search
REKLAMA
Felietony

Dlaczego jestem tak PODEKSCYTOWANY przyszłością DCU

James Gunn przejmuje stery DCU i co dalej?

Filip Pęziński

1 lutego 2023

REKLAMA

Od prawie sześciu lat jestem aktywnym redaktorem portalu, na którym gościcie, i od tego czasu napisałem przynajmniej kilka tekstów poświęconych polityce filmowej Warner Bros. wobec uniwersum DC. Chyba po raz pierwszy czuję przy tym pełen spokój o przyszłość tej marki, a to za mocą wczorajszego ogłoszenia Jamesa Gunna, współprezesa DC Studios.

Umówmy się: pomysły i ich zmiany, anulowane, przesuwane i kasowane produkcje, zatrudnienia i zwolnienia przez ostatnie 10 lat (bo właśnie w czerwcu tego roku świętować będziemy pierwszą dekadę budowania tego uniwersum) to materiał na ciekawy dokument lub udaną książkę.

Ptaszki ćwierkały, że włodarze Warner Bros. od dawna szukali osoby, która zapanowałaby nad całym tym z jednej strony bałaganem, a z drugiej potencjałem. Mówiąc wprost: szukali swojego odpowiednika Kevina Feige’ego, prezesa Marvel Studios.

James Gunn i Peter Safran wchodzą do gry

Ostatecznie padło na dwa nazwiska, James Gunn i Peter Safran zostali współprezesami DC Studios. Ten drugi jest producentem od lat związanym z Warnerem, tego pierwszego nie trzeba chyba za bardzo przedstawiać.

Gunn zaczął swoją przygodę z kinem od pracy dla kultowej Tromy, następnie równolegle tworzył uznane, niezależne kino i np. scenariusze do aktorskiego Scooby’ego-Doo, aby ostatecznie zostać zauważonym przez Marvela i dla Domu Pomysłów stworzyć dwie części Strażników Galaktyki, zostać na kanwie twitterowego skandalu zwolnionym i trafić do konkurencyjnego DC, aby zrealizować najpierw sequel Legionu samobójców, a następnie jego serialowy spin-off w postaci Peacemakera.

Reszta jest już historią, a Gunn jako szczery nerd, fan komiksów i miłośnik wchodzenia w interakcje z internautami w social mediach bez wątpienia będzie twarzą nowego rozdziału uniwersum DC i właśnie warnerowym Feige’em, który z błyskiem w oku opowiadać będzie fanom o kolejnym planach na rozwój powierzonego mu popkulturowego bigosu.

Bogowie i Potwory

Właśnie te plany przedstawił Gunn w ostatni dzień stycznia. Dowiedzieliśmy się, że od tej pory wszystkie filmy, seriale i animacje DCU będą połączone, a każde odstępstwo od kanonu wyraźnie zaznaczone jako DC Elseworlds (jak np. drugi Joker i sequel Batmana, który – uwaga, uwaga – oficjalnie trafi do kin w 2025 roku!).

Stworzone już filmy, jak drugi Shazam!, Flash, Blue Beetle i sequel Aquamana, wpiszą się w nowe kontinuum (bo oczywiście Barry coś w nim namiesza w swoim solowym filmie) i doprowadzi do zaplanowanego na kolejną dekadę rozwoju DCU – etapu nazwanego przez Gunna jako Chapter 1: God and Monsters (ang. Rozdział 1: Bogowie i Potwory).

A co w nim? Na ten moment ogłoszono pięć seriali: Creature Commandos, Waller, Lanterns, Paradise Lost, Booster Gold i tyle samo filmów: Superman: Legacy, The Brave and the Bold, Swamp Thing, The Authority, Supergirl: Woman of Tomorrow. Więcej o tych tytułach pisaliśmy TUTAJ.

Skąd ten spokój?

I oczywiście – słusznie zauważyć można, że to nie pierwszy raz, kiedy ktoś stanął przed kamerą i zaprezentował plany na budowanie tego uniwersum, bo w okolicach ogłoszenia crossovera Batmana i Supermana mówiło się nawet o takich nigdy niezrealizowanych, a dziś brzmiących abstrakcyjnie filmach jak Cyborg, ale wtedy – mam wrażenie – planowano po prostu dać solowy film każdemu członkowi przygotowywanej przez Zacka Snydera Ligi Sprawiedliwości.

Dzisiaj widzę Jamesa Gunna, który naprawdę zna i kocha to uniwersum (wybacz, Zack, przeczytanie jednego komiksu Franka Millera to za mało) i ma bardzo konkretne plany na jego przedstawienie.

Nie będę się skupiał na małym ekranie (chociaż i tu widzę pewne wzorce, typu podkreślanie, że dane tytuły będą swoistą odpowiedzią na inne hity Warnera – jak Detektyw czy Gra o tron). Ale spójrzmy na zapowiedziane w styczniu filmy.

Wszystkie projekty wizualizowane były konkretnymi kadrami z komiksów. Film o Supermanie – kadrem z All-Star Superman Granta Morrisona. Ten o wspólnych przygodach Batmana i Robina (pierwszy raz na wielkim ekranie zobaczymy Robina innego niż Dick Grayson!) – wycinkiem z runu również Granta Morrisona, a zaczęty komiksem Batman i syn. Authority stanowić z kolei będzie ekranizację kultowego komiksu Warrena Ellisa. Przygody Supergirl oparte zostaną bezpośrednio na serii Toma Kinga. W Swamp Thing z pewnością zobaczymy wpływy samego Alana Moore’a (autora Strażników czy V jak Vendetta), którego spojrzenie na tę postać do dziś stanowi to zdecydowanie najbardziej ikoniczne.

Nie oznacza to wszystko jedynie, że Gunn – jak się zdaje – chce być wierny materiałowi źródłowemu, ale dość konkretnemu materiałowi źródłowemu. Grant Morrison, Warren Ellis i Alan Moore to brytyjscy twórcy, którzy w dwóch ostatnich dekadach ubiegłego wieku zrewolucjonizowali komiks komercyjny, nadali mu nową jakość, zaprowadzili w rejony twórczej wolności i nieskrępowanego szaleństwa. Do dziś mówi się o tzw. brytyjskiej inwazji w ramach uniwersum DC. W wybory te wpisuje się też wspomniany akapit wyżej Tom King, tym razem Amerykanin (pracował nawet w CIA!), który po prostu korzysta dziś ze szlaków przetartych przez wymienionych w pierwszej kolejności autorów, tworząc zaskakujące, inteligentne i uciekające od rutyny komiksy.

Spójne to wydaje mi się też z wyraźnym podkreśleniem Gunna, że w centrum DCU ma stać wizja reżysera konkretnego filmu (czyżby pstryczek w nos Marvela, ale i wcześniejszych decyzji Warnera?). Bo w moim odczuciu DC nigdy nie wygra z Disneyem w ściganiu się na tym samym polu. Ich uniwersum musi być inne od tego Marvela, ale równie atrakcyjne dla widza. Stąd pomysł na dobór właśnie tych komiksów źródłowych i tak mocne podkreślenie postawienia na reżyserów uważam za świetny znak i zrozumienie, że DC najmocniejsze jest właśnie, kiedy zabiera nas w odklejone od norm rejony.

A zatem tak, patrzę z ogromną nadzieją na dalsze losy DCU i po raz pierwszy z myślą, że tym razem na tym okręcie dumnie stoi jego kapitan. Czas pokaże, czy dzisiejsza nadzieja przekształci się w ekscytację przed telewizyjnym i kinowym ekranem. Czego sobie i wam życzę.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na filmach takich jak "Batman" Burtona, "RoboCop" Verhoevena i "Komando" Lestera. Pasjonat kina superbohaterskiego, ale także twórczości Davida Lyncha, Luki Guadagnino czy Martina McDonagh.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor