search
REKLAMA
Plebiscyt

NAJLEPSZE HORRORY z ostatnich 10 lat. Wyniki głosowania czytelników

Sprawdź wyniki plebiscytu z okazji Halloween!

REDAKCJA

31 października 2022

REKLAMA

30. „X” (2022)

Ti West zabiera nas w niezwykłą podróż, bo swoją trylogię o porno (jak lubię ją nazywać) zaczyna od jej środkowego rozdziału, w którym poznajemy grupę młodych ludzi, udających się na amerykańską prowincję w latach 70. XX wieku, by tam nakręcić film pornograficzny. Co oczywiście nie kończy się dla nich najlepiej, bo formuła slashera zobowiązuje, a West perfekcyjnie wywiązuje się z umowy. W filmie zagrało absolutnie wszystko: od klimatycznej realizacji przez intrygującą formułę pełną czarnego humoru, erotycznego napięcia i efektownej przemocy, po obsadowe wybory doskonałe. Mia Goth, Jenna Ortega, Brittany Snow, Kid Cudi, Martin Henderson i Owen Campbell to mój ulubiony zestaw slasherowych ofiar. [Filip Pęziński]

29. „Wizyta” (2015)

Nie jestem przekonana co do rzekomej genialności dzieł reżysera M. Night Shyamalana i tak naprawdę nigdy nie byłam jego wielką fanką. Dlatego też Wizyta była dla mnie absolutnym zaskoczeniem oraz popisem faktycznych umiejętności reżysera, gdy ten nie próbował zaskoczyć widzów wydumanym plot twistem. Fabuła jest prosta jak drut, gdzie finałowy zwrot akcji jest do przewidzenia w pierwszych minutach filmu. Ale jak fantastycznie zostało to wszystko zrobione, od samego początku do końca; wykorzystanie dodatkowo techniki filmowej, jaką jest found footage to absolutny strzał w dziesiątkę. Gęsia skórka, poczucie osaczenia – towarzyszące cały czas głównym bohaterom – nie odstępowało mnie praktycznie na krok, a kilka scen było tak perfekcyjnych i zapadających w pamięć, że dziwię się, iż o tym dziele nie mówi się szerzej i głośniej. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

28. „Halloween” (2018)

Na 40. rocznicę premiery kultowego Halloween Johna Carpentera zainicjowana przez niego seria zyskała nowy start w postaci bezpośredniego sequela (odrzucającego wszystkie powstałe między 1980 a 2010) zapraszającego nas na nowo na slasherowy spektakl starcia Michaela Myersa z Laurie Strode. W pierwszej części nowej trylogii David Gordon Green osiągnął satysfakcjonujący balans między celebrowaniem klasyka, któremu hołd oddawany jest szeregiem nawiązań i parafraz, a cieszącym oko widowiskiem gore. Nie ma tu przesadnych ambicji, jest za to dużo fajnie pomyślanych inscenizacji i gatunkowego mięsa, a postawienie naprzeciwko demonicznego mordercy w masce Jamie Lee Curtis przetransformowanej w babcię à la Sarah Connor pozwoliło na świetny finał – budzący zarówno ekscytację, strach, jak i miejscami śmiech. Szkoda, że kontynuacje Greena nie podążyły tą drogą, ale samemu filmowi z 2018 roku nic to nie ujmuje. [Tomasz Raczkowski]

27. „Zabawa w pochowanego” (2019)

Kocham taki powiew gatunkowej świeżości, szczególnie gdy mówimy o moim ukochanym gatunku, jakim jest horror. Produkcja z 2019 roku to absolutne zaskoczenie, perfekcyjnie zagrane z genialnym scenariuszem i finałem, który potrafi autentycznie rozbawić do łez. Dodajmy do tego Samarę Weaving, która nie cofnie się przed niczym, by tylko przeżyć do wschodu słońca, a otrzymamy – w moim przekonaniu – dzieło, które można okrzyknąć mianem horroru ponowoczesnego; mrugnięcie okiem. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że motyw bogatych ludzi zabijających dla zabawy tych znajdujących się niżej w hierarchii jest już wyświechtany, ale nie w tym przypadku. Cała produkcja jawi się jako świetna zabawa, gdzie każdy kolejny trup w rodzinie Le Domas sprawia, że nie sposób nie uśmiechnąć się z pełną satysfakcją. To przecież nie tylko walka o przetrwanie, ale walka z ideami reprezentowanymi przez ludzi bogatych oraz wypaczoną moralnie rodziną, która nie cofnie się przed niczym. Kto jeszcze nie widział, niech prędko nadrabia zaległości. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

26. „Ostatniej nocy w Soho” (2021)

Stylowe, intrygujące kino, które zachwyca formą i występami aktorskimi; Anya Taylor-Joy, Thomasin McKenzie i Matt Smith są tu rewelacyjni, a Wright sprytnie wykorzystuje elementy horroru, by opowiedzieć przygnębiającą historię kobiety wykorzystywanej przez mężczyzn. Na deser kapitalny soundtrack i jego połączenie z obrazem; wszystkie sceny z lat 60. to filmowe złoto. [Łukasz Budnik]

25. „Krzyk” (2022)

W moim odczuciu film definiuje jego pierwsza scena, w której morderca próbuje zabić postać graną przez Jennę Ortegę. To z jednej strony uwspółcześniona kalka otwarcia oryginału, a z drugiej kreatywna i pełna twistów nią zabawa. Kluczowa jest tu puenta: dziewczyna przeżywa spotkanie, dając do zrozumienia fanom, którzy przyzwyczaili się, że pierwsze spotkanie z Ghostfacem kończy się zgonem pięknej kobiety, że film nie powstał, aby spełniać ich roszczenia. Taki właśnie jest cały nowy Krzyk. Szanuje oryginał, bawi się nim, ale też wprowadza serię w nową erę, świadomie igra z fandomem. Mam poczucie, że Wes Craven byłby dumny. [Filip Pęziński]

24. „Doktor sen” (2019)

Doktor sen to jeden z tych filmów, o które nikt nie prosił, a które okazały się całkiem potrzebne. Mike’owi Flanaganowi udało się bowiem coś właściwie niemożliwego. Dokonał on przecież udanej i wiarygodnej fabularnie kontynuacji nielubianej przez Stephena Kinga adaptacji Lśnienia autorstwa Stanleya Kubricka, a także sumiennie przekazał widzom wizję Kinga z książkowego pierwowzoru swojej produkcji. Myślę, że żaden fan zarówno Kinga, jak i Kubricka nie powinien być za Doktora… na Flanagana zły. [Przemysław Mudlaff]

23. „Zombie express” (2016)

Oryginalnie zatytułowany po prostu „Pociąg do Busan”, film Sang-ho Yeona to dynamiczny niczym południowokoreański tabor zombie horror, który opowiada historię epidemii wirusa rozprzestrzeniającego się wśród pasażerów pociągu podczas kursu z Seulu do Busan. Yeon, wcześniej twórca cenionych animacji dla dorosłych (m.in. Król świń), świetnie wyczuwa konwencję epidemicznego horroru, dawkując nam akcję bez wytchnienia. Pędzący na złamanie karku pociąg to idealne mikrosiedlisko dla tajemniczego wirusa, zwłaszcza że ci, którzy chcą ocaleć, zaczynają skakać sobie do oczu. Bardzo sprawnie zrealizowany i zapewniający potężną dawkę rozrywki zombie horror z bardzo mocną obsadą (Yoo Gong, Dong-seok Ma). [Dawid Myśliwiec]

22. „mother!” (2017)

Z jednej strony szczerze nie lubię tego filmu, z drugiej zaś, w jakiś dziwny sposób przywołał on mnie do siebie już kilkakrotnie. mother! to pokaz bufonady Darrena Aronofsky’ego, klasy Jennifer Lawrence i Javiera Bardema oraz technicznej maestrii operatorów i montażystów. To produkcja pełna sprzeczności. Jest jednocześnie prosta i zagmatwana, brzydka i piękna, przeintelektualizowana i skłaniająca do refleksji. Lubię nazywać mother! popieprzonym cudem. [Przemysław Mudlaff]

21. „Martwe zło” (2013)

Kiedy dowiedziałam się o produkcji nowego Martwego zła, sama byłam pierwsza do pisania złośliwych komentarzy, że prawdziwa filmowa legenda właśnie jest niszczona na naszych oczach. Czy dziś z perspektywy czasu i po seansie filmu zmieniłam swoje zdanie? Oczywiście, że tak. Nie jest to może mój wymarzony i wyśniony remake serii, jednak uderza w odpowiednie horrorowe tony, co pozwala mu zaskarbić zarówno miłość fanów gatunku, jak i fanów samej serii. Trzeba mieć jednak na uwadze, że to krwawa jatka i totalna jazda bez trzymanki, gdzie żadna z podjętych przez bohaterów decyzji nie jest odwracalna, a ci, którzy zdecydowali się spędzić deszczową noc w odległej chatce w lesie – mimo dobrych intencji – będą musieli zmierzyć się z największym koszmarem swojego życia. I mówiąc koszmar, mam na myśli naprawdę krwawe, obrzydliwe zgony, gdzie twórcy dla radości widzów horrorów nie cofną się przed niczym. [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA