Tydzień z Darrenem Aronofskim
Gdyby szukać jakiegoś jednowyrazowego klucza do zrozumienia twórczości Darrena Aronofskiego, to pierwsze, co przychodzi do głowy, to AMBICJA. Można bowiem robić filmy na zamówienie i można je wówczas robić znakomicie. Można czuć publiczność i próbować rozkochiwać ją w swojej wizji dostarczając to, czego ona chce najbardziej. Można nie oglądać się na nikogo, na żadne gusta, tylko tworzyć coś, co od początku do końca będzie obrazowaniem duszy artysty – i albo to chwycisz w mig, albo odrzucisz.
Niektórzy artyści wymykają się wszelkiemu kategoryzowaniu i łatwym chwytom analitycznym. Część nie chce być wkładana na konkretną półkę i stara się – intencjonalnie lub nie – wychodzić poza oczekiwania, przekraczać bariery, które są stawiane na ich drodze przez producentów i – oczywiście – samych widzów, którzy najczęściej lubią to, co znają.
Darren Aronofsky należy do takich reżyserów – śmiałych, niekiedy brawurowych, niejednoznacznie ocenianych, budzących skrajne emocje. I oczywiście szalenie ambitnych, bo każdy film, który stworzył, to droga przez mękę dla wszystkich, którzy w jego tworzeniu uczestniczyli – zarówno producentów, z którymi Darren walczy na wielu frontach, ale i dla aktorów, całej ekipy technicznej, którzy – tak jak glina poddaje się rękom garncarza – muszą poddać się wizji twórcy. A nie jest to wizja prosta i lekkostrawna. Trzymając się terminologii garncarskiej – nie jest to prosty dzban mimo, że tworzywo klasyczne. Aronofsky wymyka się gatunkowym szufladkom, kręci tworzywem po swojemu, stara się intelektualnie podniecić, nawet jeśli zdarza mu się zanadto folgować swoim fantazjom i wyuzdaniom (co dostarcza mu tylu samo fanów, co wrogów).
Świetny montaż filmów Aronofskiego:
Filmografia Aronofskiego jest bardzo krótka. To raptem 6 tytułów, łącznie z najnowszym “Noah”, który do kin wejdzie w tym tygodniu. My przygotowaliśmy recenzje jego filmów. Ot tak, żeby przypomnieć dzieła, przywołać emocje z nimi związane i ocenić ich dzisiejszy status. Od dzisiaj do piątku po jednym tytule.
Samego “Noego” może będziemy mieli nieco wcześniej, bo Filip Jalowski wybiera się na seans prasowy w sali 4DX, więc wrażeń będzie miał co niemiara i może ujdzie z potopu żywy 🙂
Pytanie podstawowe – jak oceniacie jego filmografię? Czy to już prawdziwy artysta kina, czy jednak hochsztapler? Wie, dokąd idzie, czy kompletnie już się zgubił?
[polldaddy poll=7907206]