ZABAWA W CHOWANEGO. Pod sutanną NAJBEZPIECZNIEJ
OGROMNY! Aż się prosi, żeby bracia Sekielscy zrealizowali swój kolejny film właśnie o mafii lawendowej i domniemanym w niej udziale Jana Pawła II. Ciekawe, co zostanie z jego „świętości”? No i co wtedy z tym całym handlem pamiątkami i relikwiami po nim. Należy przy tym uściślić, że charakter działania lawendziarzy jest bardzo szeroki. Ukrywają oni zarówno pedofilów, jak i homoseksualistów. Zajmują się kryciem wszelkich przestępstw dokonywanych przez duchownych (nie tylko seksualnych), w imię zasady, że wszyscy jadą na tym samym wózku. Dlatego nie wyciągałbym z tego daleko idącego wniosku, jak to potrafią niektórzy katolicy, że pedofilia jest tożsama z homoseksualizmem. Nie jest, a potwierdzeniem tego jest nauka. Lawendziarze muszą chronić po prostu wszystkich złoczyńców, jak również pomagać w karierze swoim członkom, którzy nie zawsze popełniają czyny przestępcze, jednakże w sensie doktryny kościelnej są grzeszni. Z dokonywania grzechów nie zrezygnują, ale także z kościoła nie odejdą. Uzyskują więc pomoc, a przez to związani są ze swoimi mocodawcami umową zadośćuczynienia. Tak się rodzi układ, podobnie jak w polityce.
Praktyka pokazuje, że od Kościoła niemal niemożliwe jest uzyskanie sprawiedliwości, bo Kościół reprezentuje sprawiedliwość nieludzką. Wpajana od wieków księżom koncepcja boskiego bytu osobowego znieczuliła ich na wszystko to, co w sensie społecznym etycznie właściwe, a przy tym nie pozbawiła czysto ludzkich pragnień. Dlatego jest to dzisiaj instytucja tak wewnętrznie zakłamana, w której występują idealne warunki do rozwoju wszelkich zbrodniczych dla natury ludzkiej pomysłów. Weryfikuje je tylko Bóg – coś, czego ani nie widać, ani nie słychać, a na dodatek wszelkie o nim informacje pochodzą z drugiej, prorockiej, ludzkiej ręki. Jaka więc to może być zasada penalizująca księżowskie poczynania, mało tego, stojąca wyżej (lex divina) niż prawo stanowione (lex positiva)? Dla wszystkich, którzy będą pytali, dlaczego tak jest, dlaczego pedofilia w Kościele jest wciąż nierozliczona i masowo się dzieje, odpowiedź jest prosta – panuje ona w instytucji, której doktryna teologiczna, sposób formacji kleru oraz zasady jego życia na to pozwalają, a wręcz umożliwiają, dokładnie jak w rodzinie, której prawna i kulturowa hermetyczność również ułatwia działanie pedofilom – ojcom, wujkom, babciom i ojczymom, i wszelkim innym siewcom rodzinnej przemocy. To jedna płaszczyzna, na której można rozważać problem.
Drugą jest sposób, w jaki Kościół przez wieki się zabezpieczył przed penalizacją czynów dokonywanych przez jego przedstawicieli – inkorporacja do struktur wyznawczych Kościoła dzieci, ich religijna formacja oraz uznawanie tych, które nie należą do instytucji za z natury gorsze oraz grzeszne. Kara przychodzi od władzy świeckiej, prawda? Czy przyszła na Arkadiusza Hajdasza? Co jasno wskazał film braci Sekielskich w planszach z napisami, Kościół nie tylko tuszuje już raz dokonane przestępstwa, ale popełnia kolejne poprzez przenoszenie księży pedofilów z parafii do parafii, gdzie znajdują nowe ofiary. Ten wymiar produkcji Sekielskich bulwersuje niesłychanie, przynajmniej tak działać na widzów powinien. I tylko od nich zależy decyzja, co z tym zrobią. Muszą jednak pamiętać, że łatwo przegapić ten moment, kiedy już się w sensie politycznym wolnym nie jest.
Angażując się w ten projekt, brania Sekielscy idealnie zrealizowali cel, jaki przyświeca każdemu zaangażowanemu społecznie kinu dokumentalnemu – uświadamianie dla dobra ogółu. Celnie wyciągnęli wnioski z odbioru pierwszej części. Nieco zmienili formę produkcji, co sprawiło tylko, że stała się wyrazistsza i ostrzejsza. Nie poddali się, gdy chciano ich zmusić, żeby zeszli z konfrontacyjnej ścieżki, nawet korupcyjnymi propozycjami. Zapewne nakręcą kolejny film, obnażając, co się kryje za jednym z naszych narodowych symboli, nazwanym kiedyś przez profesora Stanisława Obirka złotym cielcem naszych polskich czasów, Janie Pawle II.
Spośród kilkunastu tysięcy komentarzy, które pojawiły się do tej pory pod filmem braci Sekielskich, wybrałem jeden, który znakomicie podsumowuje kuriozalność i zbrodniczość sytuacji z pedofilami w Kościele. Mieszkaniec Teraźniejszości napisał:
Problem jest w tym, że jak murarz zgwałci, to idzie do więzienia, a nie jest sądzony przez sąd murarzy, który wyśle go budować inny budynek.