NAJLEPSZE FILMY ANIMOWANE XXI WIEKU. Ranking czytelników
W XXI wieku filmy animowane przeszły dużą przemianę. Po pierwsze, ich treść stała się atrakcyjna zarówna dla młodych, jak i starszych odbiorców. Wspólne seanse rodziców z dziećmi stały się zatem czymś oczywistym – jedni i drudzy mogli bowiem coś dla siebie z nich wyciągnąć. Po drugie, zmieniła się też metoda animacji, z rysunkowej na komputerową. Kapituła Oscarowa dostrzegła tę rewolucję i w 2001 postanowiła dołożyć dodatkową kategorię, rozpoczynając tym samym tradycję nagradzania najlepszych pełnometrażowych animacji.
My także postanowiliśmy pokusić się o podsumowanie. Podsumowanie, które powstało za sprawą waszej, nieocenionej pomocy. Spośród filmów animowanych, mających swoją premierę po 2000 roku, każdy z was wybrał swoją ulubioną dziesiątkę. Dziękujemy za wasze głosy. Plebiscyt był rekordowy pod względem liczby osób biorących udział w głosowaniu – licznik stanął bowiem na 2700 uczestnikach. Dlatego mamy pewność, że zaprezentowane wyniki są wartościowe i rzetelne. Zapoznajcie się z nimi i raz jeszcze powspominajcie te najlepsze animowane tytuły. Przed wami najlepsza trzydziestka XXI wieku.
30.
Wielka szóstka
Big Hero 6, 2014, reż. Don Hall, Chris Williams
Film Wielka szóstka był dla mnie wielką niespodzianką. Obejrzałem niejako z obowiązku (Disney to zawsze Disney), a zostałem oczarowany. Bardzo spodobała mi się ta, w gruncie rzeczy bardzo dojrzała, historia, nieuciekająca od trudnych tematów, w tym śmierci i godzenia się ze stratą. Urzekła mnie cała galeria wiarygodnych postaci oraz oprawa audiowizualna – ścieżki dźwiękowej (z piosenką Immortals na czele) słucham czasem do dziś, zaś stworzony na ekranie świat, przypominający azjatyckie San Francisco, to zdecydowana czołówka wszystkich animacji ostatnich lat. No i Baymax – takiego bohatera oczekujemy, siadając do oglądania filmów tego typu. Po prostu nie można się w nim nie zakochać. [Karol Barzowski]
29.
Kraina lodu
Frozen, 2013, reż. Chris Buck, Jennifer Lee
Rok 2013 to był ten rok, w którym co druga lalka w sklepie z zabawkami była Elsą… a pozostałe były Anną. Wszystkie małe dziewczynki i nie tylko wyśpiewywały na całe gardło „Mam tę moc” i fenomenem pozostaje, że po ponad czterech latach od premiery magia lodowej księżniczki nadal działa. Być może dlatego, że tym razem historia, choć inspirowana klasyczną baśnią, mocno odbiega od schematu. Celem księżniczki nie jest upolowanie księcia, lecz zrozumienie i pogodzenie się z własną odmiennością. Elsa przez większość swego życia uczona jest być „grzeczną”, ostrożną, nie wychylającą się ze swoimi nietypowymi umiejętnościami panienką. Kiedy emocje biorą górę, decyduje się zerwać z przeszłością i pójść za własnym głosem – i dopiero siostrzana miłość przywraca ją światu poza granicą lodu. Migoczące i śpiewające lalki w stroju Elsy nadal królują na półkach sklepowych i w sercach małych dziewczynek – a Kraina Lodu pozostaje ciekawą próbą podjęcia tematu problemu z akceptacją odmienności – w przepięknej oprawie kryształków śniegu. [Agnieszka Stasiowska]
28.
Przez ciemne zwierciadło
A Scanner Darkly, 2006, reż. Richard Linklater
Film Richarda Linklatera powstał z miłości do prozy Philipa K. Dicka, a przede wszystkim: z zachwytu i uwielbienia wobec samego medium animacji. Jest to pierwszy pełnometrażowy film zrobiony metodą rotosopingu (pozwalającą na „przerysowanie” filmu aktorskiego na animację), który kosztował wiele pracy, cierpliwości i pieniędzy. Reżyser zaufał prozie fantasty zarazem wiele powierzając wrażliwości widza – historia Boba/Freda to opowieść o uzależnieniu (nie tylko od narkotyków), o nowoczesnym, opresyjnym społeczeństwie i zdegradowanych relacjach międzyludzkich. Być może trudno przebić się przez tę pesymistyczną wizję, jednak warto, by dzięki animacji przeżyć ten emocjonalny wstrząs, który dotychczas zarezerwowany był tylko dla aktorskich fabuł z najwyższej półki. [Karolina Dzieniszewska]
27.
Ralph Demolka
Wreck-It Ralph, 2012, reż. Rich Moore
Mokry sen fanów gier retro i jedna z najbardziej kreatywnych wówczas animacji, jakie powstały. Ralph Demolka skradł moje serce fanbojowską naturą, luźnym humorem i setkami nawiązań do kultowych gier wideo. Rich Moore, facet, który odpowiadał za reżyserię m.in. Simpsonów i Futuramy, a później rozbił bank Zwierzogrodem, stworzył animację kompletną, mówiącą o potrzebie wolności, krzywdzących stereotypach i przyjaźni rodzącej się w nawet najbardziej niespodziewanych okolicznościach. Piękny, mądry i niezwykle efektowny film, który mimo artystycznego i komercyjnego sukcesu chyba został nieco zapomniany. Miejmy nadzieję, że tegoroczny sequel to zmieni. [Dawid Myśliwiec]
26.
Trio z Belleville
Les triplettes de Belleville, 2003, reż. Sylvain Chomet
Nazwanie filmu Sylvaina Chometa po prostu „dziwnym” jest lekceważące i pogardliwe. Trio z Belleville jest fantasmagoryczną, ekscentryczną, groteskową, perwersyjną, kiczowatą i nieokrzesaną animacją. Świat przedstawiony został utkany z ponurych i brzydkich obrazów w szarych, spłowiałych barwach. Bohaterowie zaś nie mają w sobie krzty wdzięku i urody. Cisi, zgrzybiali i szpetni nawiedzają każdą scenę. Mimo wszystko jednak chciałoby się każdy kadr filmu oprawić w ramkę i powiesić nad łóżkiem, nie spodziewając się, że z czasem zacznie generować nocne koszmary. Chomet stworzył poczciwy świat pełen szkaradności i magii, który bawi i cieszy. Nieprzeciętny urok jego dzieła, upiorne obrazy oraz niesamowita, oryginalna muzyka mącą w głowie widza, stając się najpiękniejszą makabrą, z jaką dane jest się spotkać. [Maja Budka]
25.
9
2009, reż. Shane Acker
Pamiętam, że zwiastun Dziewiątki zrobił na mnie tak niesamowite wrażenie, że obejrzałem go od razu kilkanaście razy, a potem do premiery filmu oglądałem jeszcze wielokrotnie (umieściłem go nawet w Szybkiej piątce #44 dotyczącej zwiastunów). To pewnie dlatego, gdy wreszcie usadowiłem się w kinowym fotelu, by skonsumować animację Shane’a Ackera, moje oczekiwania był gargantuiczne. I choć postapokaliptyczna opowieść o ożywionych szmacianych lalkach ratujących ludzkość wciąż jest cudownym filmem, nie udało jej się zawojować świata. W warstwie fabularnej bowiem to dość przewidywalna historia, która niczym nie zaskakuje widza. Warto jednak sięgnąć po 9, by zachwycić się wspaniałą animacją i światem przedstawionym, który wypada mrocznie nawet w porównaniu z niektórymi wizjami Tima Burtona. Szkoda tylko, że film Ackera okazał się całkowitą klapą finansową, kładąc się cieniem na karierze zdolnego przecież artysty. [Dawid Myśliwiec]
24.
Sekrety morza
Song of the Sea, 2014, reż. Tomm Moore
Seans Sekretów morza na pewno należy do specyficznych. Ma się bowiem wrażenie, że nie obcujemy z filmem, ale ze zdobionym manuskryptem. To za sprawą nasyconych kolorów, uproszczonej kreski w rysunku postaci i wylewającej się z niemal każdego kadru symboliki. Nie sposób bowiem czytać Sekretów morza jeden do jednego. Wyobraźnia głównych bohaterów, rodzeństwa w wieku szkolnym, pracuje na najwyższych obrotach. To pod wpływem desperackiej wyprawy do ukochanego ojca. Podróży przerastającej ich możliwości. Wszystkie postaci, lokacje i wydarzenia nabierają nowego charakteru. Przefiltrowane są przez baśniową, zanurzoną w celtyckiej mitologii symbolikę. Niewiele filmów w tak szczery sposób wyraża więź, jaka powstaje między rodzicem a dzieckiem. Sekrety morza to kino kompletne i spełnione. Prawdziwe dzieło sztuki. [Maciej Niedźwiedzki]
23.
Shrek 2
2004, reż. Andrew Adamson, Kelly Asbury
O ile pierwsza część Shreka zatrzęsła światem animacji, o tyle druga w jednych budziła niepokój (o niepotrzebny sequel, który mógł pogrzebać wszelkie dobre wrażenia), a w innych radość obcowania z niebanalnym bohaterem. Twórcom udało się nie tylko zachować poziom, dokonali też czegoś znacznie ciekawszego: rozwinęli swój post-baśniowy świat o kolejne miejsca, motywy i postaci. Nie wahali się porzucić klasycznej konwencji fabularnej, która charakteryzowała część pierwszą, na rzecz kompletnej zmiany akcentów – niespodziewanie Shrek miał się odnaleźć w roli męża i potencjalnego następcy trony, miał porzucić wygodne życie na rzecz świata wielkiego miasta, a nawet uporać z wątkiem sensacyjnym. To była niespodziewanie dobra kontynuacja, czego niestety nie można powiedzieć o kolejnych. [Karolina Dzieniszewska]
22.
Przygody Tintina
The Adventures of Tintin, 2011, reż. Steven Spielberg
Przygody Tintina to film dla mnie wyjątkowo ważny, bo stanowiący dowód, że w Spielbergu tli się jeszcze ten żar, którym rozpalał serca fanów kina nowej przygody w ubiegłym stuleciu. To duchowa kontynuacja Indiany Jonesa – wypełniona wartką akcją, znakomitym humorem, sprawną intrygą, świetną ścieżką dźwiękową spod batuty Johna Williamsa, galerią budzących natychmiastową sympatię bohaterów i z charyzmatycznym antagonistą po drugiej stronie barykady. To również przepiękna, znakomicie nawiązująca do kreski komiksowego pierwowzoru animacja, dopieszczona świetnym dubbingiem (Daniel Craig!). Warto wspomnieć, że Steven Spielberg i Peter Jackson (który produkował film) w planach mieli całą trylogię, co niestety nigdy nie doszło do skutku. Wielka szkoda, bo otwarte zakończenie pierwszego filmu aż prosi się o ciąg dalszy. [Filip Pęziński]
21.
LEGO® PRZYGODA
The Lego Movie, 2014, reż. Phil Lord, Christopher Miller
Dziś film można zrobić ze wszystkiego. Nawet z klocków Lego. To, w jaki sposób słynna zabawka zmieniała się na przestrzeni lat, także zachęciło filmowców do stworzenia jej ekranowej wariacji. Klocki Lego stały się bowiem niezwykle barwnym atrybutem popkultury, korespondującym ze światem filmu i komiksu. LEGO® PRZYGODA jest zatem konsekwencją popularności klocków, poszerzania ich zaplecza tematycznego. Dla tych, co wychowali się na zabawie klockami, film Lorda i Millera jest w pewnym sensie spełnieniem marzeń, egzemplifikacją tego, co tworzyło się w głowach podczas zabawy. Ale nie tylko w tej roli się sprawdza. Bo to po prostu wciągająca, zabawna i pełna wrażeń przygoda, zademonstrowana w ciekawej formie komputerowej animacji poklatkowej. [Jakub Piwoński]