search
REKLAMA
Plebiscyt

NAJLEPSZE SERIALE KOMEDIOWE WSZECH CZASÓW. Wielki ranking czytelników!

REDAKCJA

25 października 2018

REKLAMA

03.

Latający cyrk Monty Pythona

Szóstka brytyjskich ekscentryków zmieniła oblicze telewizji i ukształtowała poczucie humoru całych pokoleń. Ta niepozorna grupa komików stała się czymś więcej niż bohaterami komediowych skeczy. 40 lat temu, kiedy myślano już, że wszystko co miało powstać, już powstało, a wszystko, co miało zostać wymyślone, już zostało wymyślone, grupa komików stworzyła styl i światowej sławy markę, wcześniej niespotykaną i niemożliwą do ulepszenia. A ich sekretem była prostota i, można by pomyśleć, prymitywność, która budziła ogromne emocje. Głupota i beztroska jednak otulały wewnętrzne intelektualne podejście do satyry. Specyficzny, bogaty styl jedni pokochali, drudzy znienawidzili lub nie zrozumieli. Słyszeli o nich jednak wszyscy. Od lat Pythoni wesoło królują w twierdzy komizmu na wzgórzach absurdu. Jeśli kiedykolwiek ktokolwiek ich zdetronizuje, nie widzę tego inaczej niż jedynie jako pierwszą oznakę zbliżającego się końca świata. Większego poziomu nonsensu nadwyrężony świat już nie zniesie. [Majka Budka, fragment artykułu]

02.

Teoria wielkiego podrywu

Gdy w 2007 roku na kanale CBS zadebiutowało czterech kujonów i pewna rezolutna kelnerka, nikt nie mógł spodziewać się, że ta zabawna grupka przetrwa na antenie aż 12 lat! Teoria wielkiego podrywu jest dziś najdłuższym z wciąż trwających aktorskich sitcomów i choć mogłoby się wydawać, że tak długa obecność na ekranie może odbić się na oglądalności, to Teoria… wciąż ma ogromną bazę fanów, którym z pewnością trudno będzie się rozstać z przezabawną grupą przyjaciół. Sheldon, Leonard, Howard i Raj wraz ze swymi towarzyszkami życia (tylko ten ostatni jakoś nie potrafi się ustatkować…) nie przeżywają może dzikich przygód, ale potrafią wydobyć mnóstwo energii i śmiechu ze swojej codzienności. Jedenaście lat temu Teoria wielkiego podrywu była nowatorska dlatego, że kierowała zainteresowanie na grupę powszechnie uważaną za nudną i owego zainteresowania niewartą, a tymczasem kilku hiperinteligentnych, ale towarzysko nierozgarniętych naukowców miała w sobie ogromny komediowy potencjał, który udało się zamienić w jeden z najbardziej hitowych sitcomów ostatnich lat. W miarę upływu czasu bohaterowie dojrzewali i uczyli się społecznych umiejętności, a także zaliczali kolejne sukcesy na polu zawodowym i uczuciowym. Dziś tworzą wielką serialową rodzinę, której naprawdę będzie brakować w telewizyjnej ramówce. [Dawid Myśliwiec]

01.

Przyjaciele

W stwierdzeniu, że Przyjaciele to coś więcej niż tylko serial, nie będzie w ogóle przesady. Nawet „kult” wydaje się ciut za małym słowem. To jedyny serial, który czasem włączam sobie w tle – tylko po to, by słyszeć dialogi i czuć się jak… no cóż, jak w gronie przyjaciół. I wiem, że nie jestem odosobniony w swoim dziwnym nawyku. Dziesięć lat, dziesięć sezonów, szóstka bohaterów, mnóstwo postaci drugoplanowych, setki kultowych kwestii dialogowych, scen, rekwizytów, sytuacji. I prawdziwe, najprawdziwsze łzy – za każdym razem, kiedy ogląda się ostatni odcinek. Chyba żaden z pomysłodawców, aktorów i producentów nie był w stanie przewidzieć w zamierzchłym roku 1994, że oto rodzi się jedna z najważniejszych produkcji w historii telewizji, ale także, a może przede wszystkim, istna popkulturowa rewolucja, która na stałe zmieni sposób postrzegania seriali komediowych. Nie ulega wątpliwości, że Przyjaciele – mimo, że zakończyli się… 14 lat temu – trwają nadal i nadal pozostają naszymi przyjaciółmi. [Szymon Skowroński]

Bardzo duża wartość Przyjaciół polega na tym, że pokazuje życie w momencie, kiedy przyszłość jest wielkim znakiem zapytania. Z jednej strony niekończące się możliwości, z drugiej – na wszystko więcej pytań niż odpowiedzi. No a kto tego nie zna?

Serial opowiada o grupie dwudziesto(kilku)latków z dużego miasta, którzy są na tzw. etapie przejściowym. Wyprowadzili się z rodzinnych domów, ale wciąż nie mają nic swojego – wynajmują przecież mieszkania ze współlokatorami. Nie są już dziećmi, ale nie są też gotowi, aby wychować własne. Mają pracę, ale nie taką, o jakiej by marzyli. I tak dalej, i tym podobnie. Każde z nich jakoś wpisuje się w ten schemat, ale w zupełnie inny sposób – Ross np. miał już przecież ustatkowane życie, ale w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że jego żona zostawiła go i odeszła do kobiety; Rachel z kolei nigdy nie powinna być na etapie przejściowym, bo z roli córki miała od razu wejść w rolę żony, ale… uciekła sprzed ołtarza. Wszystkie te postacie z pozoru sprowadzają się do tego samego, znanego nam wszystkim stanu niepewności o przyszłość. Twórcy serialu opowiadają jednak o tym w różnych stylach, barwach i odcieniach – dzięki temu każdy widz może w jakiś sposób identyfikować się z perypetiami Phoebe, Joeya czy Moniki i odnaleźć w nich chociaż małą cząstkę siebie. Niby proste, niby banalne, a jednak w tym wypadku wyjątkowe.

Przyjaciele są już prawdziwym telewizyjnym fenomenem. To nie tylko serial, który przez 10 lat utrzymywał stale wysoką widownię i doprowadził do sytuacji, w której aktorzy dostawali milion dolarów za każdy odcinek show. To także zjawisko popkultury. W czasie trwania emisji serialu w salonach fryzjerskich padało proste hasło: Na Rachel poproszę. Teksty „How you doin’”, „We were on a break”, „Joey doesn’t share food” czy wypowiadane w stylu Janis „Oh My God”, przeszły do języka potocznego. Prawdziwą sławę zyskała też serialowa kawiarnia – jej replika została wybudowana jako część muzeum w studiu Warner Bros. Na świecie zaczęły też powstawać knajpki stylizowane na Central Perk ze zdjęciami z Przyjaciół na ścianach i menu pełnym odniesień do serialu. Kilka z nich znajduje się również w Polsce. [Karol Barzowski, fragment artykułu]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA