NAJLEPSZE THRILLERY wszech czasów! Ranking czytelników
Kluczem do prawidłowego zdefiniowania thrillera jest napięcie. To właśnie ono jest najważniejszą cechą tego gatunku. Najlepsze thrillery poprzez umiejętne budowanie napięcia wywołują u publiczności niepokój, przerażenie oraz niepewność, a więc emocje, które – gdy tylko są kontrolowane – potrafią dostarczać nam mnóstwa przyjemności. W ubiegłym tygodniu oddaliśmy w wasze ręce listę do głosowania zawierającą ok. 150 tytułów reprezentujących ten gatunek filmowy. Jak zwykle nie zawiedliście nas, ponieważ wasze głosy ułożyły się w interesujący, pełny napięcia, seksu, zbrodni oraz tajemnic ranking. Jak wam się podoba? Dajcie znać w komentarzach!
50. „Skóra, w której żyję” (2011)
Skóra, w której żyję to jeden z najoryginalniejszych thrillerów w historii kina. Stylowy, elegancki, kipiący emocjami, momentami wstrząsający, nieco absurdalny, ale głęboko niepokojący i stawiający poważne pytania egzystencjalne. Jestem przekonany, że za sprawą Skóry… Almodóvar dołączył do kanonu legendarnych twórców kina z dreszczykiem. I zrobił to całkowicie na własnych zasadach. [Przemysław Mudlaff]
49. „M – morderca” (1931)
M – morderca to jeden z tych klasycznych filmów, które najpewniej nigdy źle się nie zestarzeją. Dlaczego? Bo pierwsza dźwiękowa produkcja Fritza Langa do dziś oszałamia, wciąż wciąga od pierwszych minut, nadal mrozi krew w żyłach i dotyka problemów, które niestety były, są i zawsze będą bliskie człowiekowi. M – morderca przełamywał tabu w momencie swojej premiery i otworzył wówczas przed filmowymi opowiadaczami historii zupełnie nowe możliwości. Cieszy mnie obecność filmu Langa w waszym rankingu, ponieważ w moim przekonaniu to (nie tylko thrillerowe) arcydzieło na każdym poziomie. [Przemysław Mudlaff’]
48. „Zawrót głowy” (1958)
Materiału literackiego do tego dzieła Hitchcocka dostarczył francuski duet Boileau–Narcejac, współtwórcy sukcesu Widma (1955) H.G. Clouzota. W odrealnionej, onirycznej formie reżyser opowiedział o walce z samym sobą, z własnymi słabościami, z paraliżującym lękiem wysokości. Ale w dużej mierze to także melodramatyczna opowieść o miłości. Hitchcock jest tu w doskonałej formie z masą genialnych patentów na uatrakcyjnienie fabuły, a do tego James Stewart tworzy jedną ze swoich najlepszych kreacji aktorskich. Jednakże produkcja nie spotkała się z uznaniem w roku premiery. Dopiero po latach została zaliczona do największych osiągnięć kinematografii, a w 2012 zajęła pierwsze miejsce na liście filmów wszech czasów magazynu „Sight and Sound”, detronizując tym samym ulubieńca krytyków: Obywatela Kane’a (1941) Orsona Wellesa. [Mariusz Czernic]
47. „Telefon” (2002)
Filmy zrealizowane w znakomitej większości czasu swojego trwania w jednej lokacji nikogo z nas już dziś nie zaskakują. Nie zmienia to jednak faktu, iż Telefon Joela Schumachera wciąż stanowi doskonałą, pełną napięcia rozrywkę. Wpływ ma na to świetna gra aktorska Colina Farrella, chłodny głos Kiefera Sutherlanda, rewelacyjne zdjęcia, zabieg podziału ekranu oraz sprytny, dynamiczny montaż. OK, może i Telefon zawiera w sobie kilka dziur logicznych, ale czy ma to jakieś znaczenie, gdy w czasie jego oglądania po grzbiecie odbiorcy przebiegają ciarki, a po seansie w jego głowie rodzą się pytania o to, jakim człowiekiem jest w stosunku do innych ludzi? [Przemysław Mudlaff]
46. „Raport Pelikana” (1993)
Być może Raport Pelikana nie jest najlepszym tytułem w dorobku Alana Pakuli, ale to film, który wciąż pozostaje przykładem doskonałej adaptacji literackiego pierwowzoru. Pakuli udało się bowiem jednocześnie uchwycić ducha powieści Grishama, jak również tak ją podrasować, aby była atrakcyjna dla filmowego widza. W rezultacie już od 30 lat bawimy się tą uczciwą, dynamiczną i trzymającą w napięciu produkcją z dobrymi kreacjami aktorskimi Julii Roberts i Denzela Washingtona. [Przemysław Mudlaff]
45. „Maratończyk” (1976)
Maratończyk to kapitalny film o szukaniu w sobie woli walki i determinacji do tego, by pokonywać życiowe zakręty i przeszkody, by osiągać dobre wyniki nie dla medali, lecz dla samego siebie. Mocne kino zawierające sporo aspektów rozrywkowych, dlatego łatwo trafiające do widza, także tego współczesnego, wychowanego na innym kinie, lecz doskonale rozumiejącego zasady rządzące kinową rozrywką. Produkcja trzyma w napięciu od pierwszej sceny, w której dwaj starzy ludzie w samochodach powodują awanturę na drodze. Dla postronnego obserwatora to dwaj idioci, których zachowanie może być powodem do śmiechu, ale kontekst sytuacji jest mało zabawny – ich postrzeganie świata ukształtowała ideologia nazistowska wraz z jej antysemickimi uprzedzeniami. Z czasem zmienia się styl prowadzenia narracji, dochodzą nowe zagadnienia i materiały do analizy, ale niezmienna pozostaje konsekwencja w budowaniu napięcia i atmosfery – z każdą kolejną minutą emocje zbliżają się do najwyższego stopnia, jaki może osiągnąć rasowy thriller. [Mariusz Czernic, fragment recenzji]
44. „Jestem mordercą” (2016)
Chociaż Pieprzyca w Jestem mordercą sięga po słynną kryminalną sprawę Wampira z Zagłębia, to jego film nie skupia się głównie na poszukiwaniu przestępcy przez stróżów prawa. Pieprzyca jest bowiem zbyt inteligentnym twórcą, aby nurzać się w schematach. Postać Marchwickiego posłużyła mu wyłącznie za pretekst do stworzenia historii o złu drzemiącym w każdym z nas. O jego naturze i banalności. Tym samym Jestem mordercą to thriller psychologiczny najwyższej próby. [Przemysław Mudlaff]
43. „Wolny strzelec” (2014)
Wolny strzelec jest jednym z filmów, w których Jake Gyllenhaal kradnie całe show. Wyjątek polega tu jednak na tym, że postaci Lou Blooma, w którego wcielił się popularny aktor, nie da się polubić. Jest bowiem przerażającym ucieleśnieniem kapitalizmu. Nastawiony wyłącznie na zysk Lou staje się człowiekiem bezwzględnym, pozbawionym empatii. Wolny strzelec to przeszywający psychologiczny thriller, który mówi wiele zarówno o mediach, jak i o nas samych. [Przemysław Mudlaff]
42. „Pojedynek na szosie” (1971)
Najsłynniejszy film tygodnia ABC i właściwie pierwsze wybitne dokonanie Stevena Spielberga. Istnieją dwie wersje: telewizyjna (90 minut z reklamami = 75 minut filmu) oraz kinowa (90 minut bez reklam). Scenariusz napisał Richard Matheson na motywach własnego opowiadania, budżet był zaś typowy dla cyklu ABC Movie of the Week (1969–1975), czyli 450 tysięcy dolarów. Pojedynek na szosie to emocjonujący thriller drogowy o pojedynku w stylu Dawida z Goliatem, a zarazem mocne kino grozy o walce człowieka z potworem, przerażające tym bardziej, gdy okazuje się, że prześladowca nie potrzebuje motywacji, by stać się dla kogoś koszmarem. Spielberg był tu właściwie debiutantem, ale stworzył mistrzowskie dzieło pod względem budowania atmosfery, tworzenia pełnych napięcia sekwencji, użycia efektów dźwiękowych i kręcenia scen akcji w warunkach plenerowych. [Mariusz Czernic]
41. „Cena strachu” (1953)
Henri-Georges Clouzot, francuski mistrz suspensu porównywany do Alfreda Hitchcocka, stworzył szereg udanych kryminałów i thrillerów. Choć te gatunki często się ze sobą łączą, tutaj mamy do czynienia z thrillerem, który nie zawiera elementów kryminału. Biorąc na warsztat powieść Georgesa Arnauda, francuski filmowiec stworzył trzymający w napięciu dramat o desperacji, brawurze i paraliżującym strachu. Przedstawiono sytuację, która symbolizuje kruchość ludzkiego życia. Transportowana przez bohaterów nitrogliceryna odgrywa rolę symboliczną – wystarczy mały błąd, dziura na drodze, a nawet palące słońce, by człowiek obrócił się w proch. Gatunek został wzbogacony komentarzem społecznym na temat sytuacji uchodźców w Ameryce Południowej (miejsce akcji nie zostało dokładnie określone, prawdopodobnie chodzi o Wenezuelę). Dzieło wyróżniono głównymi nagrodami na festiwalu w Cannes i Berlinie. Sukces filmu sprawił, że temat był jeszcze kilkakrotnie przerabiany. W tej samej dekadzie powstał remake Violent Road (1958, reż. Howard W. Koch), inspirację widać także w Bazie ludzi umarłych (1958) Czesława Petelskiego, a najdoskonalszej przeróbki dokonał William Friedkin (Sorcerer, 1977), niestety premiera jego filmu odbyła się już po śmierci H.G. Clouzota. [Mariusz Czernic]