search
REKLAMA
Nowości kinowe

CZEGO ŻYCZY SOBIE KOBIETA. W sidłach stereotypu

Małgorzata Czop

17 lipca 2018

REKLAMA

Trudno nie ocenić Czego życzy sobie kobieta surowo, kiedy finalny kształt projektu przypomina wprawkę początkującej reżyserki albo wstępny montaż przeznaczony do oceny dla grupy testowej. Niemal od pierwszych kadrów można wyczuć, że to zachowawczy debiut, który boi się ryzyka popełnienia błędów i popełnia niemal wszystkie. Z przykrością patrzy się na szalone poczynania Sharon Stone, która usilnie próbuje wpisać się w luzacki styl Kalifornii z uwielbieniem młodości i życia chwilą. To komedia romantyczna dla dojrzałych kobiet, która – o zgrozo – przedstawia niedojrzałą i nieodpowiedzialną bohaterkę. 

Senna (Sharon Stone) żyje chwilą, choć nie unika celebracji małych rodzinnych tradycji. Susan Walter zagląda do jej życia raz do roku – w każde urodziny. Czterdzieste szóste są pretekstem do rozpoczęcia historii śpiącej królewny, która – pozornie – nie czeka na swojego księcia. I tak zataczamy kręgi, spoglądając na życie bohaterki i jej przyjaciół. Doszukujemy się zmian, rozwoju i nabywania doświadczenia, a także wyczekujemy przypadkowych spotkań z tym jedynym – Adamem (Tony Goldwyn). Reżyserka uderza w romantyczne nuty, próbuje wpaść w schemat komedii romantycznej, ale nachalną kompozycją zbliża się do marnych telewizyjnych produkcji o sile prawdziwej miłości.

Kadr z filmu "Czego pragnie kobieta?"

Czego życzy sobie kobieta chciałaby być czymś więcej niż obyczajową komedyjką o szczęśliwej miłości. Walter momentami uderza w poważne tony, ale jej starania kończą się na niczym. Wydaje się, że film o niemal pięćdziesięcioletniej kobiecie, która ucieka od stabilizacji, mógłby stać się ciekawą analizą nowego społeczeństwa – egoistycznego i skupionego na sobie. I choć reżyserka próbuje zastanowić się nad rolą kobiety we współczesnym świecie i jej stereotypowym przypisaniu do określonych ról społecznych, wpycha Sennę w dobrze utarte ścieżki. Bohaterka zachowuje się jak rozkapryszona dziewczynka, dla której życie to zbiór krótkotrwałych transakcji. Potrzebuje tylko księcia, który poradzi sobie z jej krnąbrnym charakterem i dopełni ją swoją osobą.

Poza klasyczną opowieścią na ekranie pojawiają się „oczyszczające” wynurzenia filmowych bohaterów, którzy, usadzeni w jakimś tajemniczym pomieszczeniu, zdradzają swoje najskrytsze przemyślenia. Ich monologom bliżej do wzniosłych cytatów Paula Coelho niż – prawdopodobnie – transgranicznego wyznania. Sytuacji nie ratuje techniczne niedopracowanie filmu, który przepełniony jest montażową niekonsekwencją, przedziwnymi zachowaniami statystów w tle (dla uważnych!) i nienaturalnym dźwiękiem, skupionym w pełni na wyciszeniu tła i uwypukleniu płaskich dialogów bohaterów. Trudno silić się na dostrzeżenie pozytywów w wymuszonym humorze i aktorstwie o wiele poniżej poziomu występujących aktorów.

Sharon Stone portretuje kobietę, która zbliża się do pięćdziesiątki, ale prowadzi niezależne życie w stylu trzydziestolatki. Spędza upojne noce z przypadkowymi kochankami i dorywczo zajmuje się modą. Daleko jej do standardowego stylu bycia od 9 do 17 w poważnej korporacji. Jej matka i przyjaciółka od lat próbują ją wyswatać z przystojnymi znajomymi, ale Senna niemal alergicznie reaguje na instytucję małżeństwa. I jak to zwykle bywa w komedii romantycznej, wszystko ulega zmianie, kiedy na jej drodze stanie uroczy prawnik z Bostonu. Adam pokaże jej, co znaczą siła prawdziwej miłości, wspólne poranki i plany na przyszłość. I ku przerażeniu głównej bohaterki obudzi w niej pragnienia, które skutecznie przez lata udawało jej się tłumić.

Choć Czego życzy sobie kobieta portretuje niezależną kobietę, która nie chce być definiowana przez pryzmat rodziny i mężczyzny, z którym wije wspólne gniazdko, wpada w schemat pieśni pochwalnej na cześć stabilizacji u boku troskliwego partnera. Z filmu płynie nieco smutny i skostniały wniosek, że kariera i szczęśliwe życie towarzyskie to niewystarczające filary do spełnionej egzystencji. Czego tak naprawdę oczekuje główna bohaterka? Własnego pokazu mody i ślubu z wybrankiem serca. Stereotyp zostaje utrwalony.

 

REKLAMA