search
REKLAMA
Felietony

STAR WARS znów rozmieniane na drobne. Opinia o nowych planach Lucasfilm

Co nowego w Lucasfilm?

Filip Pęziński

13 kwietnia 2023

REKLAMA

Na tegorocznym Star Wars Celebration tzw. osoby decyzyjne ogłosiły kolejne trzy planowane w ramach tej marki filmy. I nie, nie będzie to następna trylogia, ale trzy niezależne produkcje. Co w nich mamy zobaczyć i czy jest na co czekać?

Zacznijmy może od tego, że skrajnie naiwnie musimy założyć, że jest w ogóle na co czekać, bo lista zaplanowanych, anulowanych i odłożonych na półkę filmów związanych ze światem Gwiezdnych wojen jest tak długa, że można mieć wrażenie, że byle stażysta Lucasfilm może dorzucić coś od siebie, a nikt nie będzie miał problemu z tego oficjalnym ogłoszeniem.

Film Zacka Snydera, Rogue Squadron, film Taiki Waititiego, trylogia Riana Jonhsona, film Kevina Feige’ego, film Josha Tranka, projekt powiązany z Knights of the Old Republic, film Shawna Levy’ego, seria Davida Benioffa i D.B. Weissa, film Damona Lindelofa.

Do tych mniej lub bardziej pogrzebanych produkcji dołączyły właśnie trzy kolejne.

1. Finał Mandoverse

Dave Filoni to bez wątpienia jeden z największych ojców Gwiezdnych wojen. To on stoi za tak cenionymi dzisiaj przez fanów Wojnami klonów, to jemu zawdzięczamy uwielbianą postać Ahsoki, to on koordynuje telewizyjne odsłony uniwersum George’a Lucasa, a wśród nich też tzw. Mandoverse, czyli wycinek tego świata skupiony wokół serialu The Mandalorian, a który rozszerzony został też o Księgę Boby Fetta i zmierzającą na Disney+ już w te wakacje Ahsokę.

Niespodziewanie te trzy seriale mają uzyskać zwieńczenie w postaci filmowego widowiska, które nakręcić ma właśnie Filoni. Jest to informacja o tyle zaskakująca, bo nagle wrzucająca niedzielnego widza kinowego w sam środek rozszerzonego uniwersum Gwiezdnych wojen i każąca mu domyślać się, czemu nic tu nie zgrywa się z Powrotem Jedi i Imperium wciąż istnieje, Luke nie jest ostatnim Jedi, a Boba Fett nie umarł na Tatooine.

Jeśli obecni zarządcy Lucasfilm chcą kompletnie pogrzebać wyjątkowość sagi Lucasa i ostatecznie je zmarvelizować, to tego typu projektem w końcu może im się udać.

Sam zacząłem się zastanawiać, czy news o takim filmie nie ma po prostu napędzić oglądalności trzeciemu sezonowi The Mandalorian, który według płynących z zachodu informacji nie interesuje już za wielu widzów.

2. Szkoła nowych Jedi

Z nie mniejszym zaskoczeniem przyjąłem informację, że Daisy Ridley ma powrócić jako Rey Palpa… Skywalker w filmie poświęconym budowaniu nowego pokolenia rycerzy Jedi i dziejącym się 15 lat po niesławnym Skywalker. Odrodzenie.

Sam pomysł, żeby pokazać nam galaktykę po trylogii prequeli, nie jest zły, a Daisy Ridley była jednym z niewątpliwie jasnych punktów kontrowersyjnej kontynuacji filmów Lucasa, ale znów mam poczucie, że Disney chce zabić magię tego świata. W 2019 obiecywał nam bowiem, że  tzw. Saga Skywalkerów dobiegła definitywnemu końcowi, a nie wiem, jak nazwać ten projekt jak nie Epizodem X w przebraniu. Może on oczywiście zmyć blamaż po filmie J.J. Abramsa, ale wciąż przypomina rozmienianie serii na jeszcze drobniejsze.

Aha, film wyreżyserować ma Sharmeen Obaid-Chinoy.

Nie, ja też nie wiem.

3. Szkoła starych Jedi

Ostatnim z trzech zapowiedzianych na początku kwietnia projektów ma być film poświęcony pierwszym Jedi i narodzinom tego zakonu. Na stołku reżysera zasiądzie James Mangold.

I to samo w sobie czyni ten projekt najciekawszym z trzech wymienionych, bo Mangold to bardzo sprawny twórca, którego cenić możecie za Cop Land, Spacer po linie czy dwa filmy o Wolverinie (rym niezamierzony).

Na domiar dobrego ponoć reżyser sam przyszedł ze swoim pomysłem do Lucasfilm, co może oznaczać, że nie będzie to kolejna korporacyjna zachcianka, ale coś naprawdę przemyślanego. Z lekką dozą nadziei wyobrażam sobie ten film jako dość samodzielne dzieło w westernowo-samurajskim stylu, który stanowił przecież jeden z fundamentów Nowej nadziei.

Oby tylko nie chodziło Mangoldowi o odhaczenie kolejnego – po X-Men, Indianie Jonesie i DC (twórca ma przygotować dla Jamesa Gunna ekranizację Swamp Thinga) – filmowego uniwersum. Chociaż powiem wprost: nie miałbym serca go za to winić, bo w końcu ilu z nas ma szansę zawodowo bawić się ulubionymi zabawkami?

***

Wszystkie trzy zapowiedziane projekty mogę jednak sprowadzić do jednej gorzkiej puenty: co się stało z tym uniwersum, że na kolejne zapowiedzi reaguję już tylko wzruszeniem ramion?

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA