MOCNY TEMAT. Kobiety obalają księcia Andrzeja [RECENZJA]
Ostatnia dekada nie była zbyt łaskawa dla brytyjskiej rodziny królewskiej. Coraz gorszy PR robiły monarchii odejścia kolejnych jej członków, głośne wywiady i dokumenty ukazujące realia życia w „rodzinie szlacheckiej krwi” oraz – rzecz jasna – nagłośnione medialnie skandale. Tym razem jeden z nich pod lupę wziął Netflix, który wyspecjalizował się już w tematyce brytyjskiej monarchii, dostarczając nam uprzednio takie hity jak The Crown czy 6-odcinkową historię miłości Harry’ego i Meghan. Najnowsze dzieło skoncentrowane wokół korony opowiada nam, jak doszło do słynnego wywiadu z ukochanym synem królowej Elżbiety II, księciem Andrzejem, który zamiast zmyć z niego wszelkie oskarżenia, doprowadził do całkowitego załamania jego wizerunku i zmusił mężczyznę do rezygnacji z tytułów. Wszystko za sprawą jego podejrzanej zażyłości z amerykańskim finansistą Jeffreyem Epsteinem, oskarżonym o gwałty, molestowanie i seksualny handel nieletnimi. Mocny temat w reżyserii Philipa Martina jedynie z pozoru zajmuje się jednak badaniem moralności w brytyjskiej rodzinie królewskiej – to opowieść o sile kobiet, pracy w kolebce profesjonalnego międzynarodowego dziennikarstwa i o tym, jak ciąg niespodziewanych zdarzeń może z dnia na dzień na nowo napisać historię.
Prince not so charming
Książę Andrzej (Rufus Sewell) – najmłodszy, ukochany syn królowej Elżbiety II staje się obiektem olbrzymiego skandalu, gdy w 2010 roku brytyjski paparazzo Jae Donnelly (Connor Swindells) fotografuje go w parku z Jeffreyem Epsteinem, amerykańskim przestępcą seksualnym. Tą właśnie sceną rozpoczynamy Mocny temat, by następnie sprawnie przenieść się dekadę do przodu, na zaledwie chwilę przed tym, gdy do domu Epsteina bezpardonowo wkroczyć ma FBI. Pracująca dla BBC Sam McAlister (Billie Piper) idzie za ciosem i wykorzystuje swoje kontakty w Pałacu Buckingham, by otrzymać na wyłączność rozmowę z księciem Andrzejem, dla którego może być to ostatnia okazja do odratowania wizerunku. Wszyscy w branży wiedzą jednak, że dobre imię monarchy to tylko przykrywka – w rzeczywistości liczy się mocny temat, sensacja, ukazanie na oczach całego narodu, ba, całego świata, jak bezbronny okaże się Andrzej w starciu z nieustraszoną, uzbrojoną w twarde fakty dziennikarką Emily Maitlis (Gillian Anderson). Dla teamu Newsnight, jednego z programów emitowanych w BBC, istnieje od tej pory tylko jeden cel – zdobyć zaufanie doradców pałacu, jak i samego księcia, by ostatecznie rozgromić ich punkt widzenia podczas niewygodnego wywiadu. Wnikamy w szczegóły prasowego śledztwa, poznajemy od środka zakłamanie, hipokryzję i atmosferę w stylu „udajemy, że nie wiemy” panującą w otoczeniu księcia Andrzeja, jednak przede wszystkim skupiamy się na sile współczesnego dziennikarstwa i oddziaływaniu medialnym, które w kilka chwil jest w stanie skreślić życiowy dorobek jednego z najbardziej znanych Brytyjczyków (i to na jego własne życzenie).
Po nitce do kłębka
W budowie, jak i klimacie Mocny temat przypomina tytuły takie jak Spotlight, Gorący temat czy Jednym głosem. Wszystkie te filmy dotyczą demaskacji, nagłośnionych dziennikarskich śledztw i wyjątkowych jednostek, które swoimi działaniami doprowadziły do ujawnienia zatajanej latami prawdy. Taką właśnie bohaterką jest w Mocnym temacie Sam McAlister – nieustannie irytuje współpracowników swoim uporem, wytyka się jej, że zamiast siedzieć cicho i wykonywać nałożone obowiązki, znika na cały dzień w poszukiwaniu sensacji, mając się za wyjątkową. Ostatecznie jednak te wielogodzinne nieobecności i brak poświęcenia dla monotonnej biurowej pracy wszystkim z jej zespołu przynoszą owoce. Sam, mimo iż nieznośnie zarozumiała i pewna siebie, nawiązuje nić porozumienia z asystentką Andrzeja Amandą Thirsk (Keeley Hawes), a ostatecznie i z samym księciem, któremu podoba się jej nieustraszoność w dążeniu do celu. Jej poświęcenie pozwala nam w końcu dotrzeć do pełnego napięcia momentu kulminacyjnego, jakim jest słynny, odtworzony niemal kropka w kropkę wywiad z księciem, przeprowadzony w Pałacu Buckingham. Andrzej w pełni zrelaksowany, spokojny o to, jak wypadł w starciu z oskarżeniami, kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że wyrażając zgodę na rozmowę, osobiście wbił sobie gwóźdź do trumny i naraził na śmieszność w brytyjskiej opinii publicznej. Wszystko dzięki skrupulatnej taktyce, wielu godzinom przygotowań zespołu praktycznie samych kobiet, które zdecydowały się walczyć z mizoginią, patriarchatem i bezkarnością wynikającą z uprzywilejowanego stanowiska.
Dziennikarstwo w pigułce
Mogłoby się wydawać, że od jednego z najgłośniej zapowiadanych filmów Netflixa na 2024 rok dostaniemy prawdziwą sensację i odsłonięcie tego, czego na temat brytyjskiej rodziny królewskiej jeszcze nie widzieliśmy. Faktycznie jednak korony jest tutaj jak na lekarstwo – bardziej liczy się zaś to, co mają o niej do powiedzenia dziennikarze. Przyglądamy się pracy Emily i Sam, która mimo swojej przełomowości i bezsprzecznej ważności momentami nuży i nie wystarcza, by w pełni przyciągnąć uwagę odbiorcy. Scenariusz jest niezwykle gęsty, obfity, brak w nim miejsca na przestój, a jednocześnie nie dostarcza żadnych skrajnych emocji i nie wychodzi poza strefę grzeczności. Dialogi między bohaterami są płytkie, przewidywalne, aż prosi się o nieco więcej odważnych scen, mocniejsze wykorzystanie chociażby talentu genialnej Gillian Anderson, która w dziele Martina ma może dwa, trzy momenty, w których jest w stanie się wybić. Pójście na łatwiznę ze schematem od zera do bohatera całkowicie spłyca wybrzmienie filmu, który miał szansę rzucić nowe światło, zainspirować do kolejnych dyskusji i zasiać ziarno niepewności, przeanalizować filozofię władzy królewskiej. Tymczasem robi to, co większość przeciętnych biograficznych dramatów – przedstawia przytłoczoną życiem 30-parolatkę, która z pomocą supergrupy realizuje zadanie mające zmienić bieg historii, globalnej, jak i jej własnej. Nie ma tu miejsca na zabawę formą, ryzyko i mocny polityczny komentarz – jest dyplomatycznie, statycznie i przeraźliwie nudno.
Kobiety obalają monarchę
Najmocniejszą stroną Mocnego tematu są silne postaci kobiece i to one są tu wręcz osobnym bohaterem. Kawałek za nimi, lecz równie imponująca jest gra aktorska Rufusa Sewella, który świetnie poradził sobie z portretem nieporadnego, a jednocześnie perfekcyjnie ukrywającego swoje postępki Andrzeja. Ciekawym wyborem obsadowym jest Billie Piper, której bohaterka jest niemal nieznośna, wścibska, uporczywie dążąca do celu – a tym samym zabójczo skuteczna. Mocny temat daje nam właśnie świadectwo zdecydowanych kobiecych charakterów, zarówno po „jasnej”, jak i „ciemnej” stronie mocy – tajemniczą, niejednoznaczną rolę odgrywa również Keeley Hawes, istna adwokatka diabła, która – mimo iż zdaje sobie sprawę z plam na wizerunku księcia – stwarza wokół niego aurę wzniosłości i uczy, jak poprawnie zrzucić z siebie wszelką odpowiedzialność i zjednać sobie widownię. Film Martina zarysowuje nam też nieco proces pracy współczesnych PR-owców, których zadaniem jest nawet z największej kanalii stworzyć charyzmatycznego lidera. Niestety, nawet w tym kontekście obraz pozostawia wiele naszej wyobraźni, nigdy nie wychodzi poza ramy oczywistości, nie buduje napięcia, które zatrzymałoby nas przed ekranem. Nawet krótka przerwa na herbatę nie sprawi, że stracicie wątek i nie będziecie się specjalnie przejmować, że coś was ominęło.
Czy Mocny temat poszerzy waszą wiedzę o funkcjonowaniu i sprytnym maskowaniu problemów członów brytyjskiej rodziny królewskiej? Z pewnością nie otworzy oczu na nowe, nieznane fakty ani nie zachęci do siebie gęstą siecią dialogów przy dosyć rozwlekłej i pozbawionej wyraźnego pomysłu akcji. Zaskoczy jednak kilkoma trafnymi aktorskimi wyborami i zafunduje przewodnik po warsztacie współczesnego dziennikarza w pigułce. Media są tu bowiem kluczowym graczem, nową władzą, przedstawioną autentycznie, bez upiększenia i przesadnego dramatyzmu. Koniec końców Mocny temat mocą wcale nie zwali was z nóg, choć myśląc o wadze opisywanych wydarzeń – raczej powinien.