search
REKLAMA
Archiwum

DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM. Piękny wizualnie film o niczym

Michał Włodarczyk

5 sierpnia 2019

REKLAMA

Summa summarum, otrzymaliśmy pusty mariaż kryminału z thrillerem, który mimo średniej intrygi i rozczarowującej końcówki przykuwa do ekranu oraz pieści zmysły.

Lista moich zarzutów względem Dziewczyny z tatuażem jest stosunkowo długa, niemniej strona techniczna zachwyca. Fincher, twórca kilkunastu kultowych teledysków, przywiązuje do formy nie mniejszą uwagę niż do treści, dlatego poprzednie jego filmy to uczta dla oczu, zaś Dziewczyna z tatuażem jest prawdziwą wizualną żyletą. Autorem zdjęć jest Jeff Cronenweth, który wcześniej fotografował dla Davida Fight Club oraz The Social Network (nominacja do Oscara), jednak dopiero w omawianym filmie osiągnął perfekcję. Kiedy myślę o Dziewczynie, widzę dwa kolory: czerń i biel. Obraz nie jest oczywiście czarno-biały, Cronenweth wykorzystał jednak wspomniane barwy, by jak najlepiej oddać chłód panujący w dziele Finchera – tonacja kolorystyczna, jaką zastosowano, koresponduje z klimatem i treścią obrazu w stopniu idealnym. The Girl with the Dragon Tattoo stanowi przy tym kwintesencję stylu Cronenwetha. Zabawa kontrastem, liczne zbliżenia, długie ujęcia, czyli wszystko to, co zachwycało już w The Social Network, z tą różnicą, że adaptacja powieści Larssona stworzyła operatorowi znacznie większe pole do popisu. Analogicznie rzecz ma się z oprawą muzyczną, za którą po raz drugi odpowiada duet Trent Reznor – Atticus Ross. Owocem ich współpracy jest klimatyczna, nieco industrialna ścieżka dźwiękowa, która w obrazie sprawdza się bardzo dobrze, lecz do słuchania w oderwaniu od filmu może okazać się zbyt ciężka.

Wiele nowemu filmowi Finchera zarzuciłem, niemało pochwaliłem. Summa summarum, otrzymaliśmy pusty mariaż kryminału z thrillerem, który mimo średniej intrygi i rozczarowującej końcówki przykuwa do ekranu oraz pieści zmysły. Pierwsze półtorej godziny filmu, Rooney Mara jako Lisbeth oraz klimat, składają się na dziewięćdziesiąt minut wyśmienitej rozrywki. Szkoda, że kolejna godzina z Dziewczyną z tatuażem to festiwal banałów i niepotrzebnych scen. Mimo wszystko nie żałuję czasu, jaki Dziewczynie poświęciłem i z przyjemnością zapoznam się z wersją reżyserską, o ile zostanie wydana. Recenzowany przeze mnie film jest: jak na Finchera – przeraźliwie przeciętny, w zestawieniu z większością dzisiejszych produkcji tego gatunku – dobry, a w porównaniu z zalewającym kina chłamem – bardzo dobry. Dlatego warto go obejrzeć.

P.S. Jeśli miałbym porównać klimat filmu do wcześniejszych produkcji Davida Finchera, umiejscowiłbym The Girl with the Dragon Tattoo dokładnie pomiędzy Se7en a Zodiakiem.

Tekst z archiwum film.org.pl (14.01.2011).

REKLAMA