KRÓLOWA MNIEJ WARTA NIŻ KSIĄŻĘ MAŁŻONEK? Nierówność płac w serialu THE CROWN
Okazało się, że o wartości Korony decyduje głowa, która ją nosi. I należy traktować to bardzo dosłownie, gdyż obiecującym informacjom dotyczącym trzeciego sezonu The Crown towarzyszy niesmak wywołany upublicznieniem informacji o nierówności płac.
Medialni wyjadacze oczywiście stwierdzą, że to nic nowego w tej branży, i nie pierwszy (i zapewne nie ostatni) raz aktorka otrzymała mniejszą gażę niż jej ekranowy partner. Na konferencji w Jeruzalem Andy Harris i Suzanne Mackie, producenci wykonawczy serialu, przyznali, że Claire Foy, odtwórczyni roli Elżbiety II, przez ostatnie dwa sezony otrzymywała znacznie niższe wynagrodzenie niż Matt Smith, grający księcia Filipa, męża królowej.
Jak znacząco niższe? Nie wiadomo… jednak, co znamienne, The Crown pozostaje jednym z najdroższych seriali platformy: jeden odcinek sezonu pierwszego kosztował średnio 7 milionów dolarów, plan zdjęciowy każdego z nich obejmował około 22 dni, natomiast w drugim sezonie tylko i wyłącznie dla samej królowej Elżbiety zaprojektowano i uszyto ponad 120 sukienek. Imponujące liczby najwyraźniej nie są tożsame z równoprawnym inwestowaniem w talent aktorów – początkowe obawy, iż The Crown okaże się zbyt brytyjskie dla świata, dzisiaj (na szczęście) wydają się ledwie przebrzmiałą niedorzecznością.
Być może bardziej niż sama nierówność płac burzy kontekst, w jakim się to odbywa. Z jednej strony The Crown opowiada przede wszystkim o kobiecej sile; o młodej monarchii, dosyć cichej i nieśmiałej, która musi odnaleźć się w nowej sytuacji – w stricte męskim świecie polityki, w rzeczywistości rządzonej przez tradycję i konwenanse, w patriarchalnym społeczeństwie, które potrafi oddzielić Koronę od noszącej ją postaci, co całościowo najlepiej jest widoczne w pierwszym sezonie. Z drugiej strony, małżeństwo pary królewskiej to również skomplikowana walka o równość, która de facto jest niemożliwa do osiągnięcia. Ciągłe ścieranie się Filipa, niezgadzającego się na bycie mniej ważnym, z kobietą próbującą łączyć w sobie funkcję najważniejszej osoby w państwie i Kościele z byciem dobrą żoną i matką. Nawet jeśli w serialowym świecie wielokrotnie Elżbieta „wygrywa” albo stawia warunki kompromisu, to grająca ją Claire Foy nie ma takiego szczęścia.
Sądzę, że byliśmy pierwszym serialem (telewizyjnym), który całkowicie zmienił obsadę, kontynuując zarazem opowiadaną historię, i zamierzamy zrobić to jeszcze drugi raz. To trudne i ryzykowne, ale mam też nadzieję, że sprawi, iż serial wciąż będzie świeży i interesujący dla widzów. [A. Harris]
Podobne wpisy
Trzeci sezon The Crown opowiadać ma o losach rodziny królewskiej w latach 60. do 80., które stanowiły zalążek największych współczesnych skandali dotykających koronowanych głów. Znaczącą rolę na pewno odegra książę Karol, wkraczający do świata polityki, zapowiedziano pojawienie się zarówno księżniczki Diany, jak i Camilli Parker Bowles. Natomiast jak uczy historia, należy spodziewać się poważnego kryzysu w małżeństwie księżniczki Małgorzaty, i z niepokojem oczekiwać wyborów, które wygra Margaret Thatcher.
Dotychczas potwierdzono, że Elżbietę II zagra Olivia Colman, a Vanessę Kirby w roli Małgorzaty zastąpi Helena Bonham Carter. Niestety, ale cała afera ma miejsce dzień po tym, jak ogłoszono, iż do obsady dołączy Hugh Laurie jako książę Filip (kończąc tym samym wszelkie plotki o angażu Paula Bettany’ego).
Netflix nie ma w ostatnich dniach szczęścia do swoich flagowych produkcji, wspominając chociażby oświadczenie wydane po zarzutach, których adresatami byli braci Duffer, oskarżani o stosowanie przemocy słownej wobec kobiet na planie serialu Stranger Things. A może to kobiety nie mają szczęście do pracy dla jednej z największych platform streamingowych na świecie?
Producenci przyznali, że platforma zapłaciła za popularność i rozpoznawalność Matta Smitha związanego wcześniej z serialem Doktor Who. Trudno natomiast oczekiwać, by Claire Foy okazywała jakąkolwiek wdzięczność Netflixowi za możliwość zagrania w serialu, który przyniósł jej Złoty Glob, nagrodę Emmy i jeszcze kilka innych statuetek.
Harris w wywiadzie zasugerował, że Netflix obecnie znajduje się w „trudniejszej sytuacji finansowej”, którą wywołał (podobno) bardzo intratny kontrakt zaproponowany Ryanowi Murphy’emu (twórcy m. in. American Horror Story i American Crime Story), podkupionego Disneyowi. Jednak i żartom nie było końca, gdyż producent zaczął swoją wypowiedź od porozumiewawczego „mrugnięcia okiem” do dziennikarzy, pozwalając sobie na uwagę, iż „cała ta sytuacja nazywa się po prostu zniesławieniem”. Bardzo śmieszne, naprawdę.