KEVIN SPACEY nie do poznania, jako największy sknerus w historii. RIDLEY SCOTT z nowym filmem
Jak wiadomo, Ridley Scott lubi przeplatać wielkie widowiska o zacięciu fantastycznym bądź historycznym projektami o bardziej przyziemnej tematyce. Tak było chociażby w wypadku Adwokata, nakręconego pomiędzy Prometeuszem a Exodusem. Tak jest także w przypadku All the Money in the World, filmu powstałego w trakcie pracy nad nową serią o Obcym. Jak zapowiada się ten oddech normalności?
Historia ukazana w filmie wydaje się być samograjem. Oparta na książce Johna Pearsona fabuła skupia się wokół autentycznej postaci Jeana Paula Getty’ego – amerykańskiego przedsiębiorcy, potentata naftowego, miliardera oraz… wyjątkowo znudzonego i skąpego człowieka. Z chwilą, gdy uprowadzony zostaje jego wnuk, a porywacze wyznaczają za jego uwolnienie sowity okup, Getty pozostaje niewzruszony i niechętny do podzielenia się swoim majątkiem. Sprawę w swoje ręce musi wziąć matka porwanego, zawiązując sojusz z prywatnym ochroniarzem bogacza. A czasu nie pozostaje wiele.
https://www.youtube.com/watch?v=6uefZOL41x4
Scenariusz wyszedł spod ręki Davida Scarpy – autora tekstów do takich filmów jak Ostatni Bastion (2001) i Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia (2008). All the Money in the World zapowiada się interesująco pod względem aktorskim. Na pierwszym planie Michelle Williams oraz Mark Wahlberg – prezentujący ostatnio równą formę. Natomiast w samego Getty’ego wcieli się Kevin Spacey. I temu wyborowi warto poświęcić kilka słów więcej.
Patrząc na to, co ukazuje nam pierwszy zwiastun filmu, można przypuszczać, że twórcom zależało na tym, by mocno utrudnić nam rozpoznanie swego ulubionego aktora w nowej roli. Szczyptę kinowej magii miała wdrożyć charakteryzacja. Według mnie jednak coś poszło nie tak, bo aktor, zamiast upodobnić się do Getty’ego, wygląda jak jego karykatura. Inna rzeczą jest to, że akurat mnie trochę zaczyna męczyć wyrobiony przez aktora, za sprawą występu w serialu House of Cards, wizerunek makiawelicznego lidera. Rozumiem, że się w tym sprawdza, ale według mnie piąty sezon serialu dowiódł, że w tym wypadku mamy do czynienia z pierwszymi oznakami zmęczenia materiału – moc Franka Underwooda powoli gaśnie.
Co do samego Scotta – on już jakiś czas temu przestał być reżyserskim pewniakiem. Tak jak kiedyś na każdy jego film czekało się z przekonaniem, że poniżej pewnego poziomu nie spadnie, tak dziś, jako sympatyk jego twórczości, osobiście drżę na wieść o jego nowych planach. Choć według mnie z ostatnich dokonań reżyser wyszedł w rezultacie obronną ręką, to jednak jakoś nie chce mi się wierzyć, że akurat All the Money in the World zdoła przekonać całą rzeszę rozczarowanych i wyczekujących rychłego końca autora Łowcy androidów do tego, by dali mu jeszcze jedną szansę. Trochę w tym winy samego twórcy, który, najprościej mówiąc, nie ma dobrego PR-u – strasznie w mediach zrzędzi, odnosi się z arogancją i głuchotą do oczekiwań fanów. Ale cóż, taki przywilej wiekowych twórców. Scott najwyraźniej wychodzi z założenia, i ma w tym trochę racji, że nie musi nikomu już nic udowadniać.
All the Money in the World będzie mieć swoją premierę na początku grudnia tego roku. Czekacie?