GWIEZDNE WOJNY CZĘŚĆ IX z nowym scenarzystą. Kolejne kłopoty kosmicznej epopei?
Jack Thorne, brytyjski scenarzysta filmowy, serialowy i teatralny, został właśnie zatrudniony do poprawek w scenariuszu dziewiątej części Gwiezdnych wojen. Niezatytułowane jeszcze zwieńczenie Trylogii Sequeli pierwotnie zapowiadane było jako pisane przez Riana Johnsona (reżysera i scenarzysty Ostatniego Jedi), ten jednak zdementował tę informację i ostatecznie scenariuszem zajęli się reżyser Epizodu IX Colin Trevorrow (Jurassic World) i jego wieloletni współpracownik, Derek Connolly. Teraz pałeczkę przejął kolejny twórca, znany ze sztuki teatralnej Harry Potter i przeklęte dziecko. Czy ponownie oznacza to kłopoty Disneya?
Colin Trevorrow w kwietniu tego roku ogłosił, że zakończył pracę nad scenariuszem, w który wraz z Connollym miał włożyć “110% duszy” i obiecał “emocjonującą konkluzję” trylogii. Teraz skrypt ma potrzebować “świeżego spojrzenia”. Oczywiście nie wiemy, na ile rozległe będą zmiany i poprawki wprowadzone przez Thorne’a. Z pewnością przed premierą Ostatniego Jedi nie dostaniemy też żadnych informacji o fabule filmu. Póki co studio ustosunkowało się tylko do plotek i poinformowało, że w dziewiątej części nie wystąpi zmarła w grudniu zeszłego roku Carrie Fisher, która według plotek miała powrócić do serii w sposób podobny do występu Petera Cushinga w Łotrze Jeden.
Przypominam, że nie są to pierwsze tego typu zabiegi stosowane przez studio przy budowaniu Gwiezdnych wojen. Przeciwnie – staje się to powoli znakiem rozpoznawalnym franczyzy budowanej przez Kathleen Kennedy. Pierwotny scenarzysta Przebudzenia Mocy został zastąpiony przed duet J.J. Abrams i Lawrence Kasdan, którzy, jeśli wierzyć przeciekom i doniesieniom, mocno zmienili tekst Michaela Arndta. Łotr Jeden, pierwszy spin-off w historii serii, czekały potężne dokrętki, zmiany scenariusza i kompozytora. Ostatnio pisałem także o jeszcze większych problemach solowego filmu o Hanie Solo, który już na etapie zaawansowanej produkcji stracił duet reżyserów.
Podobne wpisy
Nie da się ukryć, że franczyza budowana jest w bólach, ale póki co nie wpływa to na artystyczny i przede wszystkim komercyjny sukces filmów. Zresztą w przypadku Colina Trevorrowa zmiany scenariusza mogą nie wynikać z rodzącej się mrocznej legendy poprawek Gwiezdnych wojen od Disneya, ale z fatalnym odbiorem jego najnowszego filmu – The Book of Henry (23% na Rotten Tomatoes).
Fani od dawna zastanawiają się, czy premiera Epizodu IX zaplanowana na maj 2019 roku jest w ogóle realna. Warto pamiętać, że Ostatni Jedi pierwotnie też miał pojawić się kinach w maju, premierę szybko przełożono jednak na grudzień tego samego roku. W grudniu zadebiutowały także Przebudzenie Mocy i Łotr Jeden; z majowymi premierami saga kojarzona była za czasów George’a Lucasa.