protestantami ciągle wisi w powietrzu. Wyznawcy Lutra w swoim orężu mają jedynie przekonanie, że głoszą prawdę o wierze. Zwolennicy króla naostrzone na błysk miecze. Tylko jedna strona ma nadzieję na finał w postaci dyplomatycznych negocjacji. Fabrykowanie dowodów, przeszukania i szantaże to codzienność dla królewskiego otoczenia. Uczty i zabawy w ogrodach to poletka do zdrad i tropienia szpiegów. Witajcie w krainie okrytej cieniem, poprzecinanej rzekami przelanej krwi.

Firebrand to gęsty, mroczny i ponury kryminał. O korupcji władzy i bezduszności wiary. Bezkompromisowy w obrazie i brutalny w słowie. Na poziomie tekstu to opowieść o stawieniu krat i zanurzaniu się w beznadziei i zepsuciu. Karim Aïnouz na pewno wymaga od widza cierpliwości w wypatrywaniu światełek w tunelu i odpowiedniej wrażliwości. Nie każdy bowiem może przyjąć aż taką dawkę filmowego cierpienia. Jednak ci, co cenią historie o owieczce otoczonej przez wilki, powinni czuć się na dworze Henryka VIII jak w domu.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA