NAJLEPSZE FILMY ANIMOWANE XXI WIEKU. Ranking czytelników
20.
Paprika
Papurika, 2006, reż. Satoshi Kon
Seans Papriki nie należy do najprostszych. Nie zrelaksuje po ciężkim dniu w pracy, wręcz zmobilizuje do intensywnej pracy mózgu. Warto jednak pobłądzić w jej przedziwnych i barwnych obrazach, doceniając tym samym kunszt japońskiej animacji. Tytułowa Paprika dzięki rewolucyjnej maszynie DC mini stoi na straży stabilności krainy snów, która niebezpiecznie wkracza w świat realny. Satoshi Kon po raz kolejny tworzy zawiły spektakl iluzji, podczas którego drzwi percepcji nigdy się nie zamykają. Prowadzi z widzami otwartą grę psychologiczną, w której nieustannie i płynnie rzeczywistość przenika się z sennymi urojeniami, mrocznymi fantasmagoriami pełnymi symboli oraz barwną psychodelią. Paprika jest zatem bogatym doznaniem zmysłowym, jednym z najbardziej wyszukanych dzieł science fiction w pięknej i wystawnej animowanej stylistyce. [Maja Budka]
19.
Persepolis
2007, reż. Vincent Paronnaud, Marjane Satrapi
Marjane Satrapi opowiada o dorastaniu w cieniu rewolucji islamskiej w Iranie, religijnego fanatyzmu oraz wielkich przemian politycznych i społecznych. Brzmi podniośle i patetycznie. Persepolis jednak broni się błyskotliwym humorem, dystansem oraz ironicznym podejściem narratorki do otaczającego ją ponurego świata. Oprowadza ona widza po swoich wspomnieniach, dorzucając trochę nostalgii, melancholii, a także sporą dawkę ciętych spostrzeżeń zbuntowanej nastolatki, kupującej nielegalnie kasety Iron Maiden na islamskich ulicach. Zgrabna i energiczna, ale oszczędna czarno-biała animacja piękne otula kameralną i szczerą historię Marjane, która mija się z tanią ckliwością. Opowiada nie tylko o dramatycznej historii Iranu, lecz także o niezależności, wytrwałości, świadomości swej przynależności kulturowej oraz przywiązaniu do korzeni. [Maja Budka]
18.
Kubo i dwie struny
Kubo and the Two Strings, 2016, reż. Travis Knight
Kubo i dwie struny przypomina baśń, którą odnajdujemy w przywiezionym gdzieś z Orientu opasłym tomisku. To historia jednocześnie egzotyczna, bo eksplorująca wątki samurajskie i magiczne, z drugiej jednak pozwalająca na identyfikację z bohaterem, który od najmłodszych lat skazany jest na niełaskę losu. Animacja studia Laika, które w 2009 roku fenomenalnie zadebiutowało w kategorii pełnometrażowych filmów animowanych niesamowitą Koraliną, to jedna z najpiękniejszych w ostatnich latach opowieści o walce dobra ze złem w tej klasycznej, najlepiej znanej nam formie. Dzieło Travisa Knighta zachwyca nie tylko nadzwyczajną animacją, ale też pełną wyobraźni kreacją świata przedstawionego i budowaniem postaci. No i ta muzyka! [Dawid Myśliwiec]
17.
Gdzie jest Nemo?
Finding Nemo, 2003, reż. Andrew Stanton, Lee Unkrich
Wielki dramat małych rybek. Bohaterami produkcji Pixar są Marlin i Nemo, dwa błazenki. Pierwszy to nadopiekuńczy ojciec z traumą, drugi to buntowniczy duchem syn, który spomiędzy nitek bezpiecznego ukwiału usiłuje wyrwać się na głębię – i udaje mu się to, choć z nieciekawym skutkiem. Zrozpaczony tato wyrusza dziecku na ratunek… W drodze spotyka Dory, rybkę cierpiącą na zanik pamięci krótkotrwałej, trio rekinów – wegetarian i żółwia Luzaka, którzy pokazują mu świat z nieco innej strony. Historia stara jak matka ziemia, a jednak widz daje się jej porwać niczym Luzak et consortes prądowi oceanicznemu. Duża w tym zasługa zabawnych, pełnych czytelnych głównie dla dorosłego odniesień dialogów, ale także i barwnych postaci (Dory słusznie doczekała się po latach własnego filmu). Z pewnością pomogło, że twórcy filmu zapoznali się z mnóstwem materiałów filmowych na temat życia wodnych zwierząt – w ten sposób, kiedy dziecko zobaczy w oceanarium płaszczkę, pod której skrzydłami chowają się mniejsze rybki, natychmiast skojarzy ten widok ze szkołą z filmu i będzie to dla niego źródłem ogromnej radości. Gdzie jest Nemo? to – nawet po latach – doskonała rozrywka dla małych i dużych. [Agnieszka Stasiowska]
16.
Mary i Max
Mary and Max, 2009, reż. Adam Elliot
Mary i Max to hymn na cześć przyjaźni. Tej bezinteresownej i szczerej w każdym pierwiastku. Niepozbawionej jednak przypadkowości. Bo na pierwszy rzut oka tak niewiele może łączyć ze sobą mieszkającego w wielkim mieście zgorzkniałego sceptyka i mizantropa z kilkuletnią nieśmiałą dziewczynką z dalekiej australijskiej prowincji. Okazuje się, że punktem wspólnym jest doświadczenie samotności. W pierwszym przypadku ukrywane, a z powodu wstydu niewyrażane. W drugim natomiast bardzo niesprzyjające okoliczności zewnętrzne w postaci przerażającej, despotycznej matki, braku rówieśników i jakichkolwiek perspektyw na ucieczkę z przygnębiającej wioski. Mary i Max to również triumf formy. Niewinna, „dziecięca” technika plastelinowa ma zupełnie inny ton od tego kojarzonego z produkcjami studia Aardmann. To nawet nie za sprawą wizerunków postaci (bo i tutaj obcujemy z karykaturą), ale przez monochromatyczną paletę i melancholijny nastrój. Oparta na wymianie listów narracja sprawia, że Mary i Max jest kinem naprawdę szczególnym. Także pod względem fabularnej struktury. Nie istnieje taki gatunek jak „film epistolarny”, ale nie mam wątpliwości, że Mary i Max jest jego najwybitniejszym przedstawicielem. [Maciej Niedźwiedzki]
15.
Potwory i spółka
Monsters, Inc., 2001, Pete Docter, David Silverman
Kto by pomyślał, że przyjaźń pokaźnego włochatego potwora i małej dziewczynki może okazać się jedną z najpiękniejszych i najbardziej rozczulających filmowych relacji? Potwory i spółka ominęły mnie w momencie premiery i dopiero kilka lat temu dostrzegłem znakomitość tego filmu na płaszczyźnie fabularnej, technicznej i emocjonalnej. Troska i przywiązanie, jakimi darzą się nawzajem Sulley i Boo, są tak rozbrajająco szczere, że trzeba naprawdę mnóstwo złej woli, by nie kibicować im gorąco w każdej minucie filmu. W ostatnich kilku minutach Potworów magicy z Pixara już bezlitośnie wręcz poruszają najdelikatniejsze emocje widza. Ładunku emocjonalnego, jaki niosą za sobą końcowe sceny, na czele z ostatnim ujęciem, próżno szukać w większości filmów aktorskich. [Łukasz Budnik]
14.
Walc z Baszirem
Vals im Bashir, 2008, reż. Ari Folman
Jedna z najbardziej niezwykłych animacji tego zestawienia. Reżyser Ari Folman na podstawie swoich własnych przeżyć rysuje obraz wojny libańsko-izraelskiej z 1982 roku. Główny bohater, błądząc w skołtunionych i rozmytych wspomnieniach, rekonstruuje i odtwarza swą wojenną przeszłość. Okrutne obrazy mordu, przemocy i absurdu przeplatają się z onirycznymi wizjami oraz iluzjami. Nieco komiksowa animacja (pierwotnie nakręcone, a następnie zanimowane obrazy), a także różne oblicza wojny; wzruszające, wstrząsające, niekiedy prozaiczne, składają się na wstrząsające kino dokumentalne. Walc z Baszirem nie jest beznamiętną dokumentacją, a narracją tak osobistą, jak to tylko możliwe. Jest przejmującym obrazem spustoszenia, jakie wojna sieje w ludzkim umyśle. Zmusza do refleksji oraz zapuszcza silne korzenie w pamięci widza. [Maja Budka]
13.
Ratatuj
Ratatouille, 2007, reż. Brad Bird
To bodaj jeden z najbardziej apetycznych filmów, jakie widziałem. Obecna w mediach moda kulinarna jest zewsząd łatwo dostrzegalna, ale Ratatuj powstał jeszcze zanim na dobre się ona rozkręciła. Sympatyczni bohaterowie i wyraziści antagoniści to jedno. Ratatuj najlepiej smakuje jednak na poziomie przesłań. W tej wartkiej podróży po francuskiej kuchni możemy bowiem bardzo wiele dobrego dowiedzieć się o procesie tworzenia, kreatywności oraz, co nie mniej ważne, sztuce wyrabiania gustu. Dobrym wzorem i nauczycielem jest zatem ten niepozorny szczur, który z tylnego rzędu kieruje poczynaniami głównego bohatera, pobudzając jego talenty. [Jakub Piwoński]
12.
Koralina i tajemnicze drzwi
Coraline, 2009, reż. Henry Selick
Studio Laika nie może pochwalić się jeszcze dużą filmografią, ale Koralina i tajemnicze drzwi pozostaje czołowym osiągnięciem XXI wiecznej animacji. Nie mam jednak na myśli samego technicznego wykonania, choć i ono zasługuje na szczególnie uwagę. Lalkowa, poklatkowa animacja wyszła z mody, ale w Koralinie technika ta powraca w blasku i aurze wyjątkowości. Produkcja Laiki z 2009 roku balansuje na granicy horroru i baśni. Mieszają się w niej motywy Carrollowskiej Alicji w Krainie Czarów i Burtonowskiej groteski rodem z Edwarda Nożycorękiego czy Soku z żuka. Koralina pozostaje jednak kinem całkowicie samodzielnym i mierzącym się z poważna problematyką. Główną bohaterką jest przecież dziewczynka, starająca pogodzić się z „nieobecnością” rodziców, pochłoniętych pracą i nie mających dla niej czasu. Koralina traktuje o depresji, o rodzinnym kryzysie, o traumie i terapeutycznej sile wyobraźni. Arcydzieło formy i treści. [Maciej Niedźwiedzki]
11.
Gnijąca panna młoda
Corpse Bride, 2005, reż. Tim Burton
Tim Burton potrafił oczarować swoją specyficzną wyobraźnią i czarnym humorem. Zaplanowany mariaż szlachcianki ze zubożałego rodu i syna z bogatej rodziny kupieckiej utrudnia pojawienie się martwej panny młodej. Przez nią niedoszły mąż z nudnego świata żywych trafia do kolorowej i fascynującej krainy umarłych. W Gnijącej pannie młodej Burton swoim zwyczajem czerpie z niemieckiego ekspresjonizmu i powieści gotyckiej, a wszystko to łączy z cudownie szczegółową animacją poklatkową. Po Vincencie i Miasteczku Halloween kolejny raz udowadnia, że ta technika nie jest ani trochę przestarzała. Groteskowa i nieco makabryczna historia wygląda lepiej niż niejedna komputerowa superprodukcja, a wszystko dopełnia charakterystyczna muzyka Danny’ego Elfmana i piosenki bijące wykonaniem na głowę niektóre popularne musicale. Wszystko z czasów, kiedy nazwisko Burton kojarzyło się prawie wyłącznie z wysoką jakością i autorskim sznytem. [Jan Dąbrowski]