KUROSAWA POWRACA. Niezrealizowane scenariusze Japończyka znalazły nabywców
Gdyby wciąż żył, miałby na karku 107 lat. Wielki mistrz kina japońskiego, wirtuoz, którego wpływy po dziś dzień widoczne są w światowej kinematografii. Po prostu: Akira Kurosawa. W przyszłym roku obchodzić będziemy dwudziestą rocznicę śmierci Japończyka, jednak jego dziedzictwo pozostaje wiecznie żywe. I mówię tu zarówno o stworzonych przez niego kultowych produkcjach, jak i scenariuszach, których zrealizować nie zdążył. Zrobi to ktoś inny!
Podobne wpisy
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes za nami. Przez ostatnie półtora tygodnia mogliście śledzić relacje Macieja Niedźwiedzkiego i Jana Dąbrowskiego, ale w natłoku informacji o filmowych nowościach nieco bokiem przemknęła wieść o tym, że w niedalekiej przyszłości możemy liczyć na powrót (niemal z zaświatów) Akiry Kurosawy. Człowiek, który zwrócił uwagę całego świata na produkcje z Kraju Kwitnącej Wiśni, otwierając drogę na Zachód kilku pokoleniom rodaków, odszedł w roku 1998, pozostawiając po sobie nie tylko tak słynne pozycje, jak kultowych Siedmiu samurajów, Straż przyboczną, triumfującego w roku 1980 w Cannes Sobowtóra czy nominowane sześć lat później do Oscara Ran, ale i stertę scenariuszy, które tylko czekają, by ktoś wziął je na tapet. Wiele wskazuje na to, że stanie się to już niebawem.
Jak donoszą Ko Kurosawa i Takayuki Katô – wnuki Akiry, zajmujące się dziedzictwem dziadka pod szyldem założonej przez niego firmy Kurosawa Production – kolejne dziewięć scenariuszy Mistrza znalazło nabywcę. Mówię “kolejne”, gdyż już w marcu spółka nawiązała współpracę z chińskimi firmami Huayi Brothers Media i CKF Pictures, które nakręcą The Mask of the Black Death. Skrypt do filmu miał być częścią tryptyku, który Akira Kurosawa planował zrealizować z Ingmarem Bergmanem i Federico Fellinim. Co ciekawe, pod koniec zeszłego roku ruszyły prace nad Sześćdziesiąt cztery minuty z Rebeką Bergmana, wygląda więc na to, że choć na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych z planów nic nie wyszło, przynajmniej dwie z trzech części projektu jednak trafią na wielki ekran – Bergman w 2018, a Kurosawa w 2020 roku (może pora pogrzebać w szuflach Felliniego?).
Podobnie jak przy adaptacji Maski Czerwonego Moru Edgara Allana Poe, w kolejne dziewięć scenariuszy japońskiego mistrza także postanowili zainwestować Chińczycy. I chyba można się nieco martwić, bo o ile wspomniane Huayi Brothers Media ma całkiem niezłe portfolio (Furia, John Wick), o tyle nowym inwestorem zostało niejakie Jinke Entertainment – firma związana do tej pory z branżą gier mobilnych, która dopiero wchodzi na rynek filmowy. Reprezentujący spółkę Zhang Zhengfeng mówi:
Cieszymy się, że przy tak wielkim przedsięwzięciu mamy pełne poparcie ze strony rodziny pana Kurosawy. To zaszczyt pracować nad dziełem, które wyszło spod ręki wielkiego mistrza filmu azjatyckiego. Zrobimy wszystko, by jeden z jego ostatnich projektów miał należytą, możliwie najwyższą jakość.
Mowa o scenariuszu do filmu Silvering Spear, który zostanie zekranizowany jako pierwszy. Zdjęcia mają ruszyć wiosną przyszłego roku. Według oficjalnego opisu, czeka nas powrót do feudalnej Japonii, tak uwielbianej przez Kurosawę. Zarys fabuły wygląda następująco:
Silvering Spear przeniesie nas do czasów “Wojujących Stanów”, zwanego Sengoku – jednego z najbardziej burzliwych okresów w historii Japonii. Głównym bohaterem jest samuraj Ishigaki Jyube, który stara się zapanować nad chaosem, zostać liderem i doprowadzić do uspokojenia sytuacji w kraju, jednocześnie unikając korzystania ze swych talentów w celach niepokojowych. Niestety nie każdemu będzie to na rękę, przez co Ishigaki stanie się celem ataku bandytów, którzy spróbują wmanewrować go w swoje gierki.