SUPERBOHATEROWIE DNIA CODZIENNEGO. Oto prawdziwa Liga Sprawiedliwości
Fani czekają na Ligę Sprawiedliwości, której polska premiera zaplanowana została na połowę listopada. Tymczasem fotograf Josh Rossi dzięki realizacji swojego pomysłu dał najmłodszym kilka chwil nieskrępowanego szczęścia. Pokazał prawdziwych superbohaterów, pozwalając im wcielić się w role tych znanych z kart komiksów i kinowych ekranów. Tak narodziła się PRAWDZIWA Liga Sprawiedliwości.
– „Wielu chce być superbohaterem w prawdziwym życiu. Chcemy być Supermanem i latać, posiadać niezwykłą siłę jak Wonder Woman i superprędkość niczym Flash. Niektórzy takie supermoce już posiedli. Kilka miesięcy temu postanowiłem znaleźć PRAWDZIWĄ Ligę Sprawiedliwości i sfotografować jej członków” – czytamy na profilu fotografa. Tak oto powstał niezwykły projekt, w którym wzięło udział sześcioro bohaterów codzienności.
Teagan żyje z połową serca – dzięki sesji na chwilę został Supermanem. Kayden chodzi dzięki protezom, więc u Rossiego wcielił się w Cyborga. U Zaidena stwierdzono ADHD, a że chłopak baaaardzo lubi biegać, dlatego na potrzeby sesji zdjęciowej został Flashem. U Sofie zdiagnozowano bardzo rzadką odmianę nowotworu, który między innymi zaatakował jej oko. Największym marzeniem dziewczynki jest posiadanie długich, czarnych włosów. Podczas sesji została Wonder Woman, choć na zdjęciu peruki nie nosi. Dwuletni Mataese również cierpi na rzadką odmianę nowotworu. W dniu planowanej sesji obudził się z gorączką. Potrzebna była kolejna wizyta w szpitalu. Jego sesję w kostiumie Aquamana przełożono o kilka dni. Kostium Batmana przywdział Simon, cierpiący na rzadką odmianę raka atakującego układ nerwowy. Jak sam mówi, uwielbia Batmana i Bruce’a Wayne’a. Dlaczego tego ostatniego też? – Bo jest bogaty – odpowiada Simon.
Podobne wpisy
Sesja tej wspaniałej szóstki oznaczała w pełni profesjonalne podejście do tematu. Fotografującemu Rossiemu pomagała między innymi żona, Roxana (to ona znalazła dzieci chętne do wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu), a za kostiumy odpowiadała Julie Whiteley. Były ważną częścią, ponieważ autorom pomysłu zależało, by jak najbardziej upodabniały małych modeli do filmowych bohaterów. Po obróbce fotografii i dodaniu tła, dzieciaki mogły podziwiać swoje superbohaterskie wcielenia. Przez te półtorej minuty – bo tyle trwa krótki filmik dokumentujący sesję – my możemy z kolei podziwiać radość zmieszaną niekiedy z lekkim zakłopotaniem. Tylko dzieci stać na tak naturalną reakcję.
„Nasze słabości są tym, co czyni nas silnymi!” – brzmi hasło wieńczące to dzieło. Można mówić, że to ckliwe, i że najprościej wzruszyć publiczność uśmiechem czy łzami chorego lub niepełnosprawnego dziecka. Ale wiecie co? Dajmy sobie na chwilę spokój ze sceptycyzmem, sarkazmem i złośliwościami. Te dzieciaki podeszły do swoich wcieleń z pełną powagą i zaangażowaniem. Po prostu cieszyły się chwilą. Cieszmy się razem z nimi, bo może choć na chwilę udział w sesji pozwolił im zapomnieć o szpitalach, lekarzach, psychologach czy chemioterapiach. Nie lubię szaleństwa wokół komiksowych adaptacji, ale jak tu nie kochać kina, gdy dostarcza tyle radości!