search
REKLAMA
Recenzje

DAVID ATTENBOROUGH. ŻYCIE NA NASZEJ PLANECIE. Upadek żyjącego świata

Jakub Zalewski

20 października 2020

REKLAMA

David Attenborough. Życie na naszej planecie to film, który jest świadectwem człowieka będącego naocznym świadkiem zmian, które dokonywały się za jego życia na całym globie. To film o życiu biologa, podróżnika, który przez większość swoich lat (a ma aż 94!) popularyzował naukę przyrodniczą. Nieustannie walczy o to, żeby człowiek żył w zgodzie z naturą. Ingerencja ludzkości i zmiany klimatyczne są prawie nieodwracalne. Czy ludzkości uda się zastopować ten koszmarny proces? Jesteśmy przecież częścią natury. Przepraszam. Musimy stać się nią ponownie, bo inaczej w 2100 roku nasi następcy nie będą mogli na Ziemi normalnie funkcjonować.

Reżyserią tego filmu zajęła się nie byle jaka osoba, bo Alastair Fothergill (wymieniam nazwisko głównie tego reżysera, chociaż współpracował z dwoma innymi: Jonathanem Hughesem oraz Keithem Scholeyem), który jest znany już ze swoich wcześniejszych filmów i seriali o tematyce poruszającej sprawy naszej planety. Studiował on zoologię i zaczynał swoją karierę filmowca w BBC. I tam właśnie poznał głównego bohatera, osobę, która nas przez ten film prowadzi – Davida Attenborough. Panowie mieli okazję pracować ze sobą wiele razy przy takich projektach jak Na ścieżkach życia, Życie pośród lodu czy Planeta Ziemia.

Skupmy się jednak na historii oraz tym, który oczarowuje nas przez cały czas trwania tego filmu. David Attenborough jest już starszym panem, który niejedno widział i niejedno zbadał. Jego elokwencja oraz prezencja pozwala nam z zaciekawieniem wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. A ma naprawdę sporo, zaczynając od czarnobylskiej tragedii, czyli wybuchu reaktora jądrowego w 1986 roku. Mówiąc o tym, stawia bardzo jasną tezę. Wszystko wydarzyło się za sprawą ludzkich błędów. I od tego momentu wiemy, że mamy do czynienia z czymś bardzo ważnym! Chwilę później otrzymujemy ogromną dawkę informacji o karierze Davida, jego podróżach po całym świecie, poznawaniu ewolucji, zmian na Ziemi, przemierzaniu dzikich, niezagospodarowanych przez nikogo terenów. Widzimy materiały archiwalne z jego udziałem, piękne krajobrazy, niezliczone gatunki zwierząt – piękno naszej planety. Głównego bohatera określiłbym mianem wędrowca z ogromnym stażem, który ma prawo – a nawet obowiązek – opowiadać o swoich doświadczeniach.

Nic nie ograniczy człowieka i jego wielkich marzeń. Podbijamy kosmos, lądujemy na księżycu. Technologia jest niesamowita! – krzyczymy. Możemy przenosić góry i mieć wszystko, czego zapragniemy. Zachłysnęliśmy się możliwościami. Chcemy więcej i więcej. Nie potrafimy się zatrzymać.

Attenborough jest jednak świadkiem czegoś strasznego – powolnego wymierania gatunków. Zaczyna się wycinka lasów, bo drewno jest świetnym materiałem na sprzedaż. Wielu gatunkom zwierząt grozi wyginięcie. Na Borneo stopniowo ubywa lasów, jest ich o połowę mniej. Połowy ryb na wielką skalę ograniczają obieg substancji spożywczych w oceanie. Rafy koralowe stają się białe, co świadczy o ich obumieraniu. Następuje wzrost zużycia paliw kopalnych i większa emisja dwutlenku węgla oraz innych gazów cieplarnianych do atmosfery, co powoduje ocieplenie oceanu. I już tak kolorowo nie jest. Okazuje się, że stabilizacja w naturze miała miejsce do lat 90. XX wieku.

Po latach zdajemy sobie sprawę z tego, że z naszą planetą jest coraz gorzej. Ludzie przejęli kontrolę nad światem i zniszczyli to, co dała matka natura. Przez naszą ingerencję od 1937 do 2020 roku pozbyliśmy się prawie o połowę dzikich terenów na świecie, których teraz jest niespełna 35%, a było około 70%. Ten film to „opowieść o globalnym upadku, do którego doszło w ciągu jednego życia” – tak to określił 94-letni David. Miał rację i w dodatku mówił o sobie.

Film wywołał we mnie impuls do zmiany, chociaż noszę ją w sobie od kilku lat, a przez ten seans jestem jeszcze bardziej świadomy powagi sytuacji. Może nam się tylko wydawać, że wiemy wszystko i to, o czym tutaj mowa, jest oczywiste. Nie do końca. Jest jednak nadzieja, ale i gorzki koniec tego filmu. Pierwsza sprawa – jeszcze nie jest za późno. Czerpanie energii ze słońca, rezygnacja z paliw kopalnych, zmniejszenie terenów uprawnych, żeby mogła rozwijać się dzicz. Dieta roślinna, ograniczenie spożycia mięsa. Powinniśmy przyjąć postawę mieszkańców wyspy Palau, którzy zainterweniowali w porę, ograniczając chociażby połowy ryb w określonych miejscach. Powinniśmy brać przykład z rządów w Kostaryce, gdzie otrzymuje się dotacje do sadzenia drzew, dzięki czemu jest ich więcej.

Tak naprawdę nie ratujemy planety, a samych siebie. Dlaczego? Na przykładzie Czarnobyla – byli ludzie, nie ma ludzi. Po latach wróciły tam zwierzęta, a roślinność rozwija się we własnym, niezaburzonym przez człowieka tempie. Planeta sobie poradzi, więc walczmy o to, żeby gatunek ludzki przetrwał i żył tak jak kiedyś – w zgodzie z naturą.

REKLAMA