Najlepsze filmy SCIENCE FICTION ostatniej DEKADY. Wyniki głosowania czytelników
Tak jak zapowiadaliśmy – wybór nie był prosty, a walka trwała do samego końca. Ostatecznie udało się wybrać trzydzieści tytułów, które są według was najlepszymi filmami science fiction ostatnich dziesięciu lat.
Co sądzicie o wynikach? Czy wśród zwycięzców znajdują się wasi faworyci? Dajcie znać w komentarzach!
30. Pasażerowie (2016)
reż. Morten Tyldum
Pasażerowie to film niespecjalnie oryginalny: kolonizacja nowej planety, hibernacja, awaria statku – to wszystko już gdzieś było, w tej czy innej formie. A jednak wszystko gra tutaj, aż miło – jest chemia między Chrisem Prattem i Jennifer Lawrence, jest sugestywne tło naukowe, jest też sporo społecznych obserwacji, które wybrzmiewają wyjątkowo mocno w kosmicznej otoczce. Film Mortena Tylduma to bardzo udany romans osadzony w konwencji science-fiction, o tyle wartościowy, że odwołujący się do moralności i teoretyzujący na temat przyszłości, która niebawem może stać się teraźniejszością. Pasażerowie dość surowo zostali potraktowani przez krytyków – moim zdaniem niesłusznie. [Dawid Myśliwiec]
29. Snowpiercer: Arka przyszłości (2013)
reż. Bong Joon-ho
Snowpiercer: Arka przyszłości to pierwszy anglojęzyczny film Bonga. Produkcja oparta jest na powieści graficznej Jeana Marca Rochette’a i Jacquesa Loba Le Transperceneige. Snowpiercer zawiera w sobie większość tematów, na których tegoroczny zdobywca Oscara jest ewidentnie zafiksowany. Mamy więc motyw zmian klimatycznych spowodowanych ludzką ingerencją, które doprowadziły człowieka do konieczności schowania się w pędzącym dookoła świata A.D. 2013 pociągu. Dochodzi tu również – znany z innych filmów Bonga – problem drastycznych różnic społecznych prowadzący do rozlewu krwi oraz charakterystyczne dla Koreańczyka mieszanie gatunków w obrębie jednej produkcji. Snowpiercer jest więc przede wszystkim inteligentnym komentarzem na temat współczesnego społeczeństwa zachodniego z wybitną kreacją Chrisa Evansa i dobrymi występami Tildy Swinton, Songa Kang-ho, Eda Harrisa, Johna Hurta oraz Jamiego Bella. Jest również produkcją godną uwagi ze względu na scenografię. Każdy kolejny wagon pociągu to istny majstersztyk, dzięki czemu tak bardzo czeka się na otwarcie kolejnych drzwi w drodze bohaterów do przodu pojazdu. Porywające i precyzyjne kino nie tylko SF zamknięte w ok. 600 metrach pociągu. [Przemysław Mudlaff]
(ex aequo) 28. Atlas chmur (2012)
reż. Lana i Lilly Wachowski, Tom Tykwer
Wspólne dzieło sióstr Wachowski i Toma Tykwera – ekranizacja książki o tym samym tytule – mocno podzieliło odbiorców i krytyków. Trudno się dziwić, bo Atlas Chmur to rzeczywiście produkcja bardzo specyficzna i zdecydowanie wymagająca od widza kupienia konwencji. Jeśli to się już na początku nie uda, to łatwo się od filmu zwyczajnie odbić. Film rozgrywa się bowiem w różnych epokach czasowych, zróżnicowanych zakątkach świata i opowiada pozornie niezależne od siebie historie ludzi, których jednak czyny mają na siebie nieoczywisty wpływ. Atlas Chmur to przede wszystkim świetna zabawa formą i konwencją oraz wciągająca rozgrywka polegająca na łączeniu rozsypanych przez twórców elementów układanki. Świetny Tom Hanks w bardzo nieoczywistych, wyłamujących się z jego emploi kreacjach. [Filip Pęziński]
(ex aequo) 28. Riddick (2013)
reż. David Twohy
Nie ma co się oszukiwać – to nie jest wybitny film, raczej czysta, niezobowiązująca rozrywka. Niemniej sprawdza się jako widowisko SF, nawet jeśli dość skromne, mocno ograniczone chociażby względem rozbuchanej części drugiej. To także fajny powrót do postaci sprzed lat, tutaj dalej trzymającej fason, nadal fascynującej, wciąż charyzmatycznej. Akcja, humor, efekty, obsada, no i on – Vin Diesel. Wszystko na poziomie, bez wstydu i bez spiny, co przecież też jest ważne. Koniec końców Riddicka po prostu dobrze się ogląda. [Jacek Lubiński]
26. Ciche miejsce (2017)
reż. John Krasinski
Film Krasinskiego w pierwszej chwili kojarzy się raczej z horrorem, jednak zagrożenie czyhające na bohaterów – stwory reagujące na nawet delikatny dźwięk – to już zdecydowanie coś związanego z SF. Reżyser i odtwórca głównej roli z rozwagą podchodzi do tematu potworów, dawkując widzom ich obecność – dzięki temu stanowią interesującą tajemnicę i budzą większy niepokój. Sama świadomość życia w świecie, w którym niezachowanie ciszy grozi śmiercią, mrozi krew w żyłach. Jest to jedna z tych wizji rzeczywistości, które lepiej, aby nigdy się nie spełniły. [Łukasz Budnik]
25. Upgrade (2018)
reż. Leigh Whannell
24. Ewolucja planety małp (2014)
reż. Matt Reeves
W środkowej części serii reżyserskie stery przejmuje Matt Reeves. Ewolucja planety małp pokazuje nam świat, w którym cywilizacja ludzi upadła, a w postapokaliptycznej scenerii rodzi się konflikt między człowiekiem a inteligentną małpą. Nie ukrywam, że tę część trylogii lubię najmniej, ale to wciąż bardzo dobry, emocjonujący i – przede wszystkim – traktujący poważnie widza blockbuster. Bardzo odświeżająca, zagrana chwilę po miałkim udziale w bat-trylogii Nolana rola Gary’ego Oldmana. [Filip Pęziński]
23. Cloverfield Lane 10 (2016)
reż. Dan Trachtenberg
Pierwsze Cloverfield (bardzo niefortunnie zatytułowane u nas Projekt: Monster) przez co najmniej połowę seansu było zapisem ciągłej akcji i zmagań z potworem, tymczasem w Cloverfield Lane 10 najbardziej fascynuje motyw izolacji i zamknięcia w sytuacji zagrożenia – szczególnie, że nie do końca wiadomo, czym ono jest. Możliwość obserwowania zmieniającej się relacji bohaterów w tak skrajnej sytuacji to największa zaleta Cloverfield Lane 10, również dzięki znakomitym występom aktorskim – John Goodman jest tu miejscami autentycznie przerażający. Bardzo ciekawe podejście do tematyki SF. [Łukasz Budnik]
22. Geneza planety małp (2011)
reż. Rupert Wyatt
Pierwszy rozdział trylogii to jednocześnie jedyny film z serii wyreżyserowany przez Ruperta Wyatta. Geneza planety małp – jak sama nazwa wskazuje – skupia się na przedstawieniu wydarzeń, które doprowadziły do upadku cywilizacji człowieka i początku przejmowania władzy nad światem przez inteligentne małpy. Robi to w sposób zaskakująco intymny, skupiając się na relacji postaci granej przez Jamesa Franco z liderem małpiej rewolucji – Caesarem (niezastąpiony Andy Serkis). Inteligentny, niezwykle satysfakcjonujący blockbuster. [Filip Pęziński]
21. Chappie (2015)
reż. Neil Blomkamp
Co wyjdzie z połączenia ekscentrycznego stylu Neilla Blomkampa, reżysera świetnego Dystryktu 9, z równie wyrazistym charakterem zespołu Die Antwoord? Moim zdaniem: bardzo dobry, zaskakująco przystępny i ciepły film, pełen akcji, południowoafrykańskiego slangu i humoru, delikatnie doprawiony transhumanistyczną refleksją i wzruszeniem. Chappie toczy się w niedalekiej przyszłości w RPA i opowiada o trójce przestępców, którzy wchodzą w posiadanie policyjnego androida najnowszej generacji. Film traktuje nie tylko o tym, jak robot stopniowo staje się coraz bardziej ludzki, ale jest też pochwałą potęgi miłości między (przyszywaną) matką a (maszynowym) dzieckiem: uczucia przeciwstawionego agresji otoczenia. Yolandi i Ninja wszystkie ewentualne braki w aktorskim warsztacie nadrabiają charyzmą, a ich muzyka w tle świetnie wpasowuje się w futurystyczny klimat całości. [Katarzyna Kebernik]