Recenzje filmów z programu SPLAT!FILMFEST 2020. Część 3
Twórcy tajwańskiego WYPAD! rozpoczynają swój film od następującej informacji: “Zły film boli przez 90 minut. Zły rząd – przez 4 lata”. Jest w tym więcej prawdy, niż by chcieli, gdyż ich dzieło wymęczyło mnie straszliwie swą krzykliwą stylistyką, próbującą na siłę rozweselić oraz zabawić widza. Zanim żywe trupy zaczną szaleć na ekranie, ważniejszy jest wątek ochroniarza-idioty i jego szalonej transformacji w polityka. Trafia on do parlamentu, stając się pionkiem w walce o budowę fabryki między politykiem-gangsterem a kobietą, w której się podkochuje.
Nic tu nie ma zaczepienia w rzeczywistości, przypominając bardziej zwariowane anime, co samo w sobie nie jest wcale złe. Problem polega na tym, że już po trzech minutach seansu miałem ochotę zrobić dokładnie to, co mówi tytuł, spacyfikowany przesadnie pobudzającą formą, jakby ktoś wybił za dużo energetyków i dał temu upust w każdym aspekcie filmowej materii (w jednej ze scen na ekranie pojawiają się słowa piosenki, jak podczas karaoke, innym razem pojedynek bohaterów przypomina grę komputerową). Niestety wrażenie to utrzymuje się przez cały czas projekcji, jedynie w nielicznych momentach dając odetchnąć swoim bohaterom i widzom.
Obecność na Splacie dokumentu o internetowej sensacji, na dodatek tak niewinnej jak Żaba Pepe, wydała mi się zastanawiająca, dopóki go nie obejrzałem i nie uznałem za najbardziej przerażający film tegorocznej edycji festiwalu. SMUTNA ŻABA to historia ewolucji rysunkowej postaci z niezależnego komiksu autorstwa Matta Furiego, która szybko przeistoczyła się w szeroko udostępniany mem, aby następnie stać się symbolem ruchów nacjonalistycznych. Film w reżyserii Arthura Jonesa wskazuje nie tylko na przyczyny, dla których to właśnie Pepe mógł zostać tak łatwo przeszczepiony na inne grunty, najczęściej po kompletnym wypaczeniu pierwotnej idei, ale również jego znaczenie jako symbolu, w końcu umieszczonego w bazie symboli nienawiści, oraz próby rehabilitacji tytułowej żaby przez jej twórcę.
Straszny jest świat, w którym żyjemy, wydają się mówić twórcy dokumentu, traktując podróż Pepe jako coś, czego nie można było powstrzymać (i nadal nie jest to możliwe), a przy okazji wskazując na konkretne momenty, kiedy mem rósł w siłę, nie tylko w Internecie, ale i poza nim. Jednak poruszane w Smutnej żabie tematy dotyczą nie tylko powstania symbolu – jest to również opowieść o tym, co się dzieje, kiedy nie dbamy o naszą własność intelektualną, jak głupi obrazek w sieci wpływa na najważniejsze wydarzenia na świecie (pojawia się sugestia, dosyć przekonująca, że Trump wygrał prezydenturę m.in. dzięki Pepe), w jaki sposób żart jest kamuflażem dla naszych krwiożerczych intencji, co prowadzić może do braku odpowiedzialności i bardzo realnej przemocy. W tym wszystkim Furie jawi się trochę jako prostaczek pokroju Forresta Gumpa, ignorujący to, co dzieje się wokół jego dzieła, i naiwnie wierzący, że cały ten szał umrze śmiercią naturalną. W końcu jednak i on musi podjąć walkę, być może daremną, ale w samym tym akcie należy dopatrywać się pewnego pozytywu. Smutna żaba nadaje się na double feature z innym splatowym tytułem, Influencerem, choć jeszcze bardziej pasuje do niej w zestawie tegoroczna Sala samobójców: Hejter – oba filmy to bezlitosne rozprawy o zgubnej sile Internetu.
Główny bohaterem dokumentu Michaela Paszta GWÓŹDŹ DO TRUMNY: VAMPIRO I WRESTLING jest tytułowy Vampiro, czyli Ian Hodgkinson, Kanadyjczyk, który zapragnął być gwiazdą meksykańskiej odmiany zapasów, lucha libre, i spełnił swoje marzenie. I choć początki jego kariery sięgają wczesnych lat 90., wciąż jest zaangażowany w ten sport, obecnie jako reżyser widowisk, od czasu do czasu potrafiący jednak wejść na ring, aby przypomnieć o sobie widzom. Jaki jest koszt tego wszystkiego? Cotygodniowe loty na trasie Kanada–Meksyk, aby móc w domu wychowywać swoją nastoletnią córkę, zarazem zarabiając na utrzymanie. Zdrowie, gdyż intensywny tryb życia zapaśnika sprawił, że Vampiro nie może funkcjonować bez leków przeciwbólowych. Ostatecznie życie – Hodgkinson sam przyznaje, że zna się tylko na lucha libre, lecz cała jego pasja i zaangażowanie są również tym, co go wyniszcza.
Film Paszta przybliża nam tajniki meksykańskiego sportu, o którym słyszymy z ust jednego z rozmówców, że jest metaforą tamtejszego, nieustannie walczącego społeczeństwa. Obraz lucha libre i jego zawodników szybko jednak ustępuje portretowi jednego człowieka, świadomego swojej niezdrowej relacji z tamtejszymi zapasami (raz mówi, że je kocha, innym razem, że nienawidzi), jednocześnie przyznającego się przed kamerą, że nie potrafi robić nic innego. Jego starania o to, aby jako samotny ojciec nie zawieść swojej córki, być dla niej wsparciem i uchronić przed negatywnymi skutkami swojej sławy wydają się być sercem tej opowieści, która w wielu aspektach przypomina Zapaśnika Darrena Aronofsky’ego. Tytuł Gwóźdź do trumny brzmi jak straszna przepowiednia dla Vampiro, co znajduje potwierdzenie w informacji na końcu filmu o obecnym stanie zdrowia Hodgkinsona, ale zarówno reżyser, jak i główny bohater tego dokumentu nie poddają się w swoich staraniach, aby uciec przed fatalizmem schematu, jaki wydaje się prześladować wielu zawodników lucha libre.