Najlepsze CZARNE KOMEDIE wszech czasów
10. Zgon na pogrzebie
2007, reż. Frank Oz
Angielski chłód i rezerwa zostają poddane próbie, kiedy na ceremonii pogrzebowej pojawia się nieznany nikomu jegomość z sekretem dotyczącym zmarłego. Przy okazji jeden z gości nieświadomie bierze halucynogeny, inny wykorzystuje pogrzeb, aby poflirtować, a członkowie rodziny nieboszczyka mają większe i mniejsze pretensje do swych krewnych, które wychodzą na światło dzienne.
Jest w filmie Franka Oza brawura i nieprzewidywalność najlepszych fars brytyjskich, podlana sosem czarnego humoru. Ten przejawia się nie tylko przy okazji tytułowego zgonu, lecz również w samej pogrzebowej otoczce, której tragizm i powaga są co rusz wyśmiewane, banalizowane, bądź spychane na dalszy plan. Tutaj nawet ksiądz w pewnym momencie chce na siłę zakończyć ceremonię. I jak na ironię, jedną z dwóch osób, które faktycznie wydają się być szczere w swym żalu za zmarłym i niepogodzone z tą śmiercią, jest nieoczekiwany gość/szantażysta. Wciela się w niego niezrównany Peter Dinklage, na parę lat przed Grą o tron. Wystąpił on również w późniejszym o trzy lata, wyjątkowo topornym amerykańskim remake’u, powtarzając rolę, lecz czyniąc swą postać bardziej jednoznaczną. [Krzysztof Walecki]
9. Las Vegas Parano
1998, reż. Terry Gilliam
Duet Depp/Del Toro dostarcza w filmie Terry’ego Gilliama niejednej okazji do salw śmiechu, a swego czasu słynna, rzeczywiście przezabawna scena z kabrioletu funkcjonowała jako internetowy mem. Zabawa jest na pewno przednia. Nie dajcie się jednak zwieść – humor Las Vegas Parano jest czarny jak smoła, a pod naskórkiem komedii kryje się gorzka i brutalna satyra na szalone, przeżarte narkotykami i hedonizmem lata 70. – a co tam, właściwie na całe społeczeństwo amerykańskie drugiej połowy XX wieku. Podczas swoistej rekonstrukcji ekstatycznego odlotu, w którym sprawy często przybierają zły obrót, twórcom udaje się sprowokować zamieranie śmiechu na twarzy widzów. Las Vegas Parano to brawurowa mieszanka komizmu z tragizmem, gorzka refleksja na temat wypaczonych ideałów miłości i wolności, a także degeneracji jednostki w czymś, co zdawałoby się być rajem. To wszystko zaś w efektownej, stylistyce retro. [Tomasz Raczkowski]
8. Cztery pokoje
1995, reż. Allison Anders, Alexandre Rockwell, Robert Rodriguez, Quentin Tarantino
Czarna komedia składająca się z czterech niezależnych historii, które łączy miejsce akcji – amerykański hotel oraz postać hotelowego boya – w tej roli naprawdę rewelacyjny Tim Roth. Każda z historii wyreżyserowana jest przez innego twórcę, chociaż dość powszechnie projekt kojarzony jest z Robertem Rodriguezem i Quentinem Tarantino. Nie tylko ich segmenty należą do zdecydowanie najlepszych, ale też zebrali na planie kilku bardzo charakterystycznych dla siebie aktorów –wspomnianego już Rotha, ale też Antonio Banderasa czy Bruce’a Willisa, a w jednej z ról pojawił się też sam Tarantino. Lekki, zabawny i niebojący się dosadnego humoru film. [Filip Pęziński]
6. Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (ex aequo)
1964, reż. Stanley Kubrick
Nuklearna zagłada ludzkości to nie temat do żartów. Czy aby na pewno? Stanley Kubrick tworząc w 1964 roku – w rozkwicie zimnej wojny – Doktora Strangelove, miał zdecydowanie inne zdanie. Znakomicie napisana historia światowego kryzysu, oparta o kilka (!) kreacji rewelacyjnego Petera Sellersa straszy i bawi do dziś. Kubrick obnaża tu bowiem w uniwersalny sposób absurdy polityki, ludzkie słabości i groteskową mechanikę władzy. Z typową dla reżysera Ścieżek chwały precyzją, Dr Strangelove łączy apokaliptyczne motywy z cierpkim humorem, prowadząc widza aż do jednego z najbardziej pamiętnych finałowych monologów, w pełnej krasie pokazując jak cienka może być granica między komicznością a grozą. [Tomasz Raczkowski]
6. Rodzina Addamsów
1991, reż. Barry Sonnenfeld
Pierwsza filmowa inkarnacja słynnej rodziny Addamsów. Addamsowie to rodzina masochistów, sadystów, sadomasochistów i potworów, a przy tym główni protagoniści filmu, co czyni go iście zwariowaną i opartą na czarnym jak smoła humorze produkcją. Imponująca galeria niezapomnianych postaci i wspaniałych kreacji aktorskich – zaczynając od duetu Anjelici Huston i Raúla Julii jako Morticii i Gomeza Addamsów, przez Christophera Lloyda jako wujka Festera, na młodziutkiej Christinie Ricci w roli Wednesday Addams kończąc. Zdecydowanie jedna z kultowych pozycji pokolenia wychowanego w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. [Filip Pęziński]
5. Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj
2008, reż. Martin McDonagh
Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj (okropny polski tytuł, będący tłumaczeniem hasła reklamowego z oryginalnego plakatu) to pozornie prosta historyjka o dwóch płatnych mordercach odesłanych do Belgii po nieudanej akcji i komedia pomyłek, którą sprowadzają na siebie niemal każdą podjętą tam decyzją. Pozornie, bo w moim odczuciu to film totalny. Doskonale przemyślany, oparty na ciętych dialogach scenariusz. Przepięknie sfotografowana Brugia. Wspaniała muzyka. Perfekcyjna obsada. Wszystko to składa się na pozbawioną wad przypowieść o potędze przypadku. Ale nie martwcie się. Ból brzucha od śmiechu gwarantowany. [Filip Pęziński]
4. Ze śmiercią jej do twarzy
1992, reż. Robert Zemeckis
Choć amerykańskie elity doczekały się wiele filmowych karykatur, do dziś mało która jest tak efektowna jak ta zaproponowana w Ze śmiercią jej do twarzy, obśmiewającym wyznawany na salonach kult młodości. Scenarzyści łączą tu brawurowo klasyczny motyw miłosnego trójkąta, z którego wyrasta okrutna żądza zemsty z fantastycznym motywem eliksiru młodości – Świętego Graala owładniętych obsesją na punkcie nieskazitelnej urody i prezencji kobiet. Pełen zwrotów akcji i wisielczego humoru film Roberta Zemeckisa to także komediowy koncert rozpisany na trzy twarze – piękne Meryl Streep i Goldie Hawn oraz mniej pięknego Bruce’a Willisa z nietypowym dla siebie wąsem na twarzy. Cała trójka doskonale wczuwa się w nieco szaloną konwencję Ze śmiercią… i sprawia, że film stał się ponadczasowym klasykiem, a nawet swoistym wzorcem tego, jak wyglądać może (i powinna) hollywoodzka, gwiazdorsko obsadzona komedia o czarnym zabarwieniu. [Tomasz Raczkowski]