Molestowanie i przemoc psychiczna. Czy polskie plany filmowe to NIEBEZPIECZNE miejsca?
17 marca 2021 roku Anna Paliga opublikowała na swojej facebookowej tablicy wstrząsający post, dotyczący nadużyć, do jakich dochodziło na terenie Wydziału Aktorskiego słynnej Szkoły Filmowej w Łodzi. Opowiedziała o tym, jak Mariusz Grzegorzek, były rektor uczelni, nazywał ją podczas zajęć „pierdoloną szmatą, kurwą” (na YouTubie można zresztą odnaleźć nagranie, na którym Grzegorzek w „natchniony” sposób reżyseruje swoich aktorów); o tym, jak jej koleżanka była zmuszana przez wykładowczynię do rozebrania się w czasie ćwiczeń za pomocą sformułowania: „Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni”; o tym, jak wykładowca uderzył studentkę w twarz tak mocno, że z nosa poleciała jej krew. Gdy studenci zgłaszali problematyczne sytuacje do władz uczelni, słyszeli najczęściej, że „nie umieją zaciskać zębów, a powinni” albo że „są zbyt miękcy na ten zawód”. Dopóki Paliga nie podzieliła się swoimi przeżyciami na Facebooku, sprawy były zamiatane pod dywan, zbywano je żartami bądź komentarzami, podobnymi do tych powyżej – trudno się zresztą temu dziwić, biorąc pod uwagę, że jednym ze sprawców przemocy był wieloletni rektor uczelni.
Paliga symbolicznie zapoczątkowała coś, co często nazywane były polską odpowiedzią na #metoo. Z kilkoma ze wspomnianych w jej poście wykładowców szybko rozwiązano umowy. Zaczęto również głośniej mówić o sprawach przemocy fizycznej i psychicznej w rodzimym środowisku filmowym. Swoimi historiami podzieliły się takie osoby jak Weronika Rosati, Marta Nieradkiewicz, Sebastian Cybulski czy Dawid Ogrodnik, choć akurat w przypadku tego ostatniego odbiło się to czkawką, bo niedługo później jeden ze studentów aktora, Aleksander Kurzak, oskarżył go o stosowanie przemocy psychicznej podczas zajęć. Wyznania Paligi stały się też punktem zapalnym powstania książki Wszyscy wiedzieli – zbioru wywiadów, w których Karolina Korwin-Piotrowska rozmawia z ofiarami przemocy, obracającymi się na co dzień w środowisku filmowym. Poza konwersacjami z samą Paligą oraz wspomnianymi Rosati i Nieradkiewicz na kartach publikacji odnaleźć można m.in. rozmowy z Aleksandrą Konieczną, Piotrem Głowackim czy Wojciechem Malajkatem.
Realizacja scen intymnych
Niemalże równo rok po przełamującym barierę milczenia poście Paligi ukazał się, współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, raport dotyczący stanu bezpieczeństwa podczas realizacji scen intymnych na polskich planach filmowych (pełna wersja raportu do pobrania TUTAJ). Nad publikacją pracowała Katarzyna Szustow, na co dzień koordynatorka scen intymnych, wraz z dr Markiem Troszyńskim (socjologiem), dr hab. Marią Thessis (politolożką i badaczką polityki społecznej) i dr Èmilem Haarahofem (teatrologiem, pracującym również jako koordynator scen intymnych). Badanie polegało na przeprowadzaniu anonimowych ankiet wśród osób, które regularnie pojawiają się na polskich planach filmowych w najróżniejszym charakterze – od aktorek i aktorów, przez producentów i producentki, aż po reżyserów i reżyserki. Każde pytanie zostało ponadto skonsultowane wcześniej z Amandą Blumenthal, pierwszą koordynatorką scen intymnych w Los Angeles, pracującą swego czasu chociażby na planie Euforii. W badaniu udział wzięło aż 318 osób z polskiej branży filmowej, a wyniki okazały się, co tu dużo mówić, przerażające.
Pierwsza część badania dotyczyła wyłącznie aktorów oraz aktorek i to tutaj problem wydaje się zdecydowanie najbardziej rozległy. Aż 93 procent ankietowanych przyznało, że realizacja scen intymnych jest dla nich problematyczna. Pomimo to ponad połowa (dokładnie 58 procent) nigdy nie miała przed realizacją takiej sceny próby lub zdarzało się to bardzo rzadko. Tylko połowa ankietowanych (dokładnie 49 procent) spotkała się na planie filmowym z tzw. „bieliznę zabezpieczającą”, która uniemożliwiała kontakt z genitaliami partnera podczas realizacji sceny intymnej. Prawie 70 procent kobiet i 53 procent mężczyzn doświadczyło na planie filmowym sytuacji, w której naciskano na nich, aby rozebrali się bardziej, niż było to wcześniej ustalone. Aż 4 na 5 badanych przyznało, że chociaż raz w życiu zdarzyło im się odczuwać dyskomfort i brak poczucia bezpieczeństwa w trakcie realizacji sceny intymnej.
Mobbing i zmowa milczenia
Równie nieprzyjemnie robi się, gdy rzucimy okiem na liczby dotyczące mobbingu stosowanego na planach filmowych. Aż dwie trzecie badanych (ta część ankiety dotyczyła już wszystkich zawodów filmowych) wskazało mobbing, przemoc psychiczną i molestowanie słowne jako coś, co przydarzyło im się w czasie pracy zawodowej. Prawie 50 procent badanych kobiet chociaż raz doświadczyło na planie molestowania werbalnego. Co czwarta kobieta doświadczyła naruszenia nietykalności cielesnej, a zatem molestowania fizycznego. W przypadku mężczyzn te problemy występują rzadziej, choć nie znaczy to oczywiście, że należy je ignorować bądź marginalizować – co dziesiąty mężczyzna przyznał, że padł kiedyś ofiarą przemocy psychicznej na planie filmowym.
Całą sytuację pogarszał przez lata fakt, że w hermetycznym, zamkniętym środowisku filmowym nadużyciom często towarzyszyła zmowa milczenia. Doskonałym przykładem jest chociażby klasyczny już przypadek Harveya Weinsteina – wielu jego współpracowników doskonale wiedziało, jakich czynów dopuszcza się ich przełożony, ale jego wysoka pozycja na rynku sprawiała, że przez lata nikt nie pisnął na ten temat słowa. Przygotowany przez polskich badaczy raport potwierdza, że w Polsce również dochodziło do podobnej tabuizacji tematu. Ponad 50 procent ankietowanych jest przekonanych o tym, że znane im działania przemocowe nie spotkały się z żadnymi konsekwencjami dla sprawców. Jak stwierdziła w odpowiedzi na pytanie otwarte jedna z osób, które padły ofiarą przemocy na planie: „[…] wiele osób, które jest w takiej sytuacji jak ja, bardzo boi się o tym mówić, z uwagi na to, jakie nasze środowisko jest hermetyczne, i boimy się po prostu zostać z niego wykluczeni”. Inna osoba dodaje: „[…] w jednej z produkcji, gdy zgłosiłam producentowi niestosowne zachowanie partnera podczas kręcenia scen intymnych oraz zaraz po, obrócił to w żart, mówiąc: «czy to już modne me too?»”. Jeszcze inna osoba, zaraz po tym, jak poskarżyła się na seksistowskie, nieprofesjonalne zachowanie kolegi po fachu, usłyszała, że „nie zna się na żartach, że ten i tamten tak ma, że taki już jest”.
Dobre praktyki
Pomimo licznych, wyjątkowo negatywnych przeżyć, wielu ankietowanych zaznacza, że sytuacja na polskich planach filmowych zaczyna się poprawiać. „Zauważyłam, że to, co było na planie filmowym «złą praktyką» (podryw, molestowanie słowne, aluzje seksualne itp.) 15–20 lat temu – radykalnie się zmieniło. Podobnie z piciem alkoholu na planie. I bardzo dobrze” – twierdzi jedna z badanych osób. Inna dorzuca: „[…] spotkałam się z wyproszeniem wszystkich poza operatorem z planu, aby aktorka czuła się dobrze w scenach intymnych. To zasługa kierownika planu”. Sam byłem świadkiem niemalże identycznej sytuacji, gdy pracowałem na planie koleżanki – studentki łódzkiej filmówki. Podczas realizacji sceny intymnej na planie zostało tylko kilka absolutnie niezbędnych osób: dwójka aktorów, reżyserka i operator. Cała reszta na kilka minut opuściła pomieszczenie, zapewniając aktorom pełen komfort pracy. Złe praktyki powoli ustępują miejsca tym dobrym.
W jaki sposób poprawić bezpieczeństwo na polskich planach filmowych? Jak zaznaczają autorzy badania, przede wszystkim należy wypracować kanon zasad bezpieczeństwa w zakresie realizacji scen intymnych – aż 74 procent wszystkich respondentów jest tego samego zdania. Krokiem naprzód byłoby również rozpowszechnienie zawodu koordynatora scen intymnych – zadbanie o to, aby jego lub jej obecność na planie nie była nobliwym wyjątkiem, lecz praktykowanym przez wszystkich standardem. Ponadto bardzo uważnie należy przyglądać się temu, z kim studenci mają do czynienia na studiach filmowych. Mobbing i molestowanie nie mogą być dłużej normą w szkołach artystycznych. Wykładowcy powinni świecić przykładem, a nie uczyć swoich podopiecznych nadużywania pozycji, stosując na nich przemoc psychiczną i fizyczną. Należy raz a dobrze zatrzymać to błędne koło, nie zbywać doświadczenia ofiar żarcikami o „me too” czy kuriozalnym stwierdzeniem, że ktoś wybrał zły kierunek studiów, bo jest „za miękki psychicznie”. Raport sporządzony przez Szustow i innych badaczy jest ważnym krokiem w stronę etycznego odnowienia polskiego środowiska filmowego. Jak słusznie zauważają bowiem jego autorzy: „Aby zmieniać rzeczywistość, trzeba ją najpierw rozpoznać”.