Choć w Batmanie Matta Reevesa głównym złoczyńcą był Riddler w wykonaniu Paula Dano, na ekranie mignął też Joker w interpretacji Barry’ego Keoghana. Dłuższa, usunięta z ostatecznego montażu scena ze słynnym antagonistą trafiła później na YouTube, dzięki czemu mogliśmy przekonać się, jak Keoghan wypada jako Joker.
Aktor w materiale GQ opowiada, jak męczący był proces charakteryzacji, który trwał 6 godzin. Keoghan wspomina, że trudno było mu wysiedzieć w trakcie, a pewnego dnia zdarzyło się jeszcze coś nieprzewidywanego – w trakcie procesu charakteryzacji odwołano zdjęcia.
Pamiętam, że po jakichś pięciu godzinach ktoś wszedł i powiedział, że plan się zamyka, bo mamy przypadek COVID. Odwróciłem się i pytałem „Co? Serio? Co się stało?”. W moim policzku tkwiło coś metalowego, co się wbijało, myślałem, że naprawdę będę mieć bliznę.
Aktor wspomina, że przygotowując się do występu, oglądał zdjęcia starych szpitali psychiatrycznych, a jeden z obrazków zrobił na nim szczególne wrażenie. Zdjęcie przedstawiało pokój z napisem „W piekle było zabawniej” wymalowanym na ścianie.
Reżyser Matt Reeves tłumaczył, dlaczego dłuższa scena z Jokerem Keoghana została wycięta z filmu.
Nikt nie kazał mi jej wycinać, ale uznałem, że jest niepotrzebna. Mamy już świetną scenę z tym samym więźniem. Była scena w której Batman, który otrzymuje liściki od Riddlera i zastanawia się, dlaczego jest ich adresatem, udaje się, aby sprofilować ten rodzaj seryjnego mordercy. Widzimy go, jak spotyka się z kimś, kto sam jest seryjnym mordercą. (…) Wiemy, kto to jest, ale to jeszcze nie jest ta postać w jej ostatecznym kształcie.
Tutaj przeczytacie rozważania na temat tego, czy Joker powinien pojawić się w sequelu Batmana.