search
REKLAMA
Plebiscyt

NAJLEPSZE FILMY ANIMOWANE XXI WIEKU. Ranking czytelników

REDAKCJA

18 lutego 2018

REKLAMA

20.

Paprika

Papurika, 2006, reż. Satoshi Kon

Seans Papriki nie należy do najprostszych. Nie zrelaksuje po ciężkim dniu w pracy, wręcz zmobilizuje do intensywnej pracy mózgu. Warto jednak pobłądzić w jej przedziwnych i barwnych obrazach, doceniając tym samym kunszt japońskiej animacji. Tytułowa Paprika dzięki rewolucyjnej maszynie DC mini stoi na straży stabilności krainy snów, która niebezpiecznie wkracza w świat realny. Satoshi Kon po raz kolejny tworzy zawiły spektakl iluzji, podczas którego drzwi percepcji nigdy się nie zamykają. Prowadzi z widzami otwartą grę psychologiczną, w której nieustannie i płynnie rzeczywistość przenika się z sennymi urojeniami, mrocznymi fantasmagoriami pełnymi symboli oraz barwną psychodelią. Paprika jest zatem bogatym doznaniem zmysłowym, jednym z najbardziej wyszukanych dzieł science fiction w pięknej i wystawnej animowanej stylistyce. [Maja Budka]

19.

Persepolis

2007, reż. Vincent Paronnaud, Marjane Satrapi

Marjane Satrapi opowiada o dorastaniu w cieniu rewolucji islamskiej w Iranie, religijnego fanatyzmu oraz wielkich przemian politycznych i społecznych. Brzmi podniośle i patetycznie. Persepolis jednak broni się błyskotliwym humorem,  dystansem oraz ironicznym podejściem narratorki do otaczającego ją ponurego świata. Oprowadza ona widza po swoich wspomnieniach, dorzucając trochę nostalgii, melancholii, a także sporą dawkę ciętych spostrzeżeń zbuntowanej nastolatki, kupującej nielegalnie kasety Iron Maiden na islamskich ulicach. Zgrabna i energiczna, ale oszczędna czarno-biała animacja piękne otula kameralną i szczerą historię Marjane, która mija się z tanią ckliwością. Opowiada nie tylko o dramatycznej historii Iranu, lecz także o niezależności, wytrwałości, świadomości swej przynależności kulturowej oraz przywiązaniu do korzeni. [Maja Budka]

18.

Kubo i dwie struny

Kubo and the Two Strings, 2016, reż. Travis Knight

Kubo i dwie struny przypomina baśń, którą odnajdujemy w przywiezionym gdzieś z Orientu opasłym tomisku. To historia jednocześnie egzotyczna, bo eksplorująca wątki samurajskie i magiczne, z drugiej jednak pozwalająca na identyfikację z bohaterem, który od najmłodszych lat skazany jest na niełaskę losu. Animacja studia Laika, które w 2009 roku fenomenalnie zadebiutowało w kategorii pełnometrażowych filmów animowanych niesamowitą Koraliną, to jedna z najpiękniejszych w ostatnich latach opowieści o walce dobra ze złem w tej klasycznej, najlepiej znanej nam formie. Dzieło Travisa Knighta zachwyca nie tylko nadzwyczajną animacją, ale też pełną wyobraźni kreacją świata przedstawionego i budowaniem postaci. No i ta muzyka! [Dawid Myśliwiec]

17.

Gdzie jest Nemo?

Finding Nemo, 2003, reż. Andrew Stanton, Lee Unkrich

Wielki dramat małych rybek. Bohaterami produkcji Pixar są Marlin i Nemo, dwa błazenki. Pierwszy to nadopiekuńczy ojciec z traumą, drugi to buntowniczy duchem syn, który spomiędzy nitek bezpiecznego ukwiału usiłuje wyrwać się na głębię – i udaje mu się to, choć z nieciekawym skutkiem. Zrozpaczony tato wyrusza dziecku na ratunek… W drodze spotyka Dory, rybkę cierpiącą na zanik pamięci krótkotrwałej, trio rekinów – wegetarian i żółwia Luzaka, którzy pokazują mu świat z nieco innej strony. Historia stara jak matka ziemia, a jednak widz daje się jej porwać niczym Luzak et consortes prądowi oceanicznemu. Duża w tym zasługa zabawnych, pełnych czytelnych głównie dla dorosłego odniesień dialogów, ale także i barwnych postaci (Dory słusznie doczekała się po latach własnego filmu). Z pewnością pomogło, że twórcy filmu zapoznali się z mnóstwem materiałów filmowych na temat życia wodnych zwierząt – w ten sposób, kiedy dziecko zobaczy w oceanarium płaszczkę, pod której skrzydłami chowają się mniejsze rybki, natychmiast skojarzy ten widok ze szkołą z filmu i będzie to dla niego źródłem ogromnej radości. Gdzie jest Nemo? to – nawet po latach – doskonała rozrywka dla małych i dużych. [Agnieszka Stasiowska]

16.

Mary i Max

Mary and Max, 2009, reż. Adam Elliot

Mary i Max to hymn na cześć przyjaźni. Tej bezinteresownej i szczerej w każdym pierwiastku. Niepozbawionej jednak przypadkowości. Bo na pierwszy rzut oka tak niewiele może łączyć ze sobą mieszkającego w wielkim mieście zgorzkniałego sceptyka i mizantropa z kilkuletnią nieśmiałą dziewczynką z dalekiej australijskiej prowincji. Okazuje się, że punktem wspólnym jest doświadczenie samotności. W pierwszym przypadku ukrywane, a z powodu wstydu niewyrażane. W drugim natomiast bardzo niesprzyjające okoliczności zewnętrzne w postaci przerażającej, despotycznej matki, braku rówieśników i jakichkolwiek perspektyw na ucieczkę z przygnębiającej wioski. Mary i Max  to również triumf formy. Niewinna, „dziecięca” technika plastelinowa ma zupełnie inny ton od tego kojarzonego z produkcjami studia Aardmann. To nawet nie za sprawą wizerunków postaci (bo i tutaj obcujemy z karykaturą), ale przez monochromatyczną paletę i melancholijny nastrój. Oparta na wymianie listów narracja sprawia, że Mary i Max jest kinem naprawdę szczególnym. Także pod względem fabularnej struktury. Nie istnieje taki gatunek jak „film epistolarny”, ale nie mam wątpliwości, że Mary i Max jest jego najwybitniejszym przedstawicielem. [Maciej Niedźwiedzki]

15.

Potwory i spółka

Monsters, Inc., 2001, Pete Docter, David Silverman

Kto by pomyślał, że przyjaźń pokaźnego włochatego potwora i małej dziewczynki może okazać się jedną z najpiękniejszych i najbardziej rozczulających filmowych relacji? Potwory i spółka ominęły mnie w momencie premiery i dopiero kilka lat temu dostrzegłem znakomitość tego filmu na płaszczyźnie fabularnej, technicznej i emocjonalnej. Troska i przywiązanie, jakimi darzą się nawzajem Sulley i Boo, są tak rozbrajająco szczere, że trzeba naprawdę mnóstwo złej woli, by nie kibicować im gorąco w każdej minucie filmu. W ostatnich kilku minutach Potworów magicy z Pixara już bezlitośnie wręcz poruszają najdelikatniejsze emocje widza. Ładunku emocjonalnego, jaki niosą za sobą końcowe sceny, na czele z ostatnim ujęciem, próżno szukać w większości filmów aktorskich. [Łukasz Budnik]

14.

Walc z Baszirem

Vals im Bashir, 2008, reż. Ari Folman

Jedna z najbardziej niezwykłych animacji tego zestawienia. Reżyser Ari Folman na podstawie swoich własnych przeżyć rysuje obraz wojny libańsko-izraelskiej z 1982 roku. Główny bohater, błądząc w skołtunionych i rozmytych wspomnieniach, rekonstruuje i odtwarza swą wojenną przeszłość. Okrutne obrazy mordu, przemocy i absurdu przeplatają się z onirycznymi wizjami oraz iluzjami. Nieco komiksowa animacja (pierwotnie nakręcone, a następnie zanimowane obrazy), a także różne oblicza wojny; wzruszające, wstrząsające, niekiedy prozaiczne, składają się na wstrząsające kino dokumentalne. Walc z Baszirem nie jest beznamiętną dokumentacją, a narracją tak osobistą, jak to tylko możliwe. Jest przejmującym obrazem spustoszenia, jakie wojna sieje w ludzkim umyśle. Zmusza do refleksji oraz zapuszcza silne korzenie w pamięci widza. [Maja Budka]

13.

Ratatuj

Ratatouille, 2007, reż. Brad Bird

To bodaj jeden z najbardziej apetycznych filmów, jakie widziałem. Obecna w mediach moda kulinarna jest zewsząd łatwo dostrzegalna, ale Ratatuj powstał jeszcze zanim na dobre się ona rozkręciła. Sympatyczni bohaterowie i wyraziści antagoniści to jedno. Ratatuj najlepiej smakuje jednak na poziomie przesłań. W tej wartkiej podróży po francuskiej kuchni możemy bowiem bardzo wiele dobrego dowiedzieć się o procesie tworzenia, kreatywności oraz, co nie mniej ważne, sztuce wyrabiania gustu. Dobrym wzorem i nauczycielem jest zatem ten niepozorny szczur, który z tylnego rzędu kieruje poczynaniami głównego bohatera, pobudzając jego talenty. [Jakub Piwoński]

12.

Koralina i tajemnicze drzwi

Coraline, 2009, reż. Henry Selick

Studio Laika nie może pochwalić się jeszcze dużą filmografią, ale Koralina i tajemnicze drzwi pozostaje czołowym osiągnięciem XXI wiecznej animacji. Nie mam jednak na myśli samego technicznego wykonania, choć i ono zasługuje na szczególnie uwagę. Lalkowa, poklatkowa animacja wyszła z mody, ale w Koralinie technika ta powraca w blasku i aurze wyjątkowości. Produkcja Laiki z 2009 roku balansuje na granicy horroru i baśni. Mieszają się w niej motywy Carrollowskiej Alicji w Krainie Czarów i Burtonowskiej groteski rodem z Edwarda Nożycorękiego czy Soku z żuka. Koralina pozostaje jednak kinem całkowicie samodzielnym i mierzącym się z poważna problematyką. Główną bohaterką jest przecież dziewczynka, starająca pogodzić się z „nieobecnością” rodziców, pochłoniętych pracą i nie mających dla niej czasu. Koralina traktuje o depresji, o rodzinnym kryzysie, o traumie i terapeutycznej sile wyobraźni. Arcydzieło formy i treści. [Maciej Niedźwiedzki]

11.

Gnijąca panna młoda

Corpse Bride, 2005, reż. Tim Burton

Tim Burton potrafił oczarować swoją specyficzną wyobraźnią i czarnym humorem.  Zaplanowany mariaż szlachcianki ze zubożałego rodu i syna z bogatej rodziny kupieckiej utrudnia pojawienie się martwej panny młodej. Przez nią niedoszły mąż z nudnego świata żywych trafia do kolorowej i fascynującej krainy umarłych. W Gnijącej pannie młodej Burton swoim zwyczajem czerpie z niemieckiego ekspresjonizmu i powieści gotyckiej, a wszystko to łączy z cudownie szczegółową animacją poklatkową. Po Vincencie i Miasteczku Halloween kolejny raz udowadnia, że ta technika nie jest ani trochę przestarzała. Groteskowa i nieco makabryczna historia wygląda lepiej niż niejedna komputerowa superprodukcja, a wszystko dopełnia charakterystyczna muzyka Danny’ego Elfmana i piosenki bijące wykonaniem na głowę niektóre popularne musicale. Wszystko z czasów, kiedy nazwisko Burton kojarzyło się prawie wyłącznie z wysoką jakością i autorskim sznytem. [Jan Dąbrowski]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA